Nintendo Switch Sports jest grą, w której głównie wykorzystywane są czujniki kontroli ruchu, aby odwzorować realne czynności sportowe. Do tej pory na podobnej technice skupiały się takie tytuły jak Fitness Boxing, Just Dance czy fenomenalne Ring Fit Adventure. Jaki jest końcowy efekt nowej produkcji Nintendo? Czy jest najlepszą grą typu fitness na Nintendo Switch?
Sportowo z Joy-Conem w ręku i… na nodze?
Przyznam szczerze, że bardzo wyczekiwałem na tę nowość – głównie ze względu na to, jak świetnie wypadł Ring Fit Adventure. Ale zanim przejdziemy do środka produkcji warto zaznaczyć, że mamy parę możliwości prowadzenia rozgrywki. Możemy grać sami oraz lokalnie do czterech osób w różnych dyscyplinach sportowych przeciwko sobie lub sztucznej inteligencji. Wyróżnionym trybem rozgrywki jest gra globalna, w której zmierzymy się przeciwko osobom na całym świecie. Do takich potyczek możemy zabrać ze sobą lokalnego kompana lub przyjaciela połączonego przez Internet.
Gra posiada system progresji, w którym odblokowujemy różne elementy kosmetyczne, takie jak stroje, kolory piłek czy emotki, które są dostępne tylko przez określony czas. Zachęca to osoby do regularnego odwiedzania Nintendo Switch Sports i brania udziału w rozgrywkach online. Według mnie to świetny sposób na utrzymanie graczy przy tytule.
Duże nadzieje połączone z rozczarowaniem
Muszę przyznać, że zacząłem od siatkówki i spędziłem w tej dyscyplinie najwięcej czasu. Sposób, w jaki kontrolery reagowały na komendy był niezwykle responsywny, chociaż mam cały czas problem ze zrozumieniem, jak posłać piłkę w stronę, w którą chcę. Samouczek nie do końca objaśnia wszystkie wykorzystywane mechaniki. Informacje o nich znajdziemy na ekranach ładowania, co według mnie jest delikatnym absurdem.
Niestety jest tak z każdą dyscypliną, niektóre z nich nawet nie mają tutorialu, tylko od razu wrzucają w mecz (ustawiony ze sztuczną inteligencją). Tenis, badminton i kręgle nie mają samouczka, jesteśmy więc skazani na granie na „czuja”. Między innymi przez to odniosłem wrażenie, że gra została wydana w niezwykłym pośpiechu.
Niezbyt bogata zawartość
Jak na dzisiejsze standardy sześć dyscyplin sportowych (z niezbyt skomplikowaną mechaniką) to zdecydowanie za mało, szczególnie, że gra kosztuje 170 złotych. Dodatkowo nie każdemu spodoba sposób, w jaki prowadzi się rozgrywkę w różnych trybach.
Piłka nożna jest dla mnie kompletnym rozczarowaniem. Opaska na nogę jest wykorzystywana wyłącznie w trybie lokalnym i w dodatku tylko do kopnięcia nadlatującej piłki do bramki. To wszystko. A tryb z innymi graczami to słaba imitacja rozgrywki Rocket League, przy czym tutaj jest mało dynamiczna, krótka (mecz trwa trzy minuty lub do czterobramkowej przewagi) i mało angażująca. Myślałem, że to będzie mój ulubiony tryb, a kończy jako największy przegrany.
Warto przypomnieć, że za czasów Wii mieliśmy Wii Sports, w której było pięć dyscyplin sportowych. Tutaj mamy o jedną więcej. Nintendo Wii Sports Resort (wydane w 2009 roku) otrzymało 12 różnych aktywności. Trudno ująć Nintendo Switch Sports jako produkt dobry na miarę 2022 roku, patrząc przez pryzmat tego typu gier w przeszłości.
Mój osobisty ranking dyscyplin
Wspominałem wcześniej, że piłka nożna jest według mnie najgorszą dyscypliną pod względem rozgrywki, mechaniki i ogólnie dostępnych opcji. Z innymi graczami możemy tylko grać w standardowe 4v4. Lokalnie mamy do wyboru 4v4, 2v2, 1v1 oraz strzelanie do bramki z wykorzystaniem opaski na nogę, co nie jest dla mnie satysfakcjonujące.
Na przedostatnim miejscu plasuje się Chanbara. Szermierka polega na tym, aby wypchnąć przeciwnika poza arenę do wody. Aby tego dokonać, należy skutecznie atakować i jednocześnie bronić się przed atakami oponenta. W teorii bardzo ciekawa, a w praktyce pojedynki są zbyt krótkie i również mało angażujące. Wystarczy dobra seria ataków i runda kończy się błyskawicznie. Całość jest bardzo prosta do zrozumienia – mechaniki blokowania i ataku są łatwe do opanowania dzięki przewodnikowi. Plusem jest również to, że dostępne są różne typy mieczy, które mają specjalne właściwości. Minusem jest to, że pojedynki są prowadzone w systemie do dwóch wygranych rund, przez co potyczki kończą się zdecydowanie za szybko. Wyszukiwanie i przygotowanie do gry czasami trwa dłużej niż sama partia.
Poza podium znalazły się kręgle. W trybie online gra zbiera 16 graczy do wzajemnej rywalizacji. Osoba, która zdobędzie najwięcej punktów wygrywa grę. Co trzy rundy pewna grupa graczy odpada na zasadzie eliminacji, co według mnie jest demotywującą mechaniką. Wystarczy zły rzut na początku i bardzo szybko możemy przegrać, bo po trzech seriach odpada aż osiem osób! Nie ma tutaj żadnego samouczka i sterowania musimy nauczyć się samodzielnie. Gra lokalna dodatkowo oferuje specjalny tryb, w którym podejmiemy się wyzwania z przeszkodami na torze. Super opcja, tylko czemu nie można tak grać z innymi graczami online?
Absolutni zwycięzcy
Brązowy medal otrzymuje badminton, który polega na przebijaniu nad siatką lotki za pomocą rakietki. W pojedynku uczestniczy dwóch graczy. Tutaj po raz kolejny nie uświadczymy żadnego przewodnika, a instrukcje ukryte są w podpowiedziach podczas ekranu ładowania. Badminton jest niezwykle dynamiczną grą i wykorzystuje różne typy przebicia lotki na drugą stronę, aby zdezorientować przeciwnika. Nie mam tutaj nic do zarzucenia, sterowanie jest responsywne, a rozgrywka bardzo prosta do zrozumienia. Mogę stwierdzić, że jest to czysto techniczna gra, w której liczy się przede wszystkim spryt, a w drugiej kolejności dobre wyczucie czasu.
Na drugim miejscu wylądował u mnie tenis. Ta dyscyplina znalazła się wyżej, dlatego że według mnie wymaga więcej techniki, uwagi oraz ma więcej mechanik niż wcześniej wymieniony badminton. Niestety tutaj ta sama historia: brak samouczka powoduje, że nie poznajemy w pełni możliwości tego trybu. Przez pierwsze dni nie wiedziałem, że można podkręcić do górę lub do dołu, przekręcając nadgarstkiem lub wykonać mocny serwis, jeśli uderzymy piłkę w odpowiednim momencie. Wszystkiego dowiedziałem się przez przypadek, głównie spoglądając na podpowiedzi w trakcie ekranu ładowania. Tryb ten niezwykle mi się spodobał i jest zdecydowanie trudniejszy do opanowania ze względu na to, że możemy sterować dwiema postaciami naraz (jeśli nie gramy z lokalnym partnerem). Tutaj i w badmintonie nasza postać porusza się sama i troszczymy się tylko o uderzenie naszego celu rakietą.
Złoto przypada siatkówce. Według mnie jest to najbardziej ekscytująca i najlepiej wykonana dyscyplina sportowa spośród wszystkich. Można niezwykle wczuć się w rolę siatkarza i bezproblemowo imitować przyjęcia i odbicia, jakbyśmy byli na prawdziwym boisku. Ja bawiłem się świetnie, dając z siebie wszystko. Tutaj na szczęście jest tutorial i omówione są podstawowe mechaniki, ale pewne elementy ukryte są (znowu) w podpowiedziach podczas ekranów ładowania.
Tryb ten byłby idealny, gdyby nie drobne mankamenty podczas gry. Pierwsza z nich to problem z odbijaniem piłki w odpowiednią stronę. Mimo że wykonuję ruch Joy-Conem w lewo, to i tak zostaje odbita w prawo. Niestety do dziś nie byłem w stanie rozszyfrować, dlaczego tak to się dzieje. Jakość rozgrywki jest mocna podyktowana połączeniem sieciowym. Trafiając na osoby ze słabą jakością połączenia, gra przypomina bardziej turowe starcie niż dynamiczną siatkówkę.
Totalnie zmarnowany potencjał
Nintendo Switch Sports sam w sobie jest dobrym tytułem z mechaniką progresji, która pozwala na odblokowywanie przeróżnych elementów kosmetycznych. System rankingowy dodaje wymiaru rywalizacji, dzięki czemu aż chce się piąć po najwyższe miejsce w grze. Granie z osobami przez Internet jest niezwykle ekscytujące i wciągające.
Jednakże czy gra jest warta swej ceny? Sami to oceńcie. 170 zł za sześć dyscyplin to jednak za dużo, zwłaszcza z istniejącymi niedociągnięciami w grze. Oczekiwałem bardziej rozbudowanych opcji rozgrywki, bo to, co jest aktualnie, może szybko się znudzić. Nie we wszystkie tryby można grać online (np. kręgle z przeszkodami), co jest zdecydowanym rozczarowaniem. Bo kto by nie chciał grać z innymi osobami w takie kręgle? Ja zdecydowanie chciałbym!
Co dalej?
Zadaję sobie do dziś pytanie, czy aby Nintendo Switch Sports nie wyszło za wcześnie? Wiele rzeczy można było dopracować, dodać jeszcze jakieś tryby rozrywki i bardziej urozmaicić tryb online. Piłka nożna jest totalnie nudna, a darmowy Rocket League dostarcza o wiele więcej frajdy. Założenie gry jest wspaniałe, mechanika kontroli ruchu w Joy-Conach świetnie sprawuje się w tego typu zabawie. Niestety to trochę za mało. Mam cichą nadzieję, że zapowiedziany golf (jako darmowe DLC) do tej produkcji nie będzie ostatnim trybem i doczekamy się o wiele więcej aktualizacji.
Cena w eShopie: 170 zł
Podziękowania dla ConQuest za dostarczenie gry do recenzji.
Redaktor
Damian "Dadaista" Filipkiewicz
Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch oraz PC. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, moim spirit animal jest Slowpoke i należę do Ravenclaw.