Oglądaliście serial „Miasteczko Twin Peaks”? Jeżeli nie, to spieszcie się nadrobić zaległości. Jest to zdecydowanie jedno z najwybitniejszych telewizyjnych produkcji przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego wieku, które za sprawą niesamowitego kolażu gatunków – kryminału, surrealizmu oraz opery mydlanej – przebiło się do głównego nurtu, przyciągając przed telewizory tysiące ludzi na całym świecie. A mało kto przypuszczał, że lubujący się w dosyć niszowym kinie reżyser – David Lynch – odmieni ówczesny format telewizji. Jego szaleńczy geniusz oraz nietypowe podejście wyróżniło tę oklepaną do bólu produkcję o małym, amerykańskim miasteczku od pozostałych oper mydlanych. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ połączenie gatunków oraz nietypowa wizja artystyczna wyróżniła SUPERHOT w 2016 roku. Czy wydana w minionym tygodniu wersja na Switcha w dalszym ciągu powiewa świeżością?
SUPER
Pytanie: gdy wszystkie istoty w całym wszechświecie (martwe i żywe) zamarłyby w bezruchu, czas zatrzymałby się? No… w kontekście kosmosu, trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ale biorąc pod uwagę fakt, że czas jest względny, można odnieść nasze rozważania do konkretnej jednostki – człowieka. Czy gdyby więc osoba zamarła w bezruchu, czas zatrzymałby się? W grze SUPERHOT – jak najbardziej TAK.
Omawiany tytuł wyrósł na pomyśle – czas płynie, gdy gracz się porusza – i eksploatuje go w doskonały sposób (szybkie naprostowanie: tak w rzeczywistości to nie zatrzymujemy czasu, lecz spowalniamy go do bardzo, i to bardzo wolnego upływu). Oczywiście, ze względu na obrany gatunek – FPS – główne zadanie w SUPERHOT sprowadza się do zlikwidowania wszystkich przeciwników na arenie, którzy, podobnie jak gracz, giną od jednego pocisku. Gra podzielona jest na kilka trybów, z których na największe wyróżnienie zasługuje fabularny. Historia poprowadzona jest w nietuzinkowy sposób. Porusza tematykę gier wideo, wykorzystując w pełnej krasie wirtualne medium jako doskonały środek narracyjny. W trakcie poznawania fabuły, nie tylko zostaną nam zadane pytania: „Jaki jest sens twojego życia?”, „Czy jesteś tylko maszyną wykonującą polecenia?”, ale i znajdzie się miejsce na: „Co tu się … dzieje?”. Historia jest równie dynamiczna, co sama rozgrywka, i nawet przez chwilę nie pozwala się nudzić.
HOT
Mało które słowo jest w stanie oddać wrażenia płynące z gry w SUPERHOT. Najbliższe temu wydają się być „intrygujące”, „nietuzinkowe”. Bazując na kluczowej mechanice – czas płynie, gdy się poruszasz oraz zabij wszystkich – autorzy utworzyli serię kilkunastu poziomów, w których na własnych błędach zbudujemy ścieżkę prowadzącą do zwycięstwa. Produkcja mimo wszystko nie jest sztampową strzelanką, lecz wymaga od gracza utworzenia odpowiedniej strategii walki. Etapy zaprojektowane są w liniowy sposób, a sekwencje wybiegających przeciwników nie są przypadkowe, wymuszając tym samym na graczu ułożenie kolejności likwidowania wrogów.
Oponenci wyposażeni są w broń białą oraz palną, którą sprawnym uderzeniem pięścią jesteśmy w stanie im wybić z rąk. Proces ten jest niesamowicie widowiskowy i sprawia jeszcze większą frajdę. Wyobraźcie sobie, że wybijacie broń z ręki przeciwnika, przechwytujecie ją w skoku nad oponentem, którego miażdżycie, lądując na nim, a następnie celnymi strzałami w głowę zmiatacie z ziemi nadbiegającą hordę czerwonych wrogów. Wow! Tego nie da się opisać! To trzeba przeżyć! SUPER. HOT. SUPER. HOT.
A przetrwanie nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać, chociaż równie efektowne. Giniemy w końcu od jednego trafienia. Wraz z nabywaniem płynności w poruszaniu się, poza walką będziemy wykonywać istne balety między lecącymi kulami oraz okładającymi nas gołymi pięściami czerwonymi ludzikami. Bieganie pomiędzy kroplami deszczu pocisków przywodzi na myśl zapierające dech w piersiach sceny z Matrixa, a dodatkowa zdolność – przejmowanie kontroli nad ciałem przeciwnika – dodatkowo dynamizuje starcia. SUPERHOT bliżej do bardzo dynamicznej gry logicznej niż zwykłej strzelanki. Odczuwalne jest to bardziej dotkliwie w końcowych poziomach, gdy droga do zwycięstwa nie jest tak prosta, jak kiedyś.
SUPER
Wspomniany tryb historii, w którym poznamy tajniki gry, jest bardzo krótki. Mnie ukończenie go zajęło wyłącznie dwie i pół godziny. Stanowi on jednak pewnego rodzaju samouczek, gdyż po ukończeniu go odblokowujemy prawdziwe „mięsko”, jakim jest tryb swobodny oraz wyzwań. Ten pierwszy jest niczym innym, jak walką z kolejnymi falami przeciwników; drugi oferuje ponowne przejście trybu historii, lecz z licznymi utrudnieniami. Jeżeli więc zastanawialiście się, czy można przejść główny wątek wyłącznie z kataną, przy pomocy której moglibyście przecinać lecące do was pociski, to proszę bardzo – nic nie stoi na przeszkodzie.
Niestety, brakuje w grze trybu, z którym zostaniemy na dłużej po skończeniu fabuły. Wyzwań jest całkiem sporo, no ale nie oszukujmy się – ile można w kółko robić to samo? Rozumiem, że nie była to główna idea przyświecająca twórcom przy SUPERHOT, jednak wydaje mi się, że udostępnienie kreatora poziomów pozwoliłoby społeczności (a wierzę w jej kreatywność) na tworzenie równie interesujących etapów, zachęcając tym samym do dłuższego spędzania czasu z produkcją. Może trochę przesadzam; w końcu mowa o grze, która w chwili premiery kosztuje 29 zł.
HOT
Jasno nakreślona wizja artystyczna doskonale wpasowuje się w zero-jedynkowy charakter produkcji. Czerwień – wróg, biel – otoczenie, czerń – przedmiot interaktywny. Za pomocą tych trzech prostych kolorów, w łatwy sposób zbudowano wizualny dialog, wyjaśniający zasady panujące w grze. SUPERHOT nie jest graficznym demonem, przez co na Switchu wygląda i działa na porównywalnym poziomie do swoich mocniejszych, konsolowych braci. Co prawda, przeciwnicy nie rozpadają się na tyle polygonów, co na pozostałych platformach, ale no… gra jest SUPER zoptymalizowana.
Tytuł wyświetlany jest w rozdzielczości full HD w trybie zadokowanym i 720p w przenośnym. W obu celuje w 60 FPS, co wychodzi mu nawet dobrze. Mimo wszystko, trudno określić płynność produkcji. Przez większość rozgrywki będziemy obserwować „poszarpany” gameplay, ze względu na liczne zmiany prędkości upływu czasu, spowodowany ruchem kierowanej postaci. Wierząc twórcom na słowo, SUPERHOT działa w 60 klatkach na sekundę.
SUPER. HOT. SUPER. HOT.
Bez zbędnego przedłużania, SUPERHOT jest kolejną polską produkcją, która godnie reprezentuje nasz kraj za granicą. Tytuł nie tylko wyróżnia się świeżym pomysłem, ale przede wszystkim jego „nietuzinkowym” przedstawieniem. Ogrywając kolejne poziomy w SUPERHOT, wyczuwalna jest niesamowita miłość autorów do gier wideo i chęć dzielenia się tym uczuciem z ludźmi. Ja zakochałem się w grze po uszy. Mimo już trzech lat na karku, gra nie doczekała się głupich podróbek i w dalszym ciągu jest tak samo świeża, jak w dzień premiery. „Musicie zagrać w tę grę. To najbardziej innowacyjny shooter, w jaki grałem.” Nie zmyślam… Sama gra kazała mi to zrobić! O nie! SUPER. HOT. SUPER. HOT.
Podziękowania dla SUPERHOT Team za dostarczenie gry do recenzji.
Redaktor
Mikołaj "Syn Kury" Stryczyński
Legenda głosi, że wykluł się z jaja i od tego czasu pałęta się po świecie, ucząc się języka ludzi. Ze względu na dosyć ubogi system porozumiewania się homo sapiens, preferuje synergiczne doznania komunikacyjne, płynące z gier wideo. Poza tym studiuje, pisze scenariusze, kocha filmy i inne czynności będące czystą synekurą.