RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

jRPG dla każdego? – recenzja Oninaki

Znajdujesz zagubioną duszę dziecka. Pytasz się, co tu robi, na…

10 września 2019

Znajdujesz zagubioną duszę dziecka. Pytasz się, co tu robi, na co słyszysz odpowiedź, że chce zobaczyć swoich rodziców ostatni raz, zanim odejdzie. Zgadzasz się pomóc. Po paru minutach wędrówki, waszym oczom ukazuje się dom, a w nim ojciec i matka, którzy nie wyglądają na pogrążonych w żałobie. Zdziwieni, wychodzą na zewnątrz, a ty pytasz, czy modlą się za swojego synka. „Oczywiście”, odpowiadają i dodają, że nie smucą się jego śmiercią, bo nie chcą, by ten się zagubił. „Przeszedł już na drugą stronę?”, pyta matka. Niestety odpowiedź jest przecząca, widzisz szok i niedowierzanie w jej oczach. Nagle rozlega się płacz dziecka – „Chcę do domu… Wpuśćcie mnie! Nie chcę być sam”. Rodzice czują, że coś jest nie tak, ale nie słyszą krzyku, wszak nie potrafią dojrzeć zagubionej duszy. Przekazujesz im słowa ich syna. Mija zaledwie parę sekund i widzisz, że już podjęli decyzję. Nie mogą zostawić dziecka samego, ich miłość jest zbyt wielka, dlatego muszą do niego pójść. Nie przeszkadza im to, że jedynym sposobem na spotkanie jest śmierć. Proszą cię o nią, a ty spełniasz ich prośbę i jednym płynnym ruchem obcinasz im głowę.

 

 

Po śmierci czeka nas reinkarnacja

 

Właśnie tak wygląda pierwsza misja z najnowszej gry studia Tokyo RPG Factory, twórców znanych z takich gier jak „I am Setsuna” czy „Lost Sphear”. Od samego początku jest intrygująco i niespodziewanie mrocznie, ale o fabule więcej powiemy sobie za chwilę. Powiem szczerze, że nie przepadam za grami z gatunku jRPG z jednego prostego powodu: nie lubię turowego systemu walki, który jest charakterystyczny dla tego typu produkcji. Przez to nigdy nie przeszedłem takich klasyków jak Final Fantasy czy Dragon Quest – pomimo tego, że się starałem, to taka rozgrywka szybko mnie nudziła. Dlatego, gdy tylko usłyszałem, że najnowsza gra spod skrzydeł Tokyo RPG Factory będzie miała zręcznościowy system walki, to zapisałem ją na liście interesujących mnie tytułów i czekałem na premierę, by samodzielnie ją przetestować.

 

 

W grze wcielamy się w członka grupy zwanej „Watchers” o imieniu Kagachi. Wszyscy nasi kamraci, jak i my sami, posiadamy ciekawą moc, pozwalającą przemieszczać się między dwoma światami – światem żyjących i „Beyond the Veil”, czyli światem, gdzie przebywają zagubione dusze, niemogące dostąpić reinkarnacji, która jest główną osią fabuły, gdyż to na tej idei opiera się cała religia świata przedstawionego i motywacje postaci. Ludzie po śmierci rodzą się na nowo i każdy dąży do tego. Jednak zdarzają się sytuacje, gdy człowiek po śmierci zostaje w świecie „Pomiędzy” (Beyond) i staje się zagubioną duszą. Taki stan rzeczy może być spowodowany silnymi emocjami, które nie pozwalają mu odejść i może to być np. smutek rodziny, a więc żałoba jest tu zabroniona, a jedyną dozwoloną czynnością, by uczcić nieboszczyka, jest modlitwa za niego. Innym powodem może być chęć zemsty za swoją śmierć, niespełniona miłość, czy – tak jak w przypadku chłopca opisanego we wstępie – strach przed samotnością i tęsknota do rodziców.

 

 

Jako Watcher musimy odnajdować takie dusze i pomagać im w rozwiązaniu problemu, który nie pozwala im dostąpić reinkarnacji. To właśnie tutaj Oninaki pokazuje pełnię swoich możliwości i fabuła jest zdecydowanie jej najmocniejszą stroną. Ciężkie decyzje, do jakich jesteśmy zmuszani, takie jak m.in. zabicie rodziców, którzy chcą być ze swoim dzieckiem, są na porządku dziennym i jako gracz musimy się z nimi mierzyć. Niektóre naprawdę potrafią zdziwić, wzruszyć czy nawet zszokować, a im dłużej gramy, tym jest lepiej (chociaż pod koniec gry widać wyraźny spadek jakości). Nie chcę zdradzać zbyt wiele z historii, bo poznawanie jej jest bardzo dobrą zabawą, więc powiem tylko, że dzieje się wiele i spotkamy się ze zwrotami akcji, zdradami, morderstwami, walką o władzę i wieloma innymi, niesamowitymi momentami.

 

 

Zręcznościowa vs turowa walka

 

Gra ukazuje nam momentami dość mroczną wizję świata i tutaj miałem pewien dysonans. Grafika w grze jest bardzo podobna do tej z poprzednich produkcji tego studia, a mianowicie jest utrzymana w stylu anime, z nutką chibi, czyli postacie są dość małe i słodkie. Takie przedstawienie bohaterów w zderzeniu z poważną fabułą sprawiały, że na początku nie byłem w stanie do końca poczuć tego klimatu i powagi sytuacji. Dodatkowo główny bohater przemawia z ekranu niskim głosem, który nie pasuje do jego wyglądu, ale na szczęście po kilku godzinach zabawy zdołałem się do tego przyzwyczaić i nie przeszkadzało mi to już w zagłębianiu się w historię.  Jeżeli jesteśmy już przy grafice, to jest ona dość prosta i niestety nie wszystko działa płynnie. Przez większość czasu nie ma problemu z utrzymaniem 30 FPSów, jednak w niektórych lokacjach lub przy dużej ilości przeciwników zdarza się, że ilość klatek na sekundę spada.

 

 

Tak jak wcześniej wspominałem, w Oninaki porzucono klasyczny turowy system walki na rzecz bardziej zręcznościowego. Jak wyszło twórcom zaimplementowanie takiego rozwiązania w grze? Dość średnio. Główny bohater ma do dyspozycji podstawowy atak oraz ataki specjalne, które wykonuje nasz Demon. Każdy z grupy „Watchers” może połączyć się z demonem, który pomaga mu w walce. W trakcie gry przyłączy się do nas kilku takich sprzymierzeńców i podczas walki możemy przełączać się między czterema przez nas wybranymi (przynajmniej w teorii, w praktyce zaś, gdy przyzwyczaiłem się do jednego demona, to niechętnie go zmieniałem, bo sprawdzał się najlepiej w każdej sytuacji). Każdy z nich różni się posiadaną bronią i umiejętnościami, których używamy w walce. Mamy więc szermierza, strzelca, włócznika i kilku innych, których nie chcę zdradzać. Atakując, ładujemy pasek mocy, który po przekroczeniu 100 procent pozwala zwiększyć szybkość i ilość zadawanych obrażeń. Brzmi to nieźle i na początku tak jest, jednak po dłuższym czasie staje się to monotonne i nudne, brakuje temu systemowi walki głębi, przez co nie angażuje wystarczająco gracza.

 

 

Trochę powtarzalna

 

Rozwiewaniu nudy nie pomaga też schematyczna budowa misji. Przez 99% czasu wygląda to tak, że rozmawiamy z osobą A, idziemy do punktu B, po drodze pokonując zastępy potworów, na końcu drogi czasami bijemy się z bossem, po czym rozmawiamy z kimś i zostajemy wysyłani gdzieś indziej – i wszystko się powtarza. Brakuje tu urozmaiceń i zabawy konwencją, przez co pod koniec gry jedynym, co trzymało mnie przy niej trzymało, była chęć poznania całej fabuły, a walki zdarzało mi się omijać i po prostu przebiegać obok potworów. Mamy też umiejętność przełączania się pomiędzy dwoma światami, więc myślałem, że twórcy przygotowali ciekawe zagadki, wymagające łączenia obu wymiarów i oddziaływania między nimi, ale niestety nic takiego nie spotkamy w grze. W świecie żyjących spotykamy ludzi, a w świecie Pomiędzy zagubione dusze i na tym kończą się zastosowania tej, wydawałoby się, ciekawej, mechaniki. Warto wspomnieć, że w trakcie gry zdobywamy też punkty doświadczenia, które pozwalają nam levelować zarówno naszego bohatera, jak i posiadane demony. Za pomocą specjalnych kamieni możemy  kupować wybrane przez nas pozycje w drzewku umiejętności i zdobywać nowe moce.

 

 

Oninaki to gra z intrygującym światem, ze świetną fabułą i zręcznościowym systemem walki, który niestety okazał się zbyt monotonny jak na grę trwającą około 15 godzin. Czy jest to jRPG dla każdego? Niestety nie, ale jeśli chcesz zagrać w produkcję z ciekawą historią i jesteś w stanie przymknąć oko na dość powtarzalną rozgrywkę, to spędzisz z Oninaki kilkanaście przyjemnych godzin.

 

Podziękowania dla Cenega za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + ciekawa i wciągająca fabuła
  • + sporo Demonów do wyboru, więc każdy znajdzie coś dla siebie
  • + interesujący świat

Wady

  • - po dłuższym czasie rozgrywka staje się powtarzalna
  • - mały dysonans w kontekście tonu historii a oprawy graficznej
  • - spadki płynności

6.5

Wyświetleń: 3577

Redaktor

Mateusz Grzymała

Jestem studentem farmacji, a w wolnych chwilach, których niestety nie ma zbyt wiele, grywam w piłkę nożną i czytam książki, przeważnie fantasy i kryminały. Moja przygoda z Nintendo zaczęła się od Nintendo Wii i od tamtego momentu Zelda i Mario, to moje dwie ulubione serie gier.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *