Wirtualny golf ma w sobie jakąś taką nieokreśloną siłę, która mnie do siebie przyciąga. Nie mogło być inaczej, gdy zobaczyłem zwiastun ciekawie zapowiadającej się gry od KEMCO i ArticNet – RPGolf Legends. Tu duch sportu (dosłownie) spotyka się z epicką przygodą pełną magii, potworów i pól golfowych. Kije golfowe w dłoń, idziemy wyrwać świat ze szponów zła!
Erpeg
Historia RPGolf Legends wrzuca nas w świat pełen pól golfowych, które są zamknięte przez magiczne siły. Naszym głównym celem jest więc ich otwarcie. Na bohatera czeka odkrycie aż 54 różnych pól rozmieszczonych w świecie gry. Ten wypełniony jest osadami, miastami i NPCami, którzy chętnie powierzą nam jakieś zadanie do wykonania. Zlecenia te mają różny charakter, od: przynieś, podaj, pozamiataj, przez zmierzenie się z kimś w potyczce golfowej, po ubijanie większych bestii nawiedzających ten świat. Eksploracja różnych regionów w celu realizacji zadań utrudniona jest przez stworzenia je zamieszkujące, które mają tendencję do atakowania, gdy tylko znajdziemy się w zasięgu ich pola widzenia. Poza odblokowaniem pól golfowych oraz zleceniami od NPCów, w głównym wątku fabularnym istnieją również inne zadania, które są niezbędne do wykonania, by móc posuwać się w grze do przodu. W całym tym zbiorze zleceń nasza postać sama w sobie nie nabiera doświadczenia. Z biegiem fabuły możemy natomiast zaopatrzyć się w bardziej profesjonalny zestaw golfowy lub uzyskać wyróżniające się klasy postaci, które pozwalają na wykorzystanie m.in. większej liczby sztuczek podczas walki.
Golf
Mechanika samego zaliczania dołków nie zaskoczy osób, które w świecie wirtualnego golfa nieco już liznęły. Sterowanie polega na trzykrotnym kliknięciu odpowiedniego przycisku. Pierwszy raz w celu zatwierdzenia wybranego kija i kierunku lotu piłki; kolejny, by ustawić moc uderzenia; ostatni po to, by sprecyzować jego dokładność. Wszystko to wymaga pewnej dozy wyczucia i odpowiedniego czasu reakcji, by faktycznie wykonać idealnie planowane uderzenie. Oczywiście samo klikanie przycisku to nie wszystko, ponieważ trajektoria lotu będzie również zależeć od siły i kierunku wiatru, jakie aktualnie występują oraz od rodzaju podłoża, z którego przyjdzie nam odbijać piłkę kolejny raz. System ten, choć nie jest nad wyraz rozbudowany, to jednak wystarczający, by jednocześnie dać wyzwanie przy każdym nowym dołku, ale też nie zmęczyć zbyt dużą trudnością opanowania techniki na początku rozgrywki.
Erpeg i golf
Jak to wszystko się klei? Zwiastun i styl graficzny mogą nieco kojarzyć się z poczciwym Golf Story.
W tym przypadku jednak będziemy machać kijem golfowym również w obronie własnej, walcząc z napotkanymi stworzeniami. Pilnować, by uniknąć ostatecznego ciosu, który przetransportuje nas do najbliższego punktu kontrolnego. Craftować fiolki z życiodajnym płynem na czarną godzinę. Sama walka jest dość uproszczona. Każde trafienie w przeciwnika odrzuca go od nas na pewną odległość, my w podstawowym zestawie tricków młodego adepta walki ze złem możemy wykorzystać prosty lub silny zamach kijem oraz blokadę. Ten aspekt gry mi osobiście nie podszedł, szczególnie, że w większości przypadków strategia walki z przeciwnikiem była taka sama. Muszę jednak przyznać, że twórcy ciekawie zaprojektowali walki z niektórymi bossami. W ich przypadku staramy się ogłuszyć przeciwnika i jednocześnie jak najszybciej zdobyć dołek.
Postęp, jaki w głównej mierze poczynimy, to ten związany z ładowaniem się mocy, której właścicielem jest duch golfa pomagający nam w poczynaniach. Dzięki w pełni naładowanemu paskowi mocy mamy możliwość odblokowywania kolejnych pól golfowych, a co za tym idzie – jesteśmy coraz bliżej celu. Ciekawym rozwiązaniem jest mechanika pozyskiwania wspomnianej energii. Głównym jej źródłem są właśnie pola golfowe. Im lepiej poradzimy sobie z danym dołkiem, tym więcej profitów jesteśmy w stanie z tego otrzymać. W przypadku PAR, czyli liczby uderzeń, która przewidziana jest jako norma dla danego dołka, uruchamia się losowanie bonusu, którym może być właśnie zapełnienie paska mocy w całości albo tylko jakimś stopniu lub też np. odzyskanie zdrowia! Im mniejsza liczba uderzeń w porównaniu do przewidywanej normy, tym większą liczbą bonusów jesteśmy nagradzani. W dodatku każdy kolejny próg pozwala na losowanie innych atrakcyjnych rzeczy, tj., jeśli liczba uderzeń będzie o dwa mniejsza od PAR, w pierwszej kolejności walczymy o uzupełnienie paska mocy lub zdrowie, w drugiej zaś o pewną sumę złota.
Wielka przygoda…
RPGolf Legends, to gra, w której sport i przygoda miały iść z sobą w parze. Jednak w pewnym momencie wszystko się rozstraja. Jesteśmy wrzuceni w świat naprawdę sporych rozmiarów, a liczba zleceń od NPCów staje się nieco przytłaczająca. Niestety eksplorowanie mapy rozczaruje, bo mimo jej wielkości okazuje się być pozbawiona ciekawych miejsc. Natomiast zadania poboczne wydają się być niepotrzebne. Przez brak rozwijania naszej postaci trudno odczuć, by przybliżały nas w jakimś stopniu do osiągnięcia celu fabularnego. Główny wątek gry na dodatek staje się nużący przez swoją powtarzalność i na dodatek nie zawsze przesuwa się płynnie do przodu. Wielokrotnie podchodziłem do wybranego pola golfowego po to, by w bonusie wywalczyć w końcu w pełni naładowany pasek mocy i móc ruszyć dalej. Również dołek dołkowi nierówny – bardziej opłacało mi się biec do krótszego i łatwiejszego dołka, by grindować moc, niż zostać na aktualnym, długim i rozbudowanym polu golfowym.
W tym wszystkim fabuła gdzieś zanika, odsuwając się na drugi plan. Walki z buszującymi w świecie przeciwnikami starałem się unikać jak ognia i to nie ze względu na trudność, lecz bardziej na bezsensowność tego zabiegu. Jeśli żadne z zadań nie wymagało ode mnie walki, to wydawało się to najzwyczajniejszą stratą czasu. Niestety w niektórych regionach roi się od przeciwników i niełatwo ich ominąć, a to z kolei w moim przypadku kończyło się nieszczęsnym powrotem do punktu kontrolnego i koniecznością ponownego uzupełnienia zdrowia. Choć walka i gra w golfa to coś nowego i odświeżającego, to konieczność powtarzania tych czynności bez większego celu zmniejsza ochotę ponownego zanurzenia się w ten świat.
Dołek za dołkiem
RPGolf Legends to tytuł specyficzny. Trudno powiedzieć, czy celuje on w fanów gier RPG, czy fanów wirtualnego golfa. Być może twórcy chcieli zadowolić obie grupy odbiorców. Osobiście tytuł sprawił mi dużo frajdy, a czas mijał przy nim szybko, jednak równie szybko pojawiało się znużenie powtarzanymi czynnościami. Sporą zaletą w grze jest możliwość teleportowania się z dowolnego punktu na mapie, do wyznaczonych, wcześniej poznanych miejsc, co przy sporej wielkości świata jest mocno trafionym pomysłem. Każde wykorzystanie tej możliwości zamraża jednak możliwość wykonania kolejnej teleportacji o pięć minut, zatem nie uchroni nas to całkowicie przed bezsensownym bieganiem w tę i z powrotem w celu zaliczenia różnych zadań. Zabawny format i prostota, zarówno walki, jak i samego zdobywania dołków, może zachęcać nowicjuszy tego rodzaju rozgrywki, jednak bardziej ograni mogą szybko się tym znużyć. Twórcy zaaplikowali sporo ciekawych pomysłów do tytułu i wykonali kawał dobrej roboty, jednak grze brakuje „tego czegoś”, co pozwoliłoby przeć do przodu i z ciekawością odkrywać jej świat.
Cena w eShop: 120,00 zł
Podziękowania dla KEMCO za dostarczenie gry do recenzji.
Redaktor
Jakub Malik
Dobre historie przyciągają mnie do siebie w grach, serialach i książkach. Mam słabość do gier retro i grafiki pixel art. Każdego roku z nadzieją wyczekuję nowych przygód z Księciem Persji. A poza tym wszystkim tańczę z ogniem, trenuję i realizuję się w doktoracie