Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Ludzkie grzeszki – recenzja Little Nightmares 2

„Ekran telewizyjny jest źrenicą umysłu, zatem ekran jest częścią fizycznej…

9 lutego 2021

„Ekran telewizyjny jest źrenicą umysłu, zatem ekran jest częścią fizycznej struktury mózgu. Dlatego cokolwiek pojawia się na ekranie, wyłania się jako surowe doświadczenie dla oglądających. Dlatego telewizja jest rzeczywistością, a rzeczywistość jest mniej istotna od telewizji.” (Videodrome, reż. David Cronenberg, 1983)

 

 

Moja „banieczka”

 

Oglądając telewizję, słuchając radia lub nawet przeglądając Internet, być może udało wam się doświadczyć osobliwego wrażenia zamknięcia w konkretnej bańce informacyjnej. O fakcie tym możemy zdać sobie szczególnie sprawę podczas rozmowy ze znajomymi, którzy mówiąc dla nich oczywistą wiadomość, są w stanie niesamowicie nas zaskoczyć; mimo spędzenia godzin na „fejsie” lub „jutubie”. Nie jest to jednak powód do zdziwień. Ostatnie posunięcia wielkich serwisów społecznościowych zdają się coraz bardziej zamykać użytkowników w ich własnych światach. Nie wiem jak dla was, ale mnie przeglądanie YouTube lub Facebooka szybko nudzi. Jest to oczywiście zasługa sztucznej inteligencji, która podsuwa nam – użytkownikom – materiały bardzo podobne do poprzednich, starając się trafić w nasze gusta. Wszystko po to, by spędzić na danym serwisie jak najwięcej czasu i wyświetlić jeszcze więcej reklam. He… ironia. Czytacie to na stronie utrzymującej się z reklam. Ale, wracając… Czy pewnego rodzaju filtracja docierających do nas informacji jest zła? Cóż… to zależy.

 

 

Bo trzeba z jednej strony przyznać, że podawanie na tacy materiałów tak soczystych i skrojonych specjalne pod nas na swój sposób przyczynia się do zaoszczędzenia czasu. Nim, podobnie jak pieniędzmi, dysponujemy w ograniczonym zakresie. Gdybyście mieli wybrać, czym zapłacić za najlepsze danie świata, to zdecydowalibyście skrócić sobie życie o kilka dni na rzecz chwilowej przyjemności? Druga strona medalu prezentuje się jeszcze mroczniej. Odcinanie się od „niewygodnych” informacji odbiera rzeczywistości zróżnicowania, czyli elementu czyniącego z niej barwną krainę. Patrzenie na świat przez czarno-biały pryzmat i ukierunkowanie na jedno źródło informacji może okazać się nie tyle straszne dla samej osoby, co bardziej dla jej otoczenia. Przesiąknięcie jedyną i słuszną drogą, zamknięcie na kompromisy czy dyskusje powoli przemienia taką osobę w istotę rodem z najstraszniejszego horroru. Wiecie – taką, co natychmiast stara się zatrzymać głównego bohatera, który narusza jej nieskalany innymi świat. W jakim celu? Obrony dotychczasowego porządku? Odpowiedzcie sobie sami. Taki właśnie oto grzeszek staje się coraz większą piętą achillesową ludzkości ostatnich lat. Jednak nie jest to jedyne przewinienie, jakiego dopuścił się nasz gatunek, osiągając szczyt w rozwoju cywilizacyjnym. Czym sobie jeszcze zawinił? Przekonacie się, ogrywając Little Nightmares 2.

 

 

Dziecięca niewinność

 

Tak jak możecie wywnioskować z tego przydługawego wstępu, opowieść w „Koszmarkach 2” nie jest przedstawiona wprost, co otwiera graczowi drogi do snucia osobistych interpretacji. Dlatego postaram się sprzedać wam jej magię, uciekając od większych szczegółów. Będzie to nie lada trudne zadanie w historii skupionej wyłącznie na wizualnej narracji. Brak polskiej wersji językowej gry nie jest więc jej wadą, gdyż bohaterowie podczas rozgrywki nie zamienią między sobą ani jednego słowa. Przynajmniej takiego w zrozumiałym dla ludzi języku.

 

 

A skoro o bohaterach mowa, to w Little Nightmares 2 przyjdzie nam pokierować losami człowieczka Mono. Odziany w papierową torbę na głowie z dwoma otworami na oczy przemierzy krainę, w której zło rozprzestrzenia się za pomocą ekranów telewizorów. Celem naszej podróży jest Wieża Transmisyjna, odpowiedzialna za dystrybucję szkodliwego sygnału. Na szczęście nie będzie to samotna tułaczka. Protagoniście towarzyszy znana z poprzedniej odsłony bohaterka – Six – ubrana w charakterystyczny, żółty płaszcz przeciwdeszczowy.  Tyle szczegółów zdecydowanie wystarczy do zarysowania opowieści Little Nightmares 2, by podczas zabawy samodzielnie odkrywać uroki tego osobiliwego świata. A uwierzcie mi – czeka was niesamowita i niezapomniana przygoda.

 

 

Ico-niczne zagrywki

 

Lwią część rozgrywki stanowią krótkie i środowiskowe zagadki logiczne. Te, podobnie jak w poprzedniej odsłonie, oparte są na manipulowaniu obiektami wokoło, w celu zdobycia klucza lub sięgnięcia do położonej wyżej platformy. By nie popaść w nudę, zdecydowano się na kilka urozmaiceń. Jedną z nich jest współpraca z partnerką w żółtym płaszczyku. Six między innymi podsadzi Mono do klamki lub pomoże przy otwieraniu ciężkiego włazu. Poza tym naszą partnerkę będzie można również prowadzić za rękę lub wołać, gdy nieco się oddali. Liczne zapożyczenia z gry Ico kultowego studia Team Ico bardzo dobrze wpasowują się w rozgrywkę i pomagają w budowaniu więzi z towarzyszką.

 

 

Gra jest dumnym przedstawicielem gatunku platformówki 2.5D, z czego ta dodatkowa „połówka” nie jest wyłącznie elementem kosmetycznym. Mono porusza się w każdym kierunku, a niektóre zmiany perspektywy momentami czynią z Little Nightmares 2 pełnoprawną grę 3D. Wiele wspomnianych zagadek opiera się właśnie na poruszaniu się w głąb ekranu. Tak jak wizualnie prezentuje się to bardzo dobrze, tak od strony praktycznej niestety boryka się z kilkoma problemami. W niektórych zagadkach opartych na manipulowaniu obiektami w głąb ekranu brakuje punktów, względem których można by określić aktualne położenie. Lepsza perspektywa mogłaby zmniejszyć ilość poniesionych przeze mnie zgonów podczas kilku zagadek i sekcji platformowych. Jednak śmierć w tej części nie jest aż tak straszna.

 

„Here’s Mono”

 

Spośród zmian, których doczekała się druga odsłona, zdecydowanie należy wyróżnić poprawiony czas ładowania poziomów. Dodana w grze walka wymusiła w pewien sposób usprawnienie prędkość wczytywania etapów. Mimo że przed większymi oponentami przyjdzie nam przemykać niezauważonymi, tak w niektórych miejscach trzeba będzie wziąć sprawy w swoje ręce i rozkwasić kilka szkaradnych mordeczek. Orężem dla Mono staną się rozmaite rurki, siekiery lub inne pałki, porozrzucane w osobliwej krainie. Ze względu na to, że przedmioty te są większe i cięższe od protagonisty, machanie nimi przychodzi mu w dosyć ślamazarny sposób. Walka więc opiera się na oddaniu ciosu w odpowiednim momencie. Bardzo mały hitbox niestety nie wybacza drobnych błędów. Minimalne spóźnienie skutkuje natychmiastową śmiercią z rąk przeciwnika.

 

 

Starcia z większymi oponentami, podobnie jak w poprzedniej odsłonie, opierają się głównie na przechodzeniu niezauważonym między osłonami. Tym razem przyjdzie nam uciekać m. in.  przed wściekłym Myśliwym oraz nadużywającą władzy Nauczycielką. Pojedynki te pełnią formę zagadki logicznej i w dużej mierze wykorzystują w interesujący sposób mechanikę unikalną dla danej lokacji.

 

 

Burton byłby dumny

 

Ile bym nie pisał o technicznej i gameplay’owej stronie Little Nightamres 2, tak to właśnie strona wizualna produkcji jest jej znakiem charakterystycznym, ale i za razem najmocniejszą stroną. Wiele tytułów podpisujących się pod gatunkiem horror idzie na łatwiznę i straszy tanimi sztuczkami rodem z domu strachów. Wyskakujące zza rogu maszkary, migające światła, ujawniające cień kreatury, czy trzymetrowe wampirzyce wywarzające drzwi. No…ile można? Little Nightmares 2 obrało wyrafinowaną drogę straszenia, opartą na wykreowaniu unikalnego klimatu grozy z licznymi odniesieniami do dziecięcych lęków. Wszystko to ubrane w groteskowy festiwal brzydoty.

 

 

Napotkane karykatury są przerysowane, a ich wynaturzenie potęgowane jest paskudną strukturą oraz zachowaniem. Cały świat oraz jego mieszkańcy kilkakrotnie przerastają protagonistę, a z wyglądu przypominają kukiełki z animacji Tima Burtona; rewelacja. Szybko można więc poczuć się jak osoba wyraźnie niepasująca do tego świata. Plastyczna faktura oraz zachwiane proporcje długich i wysokich ciał doskonale uwidaczniają ich wady oraz nadają im przerażających cech charakterystycznych. Prawdziwe oblicze każdego z nich poznamy w trakcie starcia, gdy osobiście doświadczymy scen rodem z najgorszych koszmarów. Do dzisiaj mam przed oczami incydent z biblioteką. Brrr…

 

 

Gnijący Koszmarek

 

Odrażający mieszkańcy krainy stanowią drobny element całości, jaką jest wykreowana w grze kraina, spowita cieniem Wieży Transmisyjnej. Przez większość czasu zwiedzimy wyłącznie wnętrza budynków i podglądniemy zwyczaje mieszkańców, lecz kilka razy zobaczymy panoramę miasta z powykręcanymi i kiwającymi się budowlami. Surrealistyczne krajobrazy zostają w głowie na bardzo długo. Cała produkcja utrzymana jest w monochromatycznej barwie, z wyraźnym akcentem niebieskiego. Zimna kolorystyka produkcji nie tylko potęguje przygnębiający klimat, ale również wpisuje się doskonale w jej telewizyjną tematykę. Podobnie zresztą wypada udźwiękowienie. Ciągle dające się we znaki odgłosy otoczenia nie pozwalają pozbyć się uczucia zagrożenia. Czy do drzwi dobijało się kolejne monstrum? Czy to skrzypiąca podłoga? Bardzo łatwo poczuć się jak dziecko, które po północy usłyszało rytmiczne pukanie dochodzące z szafy.

 

 

A jak już o audiowizualnej stronie mowa, to należałoby jeszcze na chwilę wrócić do aspektów technicznych. Gra wyświetlana jest w rozdzielczości 720p w trybie zadokowanym i przenośnym. Odświeżanie obrazu na poziomie trzydziestu klatek na sekundę wpływa istotnie na odbiór, jedynie nadmienię, że w kilku dynamicznych momentach zauważyłem znaczący spadek płynności. Ciekawym efektem jest widoczne filmowe ziarno, nieco zniekształcające obraz.

 

 

Koniec bajki

 

Operowanie wizualną narracją pozwoliło autorom na stworzenie dzieła uniwersalnego, trafiającego i przemawiającego do każdego bez względu na wiek czy język. Little Nightmares 2 ponownie dostarcza niejednoznaczną historię o ludzkich błędach, prezentując w groteskowy sposób cywilizację trwającą w grzechu. Tytuł zachwyca wizualnie, przy jednoczesnym kreowaniu koszmarów w zakątkach umysłu. Poza kilkoma technicznymi mankamentami, które może usunąć premierowa aktualizacja, trudno wytknąć produkcji większe potknięcia. Chyba że jesteście miłośnikami długich gier. Wtedy te około 8 godzin was nie zadowoli. Ja gorąco polecam.

 

Cena w eShopie: 119,00 zł

Podziękowania dla Cenegi za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + zagadki logiczne
  • + Six (towarzyszka)
  • + estetyka brzydoty
  • + udźwiękowienie

Wady

  • - drobne problemy techniczne
  • - problemy z perspektywą w platformowych etapach

9

Wyświetleń: 4206

Redaktor

Mikołaj "SynKury" Stryczyński

Legenda głosi, że wykluł się z jaja i od tego czasu pałęta się po świecie, ucząc się języka ludzi. Ze względu na dosyć ubogi system porozumiewania się homo sapiens, preferuje synergiczne doznania komunikacyjne, płynące z gier wideo. Poza tym studiuje, pisze scenariusze, kocha filmy i inne czynności będące czystą synekurą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *