RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Jak zdenerwować smoka – recenzja Panzer Dragoon

Panzer Dragoon to dość popularna w Japonii seria rail-shooterów spod…

31 marca 2020

Panzer Dragoon to dość popularna w Japonii seria rail-shooterów spod skrzydeł SEGI. Pierwsza część ukazała się aż 25 lat temu na platformie SEGA Saturn, a od tamtej pory cykl doczekał się kilku sequeli, RPG-owego spin-offa i portów na inne konsole. Mimo upływu tak długiego czasu od premiery „jedynki”, SEGA postanowiła tchnąć nieco świeżości do swojego IP. Tym samym na Switchu ukazał się niedawno remake oryginalnego Panzer Dragoon, a sytuacja jest o tyle dziwna, że produkcją nie zajęła się SEGA – za remake odpowiada firma MegaPixel Studio. Z materiałem źródłowym kontaktu nigdy nie miałem, zatem byłem ciekaw, czy mimo to gra wytłumaczy mi przyczyny swojego sukcesu lata temu. Czy tak też się stało?

 

 

Zawiłe początki

 

Na samym początku zabawy gra funduje nam dość długie intro, mające wprowadzić nas do fabuły. W dalekiej przyszłości ludzkość mierzy się z pokłosiem wojny, która doprowadziła do znacznego regresu technologicznego. Filmik ukazuje nam głównego bohatera podczas polowania na stwory przypominające skorpiony. Zaaferowany młodzieniec przypadkiem trafia do dziwnej jaskini i jest świadkiem walki dwóch jeźdźców smoków, w wyniku której jeden z nich traci życie. W niemym dialogu (choć na ekranie wyświetlają się napisy) nieznany człowiek oferuje protagoniście na łożu śmierci przejęcie swojego smoka, na co ten wesoło przystaje i odlatuje w siną dal. I tyle.

Przyznam, że niewiele zrozumiałem z tego, dość chaotycznego, wprowadzenia. Filmik wyglądał dość obiecująco, jednak jak się przekonałem chwilę później – nie jest on generowany na silniku gry. Doszedłem do wniosku, że fabuła prawdopodobnie nie jest w tej produkcji główną osią rozgrywki, zatem przymknąłem na to oko i dałem się jej porwać dalej. A porwała mnie bez żadnego przygotowania.

 

 

Mnóstwo pytań, żadnej odpowiedzi

 

Przed rozpoczęciem właściwej rozgrywki czeka nas decyzja odnośnie poziomu trudności. Są trzy klasyczne: Łatwy, Normalny i Trudny, a różnią się między sobą wytrzymałością naszego smoka oraz przeciwników. Po tym wyborze moim oczom ukazał się półminutowy ekran ładowania, co nie nastroiło mnie pozytywnie na nadchodzącą zabawę.

Jako przedstawiciel gatunku rail-shooter, Panzer Dragoon w rdzeniu opiera się na prostych zasadach. Sterujemy naszym smokiem, który leci po ustalonej trasie, a naszym zadaniem jest zwyczajnie dotrzeć do końca. Utrudniać będą nam to przeciwnicy, których likwidować możemy na dwa sposoby: wystrzeliwując serie pocisków w ich stronę lub ładując mocniejszy cios, który może trafić nawet kilka celów jednocześnie. Reguły i cel są zatem proste i przejrzyste, wobec czego nie spodziewałem się, że można to spaprać.

 

 

Gra wrzuca nas do pierwszego poziomu bez jakiegokolwiek samouczka czy przygotowania, zatem jeśli nie zerknęliście w menu głównym na sterowanie, to możecie mieć początkowo trudności ze zrozumieniem rozgrywki. Kierowany przez nas smok zasłania dość sporą część ekranu (czego nie naprawia oddalenie kamery), a w dodatku porusza się nieustannie w górę i w dół bez naszej ingerencji, co skutecznie utrudnia celowanie do wrogów. W prawym górnym rogu dostępny jest swego rodzaju sonar, który informuje nas o lokalizacji przeciwników, jednak to raczej mizerna pomoc dla gracza. Sprawy nie ułatwia również celownik, który jest zwyczajnie nieprecyzyjny. Do takich wniosków doszedłem zaledwie po kilku minutach gry.

 

 

Koszmarem jest również sterowanie, którego niestety nie jesteśmy w stanie dopasować do swoich upodobań, choć zaimplementowano jego dwie wersje: klasyczne oraz nowoczesne.  O wiele wygodniej eksterminowałbym wrogów, gdyby latanie i celowanie zostało przypisane do dwóch gałek, a nie jednej (co możliwe jest we wspomnianym nowoczesnym trybie) – wiele razy musiałem się dać trafić, zupełnie niepotrzebnie, tylko dlatego, że inaczej nie mógłbym w ogóle zaatakować przeciwnika. Gracz ma też okazję sterować kamerą, co przyda się w wielu sytuacjach, gdy na przykład potwory atakują nas ze wszystkich stron, jednak operowanie nią jest wyjątkowo niewygodne.

 

 

Panzer Dragoon to gra na jedno, godzinne posiedzenie, bowiem składa się z 7 etapów, z których każdy trwa około 10 minut. Na końcu planszy musimy stawić czoła bossowi, który zwykle jest po prostu bardziej wytrzymałym przeciwnikiem. Po zaliczeniu etapu ukazuje nam się podsumowanie naszych wyników i możliwość kontynuowania tej pysznej zabawy lub odłożenia tego na później. Bardzo się zawiodłem, że w tak prostej w swych założeniach grze tak wiele rzeczy można zrobić w tak fatalny i nieprzemyślany sposób.

 

„Remake”

 

Pod względem wizualnym bywa różnie. Po dość ładnym filmiku początkowym spodziewałem się takich samych wrażeń podczas rozgrywki, jednak to nie nastąpiło. Grafika jest po prostu okej – parę razy zdarzają się ładne widoczki, ale to właściwie tyle. A szkoda, bo uniwersum Panzer Dragoon wydaje się być dość bogate w historię i ciekawe projekty, zatem mogło być dużo lepiej. Switch odtwarza Panzer Dragoon w około 30 FPSach, ale dość często zdarzają się chrupnięcia, szczególnie, gdy ekran zaczyna roić się od wrogów.

 

 

Ścieżka dźwiękowa przywodzi mi na myśl filmy przygodowe/science-fiction z lat 80. i jest całkiem przyjemna dla ucha. Efekty są natomiast dość ubogie i nie oddają w pełni tego, co widzimy na ekranie. Najbardziej zdziwiło mnie to, że w filmikach owszem, słychać, że bohaterowie coś mówią, jednak bardzo cicho – wychwycić da się tylko poszczególne pomruki. Ciekawe jest też to, że postaci wypowiadają się w nieistniejącym języku, choć tego dowiedziałem się akurat z Internetu – w trakcie gry nie zdołałem tego usłyszeć.

 

 

Skoro o języku mowa, to w Panzer Dragoon na Switchu pogramy w polskiej wersji językowej. Choć, dla odmiany, pod tym względem też nie jest doskonale. Napisy w przerywnikach filmowych są faktycznie przetłumaczone, podobnie menu główne, jednak podsumowania poziomów i nazwy bossów z jakiegoś powodu już nie. Wszystkie te drobne niedociągnięcia zostawiają po sobie spory niesmak.

 

 

Dziwne doświadczenie

 

Remake Panzer Dragoon to gra, na którą fani serii czekali bardzo długie lata, a ostateczny produkt jest – łagodnie mówiąc – bardzo średni. Produkcja wrzuca gracza w wir niezrozumiałych zdarzeń i oczekuje, że ten z radością weźmie udział w tej dziwnej przygodzie. W moim wypadku tak się nie stało. Zapowiadany jest również remake drugiej części cyklu, jednak grzecznie zapowiem, że raczej nie będę na niego czekać. Masa niedociągnięć, denerwujących błędów, fatalne sterowanie i słaba optymalizacja sprawiają, że to tytuł wyłącznie dla fanów serii. Zwłaszcza w tej cenie.

Cena w eShopie: 99.00 zł

Podziękowania dla Forever Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + polska wersja językowa, choć niekompletna

Wady

  • - długi czas ładowania poziomów
  • - okropne sterowanie
  • - większość ekranu zasłania smok
  • - szczątkowa i nieprzystępna fabuła
  • - głosy bohaterów są ledwo słyszalne
  • - słaba optymalizacja

3

Wyświetleń: 4290

Redaktor

Kosma Staszewski

Tak, to imię, a nie pseudonim, choć w świecie gier przedstawiam się jako Szuszuro. „Złapałem je wszystkie” niezliczoną ilość razy, a z produktami Nintendo utrzymuję niezdrową relację od wielu lat. Na co dzień studiuję dziennikarstwo i parzę kawę, aby mieć hajs na gry.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *