Na wadliwe i irytujące kontrolery do Nintendo Switch narzekaliśmy już na łamach naszego portalu niejednokrotnie. Dryfowanie gałek analogowych i niska jakość wykonania to problem na tyle powszechny, że sfrustrowani użytkownicy Switcha z łezką w oku rozglądają się za tańszą alternatywą oryginalnych Joy-Conów. Rycerzem na białym koniu może okazać się zatem polska firma Cobra, a konkretniej jej produkt – Cobra Joy-Con C25.
Zawartość zestawu
Umówmy się, że pierwsze skojarzenia, jakie budzi produkt firmy Cobra, nie są raczej pozytywne. Mnie po ujrzeniu pudełka z kontrolerem na myśl przyszły od razu rozmaite bootlegowe sprzęty czy gry, kupowane za młodu na warszawskiej giełdzie komputerowej. Opakowanie raczej nie powala od strony wizualnej, ale przecież najważniejsza jest jego zawartość.
W kwestii zawartości również jest dość skromnie, ale z drugiej strony zestaw zawiera wszystko, czego będziemy potrzebować w obcowaniu z Joy-Conami C25. W środku znajdziemy dwa kontrolery, grip łączący je oba w jeden, zgrabny pad, instrukcję obsługi oraz dwa kabelki USB-C, służące jako alternatywna metoda ładowania wspomnianych zabawek.
Sfera wizualna
Joy-Cony C25 do złudzenia przypominają oryginalne produkty Nintendo, zwłaszcza pod względem kolorystyki. Pojawiło się jednak kilka istotnych zmian. Zamiast przycisków kierunkowych znajdziemy chociażby dużo wygodniejszy krzyżak; gałki analogowe posiadają widoczne wyżłobienia, dzięki którym łatwiej utrzymać na nich kciuki; pozostałe guziki zmieniły okrągły kształt na rzecz kwadratów. Kontrolery Cobry są też nieco większe niż Joy-Cony od Nintendo. Na każdym z nich znalazły się ponadto dwa dodatkowe przyciski, które mogą okazać się bardzo miłym dodatkiem do zabaw na Switchu, ale o tym potem. Na gripie łączącym Joy-Cony widnieje nazwa firmy oraz jej logo na górze, co stanowi subtelny dodatek. Pod kątem wizualnym C25 prezentują się całkiem solidnie; najmniej podoba mi się font, jaki pojawia się na przyciskach funkcyjnych – literki są dosyć brzydkie i mało czytelne. Produktów Cobry nie dostaniemy również (przynajmniej na razie) w innych wariantach kolorystycznych.
Ergonomia
Największą przewagą Joy-Conów od Cobry nad oryginalnymi spod skrzydeł Nintendo zdecydowanie jest ich wygoda użytkowania. Składa się na nią kilka elementów. Przede wszystkim kontrolery są nieco większe i szersze, a u swojej podstawy posiadają spore wybrzuszenie, dzięki czemu bez problemu rozgaszczają się w dłoniach. To z kolei sprawia, że dłuższe sesje korzystania z produktu nie wywołują odrętwienia i zesztywnienia palców, co przy oryginalnych Joy-Conach w moim przypadku było nagminnym i bolesnym doświadczeniem. Dużo wygodniej gra się przez to również w trybie przenośnym, co na nowo zachęciło mnie do wykorzystywania hybrydowej natury Switcha.
Większy rozmiar Joy-Conów wywołuje jednak dość istotny problem – trudno będzie znaleźć etui na Switcha, który uwzględni jego ponadprogramowe rozmiary. Szkoda, że Cobra nie dodaje do zestawu na przykład jakiegoś woreczka na przechowywanie kontrolerów, bo w tej sytuacji to użytkownicy muszą wykazać się kreatywnością w kwestii ochrony urządzenia.
Komfort użytkowania pogłębiają też „ząbkowane” gałki analogowe, które sprawiają, że dużo łatwiej jest utrzymać na nich kciuki. Pochwalić muszę również krzyżak, znajdujący się w miejscu przycisków kierunkowych, ale to chyba kwestia preferencji – w gruncie rzeczy nie zmienia to aż tak wrażeń z zabawy. Guziki są dobrze wyprofilowane, a wciskanie bumperów i triggerów zdawało mi się być bardziej satysfakcjonujące niż na oryginalnych Joy-Conach.
Funkcjonalność
Kontrolery od Cobry nie ustępują również oryginałom pod względem funkcjonalności. Możemy ich używać zarówno w formie wygodnego pada, łącząc je poprzez grip, podłączyć je do Switcha w trybie przenośnym lub używać pojedynczych Joy-Conów, jeśli wpada do nas kilku znajomych i brakuje nam dodatkowego sprzętu. C25 posiadają wbudowane wibracje (nie jest to co prawda HD Rumble, ale nie mam do nich żadnych zarzutów) oraz funkcję żyroskopu, dzięki czemu w Mario Kart 8 Deluxe możecie prowadzić pojazd, bujając się na boki.
Ponadto Cobra zaimplementowała w swoim urządzeniu po dwa dodatkowe przyciski na każdym z kontrolerów, czyli funkcję „Turbo” i „Macro”. Tę pierwszą autorzy polecają wykorzystywać w strzelankach, bo dzięki niej możemy uniknąć konieczności ciągłego wciskania danego przycisku, a zamiast tego kliknąć go tylko raz, a czynność zacznie powtarzać się samodzielnie. To całkiem wygodne rozwiązanie, a jego obsługa jest banalnie prosta, zatem jestem przekonany, że niejednemu z was mogłoby to ułatwić Switchowe życie. Opcja „Macro” odpowiada natomiast za mapowanie przycisków, więc jeśli chcecie z jakiegoś powodu pozamieniać je miejscami, to nie stanowi to żadnego problemu. Szkoda jednak, że Cobra nie pokusiła się o dodanie kolejnych dwóch, trzech guzików, nieposiadających żadnej funkcji – to znacznie podniosłoby wygodę korzystania z ich kontrolerów.
Joy-Cony C25 posiadają wbudowane baterie o pojemności 300 mAh, które ładować możemy zarówno w klasyczny sposób, czyli podłączając kontrolery do Switcha w trybie zadokowanym lub za pośrednictwem dwóch kabli USB-C, dołączanych do zestawu. Ja korzystałem z tej pierwszej opcji i nie zdarzyło mi się jeszcze w ciągu trzech tygodni użytkowania, by Joy-Cony się rozładowały.
Największym problemem, który w mojej opinii wpływa na ostateczną decyzję co do zakupu kontrolerów C25, jest jakość ich łączności bezprzewodowej. Grając stacjonarnie, da się zauważyć dość spory input lag. W praktyce oznacza to, że wciskając przycisk na Joy-Conie Cobry musi minąć sekunda lub dwie, zanim dojdzie do wywoływanego rezultatu. Trudno powiedzieć, z czego ten problem wynika, a skargi na ten temat można usłyszeć również od innych użytkowników produktu. Próbowałem zmniejszyć dystans pomiędzy lokalizacją kontrolerów a konsolą, jednak niczego to nie zmieniało. Problemy z input lagiem były też dużo większe, gdy na Switchu bawiłem się ze znajomymi – czteroosobowa gra w Mario Kart 8 Deluxe bardzo szybko przeistoczyła się w irytację, gdy postać na ekranie wykonywała swoją czynność trzy sekundy po wciśnięciu guzika. Z drugiej strony niekiedy miałem wrażenie, że Joy-Cony muszą się „rozgrzać”, po około 15 minutach od rozpoczęcia gry input lag zdawał się być nieco mniejszy i trwał poniżej sekundy. W każdym razie – nie powinno być go wcale, a w obecnej sytuacji bardzo trudno jest używać kontrolerów Cobry w grze stacjonarnej. W trybie przenośnym żadne problemy tego typu się nie pojawiają, ale to raczej słaba pociecha.
Jakość wykonania
Z Joy-Conami C25 mam styczność od około trzech tygodni i w tym czasie nie zdążyłem zauważyć żadnych innych problemów czy usterek. Gałki analogowe nie dryfują, przyciski się nie ścierają, a kilka razy zdarzyło mi się przypadkowo upuścić kontrolery z rąk, co przetrwały bez szwanku. Największą wadą w kwestii jakości wykonania Joy-Conów Cobry pozostaje zatem słaba łączność bezprzewodowa, co w kontekście tego typu urządzenia jest jednak dość poważnym „ale”.
Cena i werdykt
Aktualnie kontrolery C25 można znaleźć w Internecie w cenie około 168 zł, co w porównaniu do oryginałów od Nintendo (około 300 zł) jest całkiem rozsądną kwotą. Gdyby nie spore problemy z input lagiem w trybie stacjonarnym, to zalecałbym wam kupować sprzęt Cobry w ciemno, bo na ten moment jest to najlepsza alternatywa dla standardowych Joy-Conów. W obecnej sytuacji radziłbym jednak zaczekać na nowy model – może z kilkoma dodatkowymi przyciskami, nowymi wariantami kolorystycznymi i, przede wszystkim, sprawnym łączem bezprzewodowym?
Kup Cobra Joy-Con C25
Podziękowania dla Technology Gate Poland za dostarczenie sprzętu do recenzji.
Redaktor
Kosma Staszewski
Tak, to imię, a nie pseudonim, choć w świecie gier przedstawiam się jako Szuszuro. „Złapałem je wszystkie” niezliczoną ilość razy, a z produktami Nintendo utrzymuję niezdrową relację od wielu lat. Na co dzień studiuję i parzę kawę, aby mieć hajs na gry.