Ból głowy zarządu Nintendo związany z dryftem Joy-Conów chyba nigdy się nie skończy. Prawnicy firmy muszą zmagać kolejnym pozwem zbiorowym za problemy z driftem kontrolerów Joy-Cons, który został właśnie złożony w sądzie w Seattle. Jest to już kolejny proces sądowy złożony w USA przeciwko Nintendo.
Według najnowszego pozwu właściciel Nintendo Switch doświadczył dryfu kontrolerów, który rozpoczął się trzy miesiące po zakupie konsoli. Powód musiał zapłacić 40 dolarów, aby Nintendo naprawiło Joy-Cony, które po kilku miesiącach doświadczyły tego samego problemu. Ostatecznie nieletni powód przez cały okres użytkowania Switcha zakupił kolejne trzy pary kontrolerów Joy-Con i każdy z tych egzemplarzy po jakimś czasie ulegał awarii uniemożliwiającej czerpanie radości z rozgrywki.
Co więcej, w nowym pozwie prawnicy powoda przedstawiają solidne zestawienie techniczne wystawione przez niezależnego biegłego. Ekspert sugeruje, że dryfowanie Joy-Con jest spowodowane zużyciem wewnętrznych klocków kontrolera. Prawnicy twierdzą, że Nintendo jest świadome problemu i nie informuje odpowiednio swoich klientów. Powołując się przy tym również na dochodzenia w sprawie praw konsumentów w niektórych częściach Europy i niedawnymi przeprosiny prezesa Nintendo – Shuntaro Furukawa.
Poniżej zamieściliśmy kopię skargi złożonej w sądzie w Seattle. Zawiera ona zdjęcia także techniczne oraz obrazy z mikroskopu elektronowego, które pokazują uszkodzenia obwodów kontrolerów: