Hero SprzętRecenzja
Hero SprzętArtykuł

Przyjaciel milczącego gracza – recenzja słuchawek SteelSeries Arctis Nova 1

Swój poprzedni kontakt ze słuchawkami od SteelSeries wspominam bardzo dobrze….

27 października 2022

Swój poprzedni kontakt ze słuchawkami od SteelSeries wspominam bardzo dobrze. Arctis 1 Wireless grzeją mi uszy do dziś, oferując zadowalającą jakość dźwięku, lecz niestety bardzo kiepski mikrofon. Czy dużo nowszy (i tańszy) model o nazwie Arcis Nova 1 wywiąże się z zadania lepiej, zwłaszcza w kontekście okablowania i specyficznej natury Switcha?

 

Zawartość zestawu

 

SteelSeries przyzwyczaiło już klientów do zgrabnego pakowania swoich produktów. Nie inaczej jest w przypadku Arctis Nova 1. Utrzymany w pomarańczowo-szarych barwach karton od razu budzi wrażenie obcowania ze sprzętem premium, choć cenowo plasuje się on bliżej niskiego pułapu. Na pudełku znajdziemy ciekawą grafikę z dumnym hasłem „For glory” na środku. Wewnątrz typowy dla producenta minimalizm: słuchawki owinięte w ekologiczny plastik (brzmi jak pleonazm, ale taką obietnicę składa SteelSeries) oraz mniejsze pudełko z okablowaniem (standardowy jack 3,5 mm + przewód przedłużający z podwójnym wtykiem) i naklejkami dla najbardziej zagorzałych fanów. Od naklejek wolałbym chyba złącze USB, ale o tym potem. W zestawie nie znajdziemy instrukcji (nie jest szczególnie potrzebna) ani odczepianego mikrofonu – ten jest na stałe wbudowany w lewą słuchawkę.

 

       

 

Sfera wizualna

 

Do testów otrzymałem czarny wariant kolorystyczny Arctis Nova 1. Jest jeszcze jeden, biało-szary, który o wiele bardziej wyróżnia się na tle podobnych sobie produktów. Słuchawki prezentują się schludnie, gładko i nowocześnie. Na obu nausznikach z zewnątrz zamieszczono logo SteelSeries, wewnątrz literki „L” i „R”, które podpowiadają prawidłowe ułożenie. Całość wykonana jest z trwałego matowego plastiku i wywołuje pozytywne wrażenie. Do gustu przypadł mi także wysuwany mikrofon – nic nam głupio nie dynda przed twarzą, gdy akurat nie planujemy wdawać się w dyskusje. Neutralny projekt sprzętu sprawdzi się zarówno podczas gry, jak i w sytuacjach zawodowych – możemy śmiało zaprezentować się w nich podczas spotkania i nie wywoła to oburzonych okrzyków naszych współpracowników. Sprawdziłem.

 

 

Ergonomia

 

Moją uwagę najpierw zwróciła niewielka waga słuchawek – na głowę włożymy około 230 gramów plastiku, zatem nawet dłuższe sesje z ulubionymi grami nie dadzą się nam we znaki. Z bólu nie powinny płakać także uszy, bo otaczają je duże gąbki z pianki pamięciowej AirWeave, dzięki czemu szybko dostosowują się do naszych kształtów. Wysokość ramy możemy modyfikować, wysuwając plastikowy pałąk maksymalnie do około 3 cm. Zawieszoną poniżej opaskę z miękkiego materiału także da się zapiąć nieco wyżej, niżej lub całkowicie usunąć. Wszystkie podręczne funkcje zamieszczono na lewej słuchawce. To tam wyregulujemy głośność, wysuniemy mikrofon lub wyciszymy go przyciskiem i podepniemy kabel. Arctis Nova 1 nie odkrywają koła na nowo, ale o wszystkie podstawowe czynności zadbano porządnie.

 

   

 

Funkcjonalność

 

Przejdźmy do mięska. Arctis Nova 1 są słuchawkami przewodowymi, co w kontekście Switcha może stanowić problem. Do dyspozycji mamy dwa kable: audio o długości 1,2 m, który najlepiej sprawdzi się w rozgrywce przenośnej, a także przedłużacz z podwójnym wtykiem o długości 1,5 m – łącznie 2,7 m okablowania. Jeżeli chcemy korzystać z mikrofonu (co na Switchu nie jest zbyt palącą kwestią), to musimy strategicznie zaplanować rozmieszczenie przewodów tak, aby pozostali domownicy (lub my sami) przypadkiem się nie potknęli lub ich nie zerwali. Sprawa ma większe odniesienie do innych platform, z którymi słuchawki się łączą – PC, Mac, PS4/PS5, Xbox One/Series X & S oraz smartfonów – lecz warto mieć ją na uwadze także w kontekście konsoli Nintendo. Szkoda, że w zestawie nie zawarto wtyku USB, bo całkowicie skreśla to możliwość aktualizacji oprogramowania produktu i wykorzystywania ciekawych funkcji, które oferują inne modele.

 

 

Arctis Nova 1 oferują dźwięk o zakresie częstotliwości 20-22 000 Hz, przetworniki neodymowe 40 mm oraz impedancję na poziomie 36 omów, co bez problemu sprawdzi się do gier i słuchania muzyki. Model ten jakością odtwarzania bardzo przypomina Arctis 1 Wireless – odgłosy otoczenia w grach są przejrzyste i satysfakcjonujące, a w większości utworów da się wychwycić poszczególne instrumenty. SteelSeries nie oferuje jednak wrażeń nie z tej ziemi, co w tym przedziale cenowym jest jak najbardziej zrozumiałe – to produkt skrojony pod graczy o niewygórowanych potrzebach. Warto wspomnieć o obsłudze dźwięku przestrzennego, który w grach jest szczególnie istotny. Jest październik, więc warto pyknąć w jakiś horror i zgadywać, z której strony rozległ się ten przeraźliwy jęk. Arctis Nova 1 wam na to pozwolą.

 

 

Największą ciekawość wzbudził we mnie mikrofon ClearCast Gen 2 w Arctis Nova 1, bo poprzednie doświadczenia ze SteelSeries w tym kontekście nie były zbyt wesołe. Na początku dobre wieści: wysięgnik można całkowicie schować, a gdy będzie potrzebny, wysunąć go na około 10 cm, przy czym jest elastyczny jak Pani Iniemamocna. Producent obiecuje również wyciszanie hałasów do 25 dB, pasmo przenoszenia o zakresie 100-10 000 Hz i czułość -38 dBV/Pa. Jak jest w praktyce? To są właśnie gorsze wieści. SteelSeries ponownie stworzyło małego potworka, z którym o karierze streamera czy wyczerpujących dyskusjach na Discordzie możecie zapomnieć. Mikrofon oferuje niewiele – uda nam się z jego pomocą pogadać ze znajomymi, ale nie będzie to dla nich przyjemne doznanie. Automatyczne wyciszanie odgłosów otoczenia skutkuje tym, że komunikaty są dziwnie wytłumione i zniekształcone, wysokość ich dźwięku nie utrzymuje stałego poziomu, a on sam jest dość cichy, przez co wysięgnik musi znajdować się dość blisko twarzy. Miałem nadzieję, że po dwóch latach od kontaktu z Arctis 1 Wireless nowe mikrofony zaoferują lepsze doznania, lecz niestety się pomyliłem. Ten model przynajmniej jest tańszy, więc stanowi to jakiś argument. Warto mieć to na uwadze, jeżeli często rozmawiacie w sieci.

 

 

 

Cena

 

Na oficjalnej stronie SteelSeries znajdziemy model Arctis Nova 1 w cenie 349,00 zł. Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione powyżej aspekty urządzenia, stwierdzam, że jest to uczciwy koszt, który dobrze odzwierciedla jego jakość i wrażenia z użytkowania.

 

 

Werdykt

 

Jeżeli nie macie bardzo szczegółowych i wygórowanych oczekiwań co do jakości dźwięku, jaką powinny oferować wasze słuchawki, to SteelSeries Arctis Nova 1 znakomicie spełnią swoje zadanie w podstawowym zakresie. To model, który dobrze sprawdza się w grach i pomaga zatopić się w wirtualnej rzeczywistości; nie zawiedzie także podczas odtwarzania ulubionych piosenek. Przemawia za nim również uniwersalność, bo podepniemy go do wszystkich wiodących platform gamingowych, choć w tym kontekście boli brak złącza USB. Warto wziąć pod uwagę kwestię okablowania, bo Switch wymaga określonych warunków do wygodnej zabawy. Największe baty ponownie należą się SteelSeries za słabiutki mikrofon, bo choć owszem, pogadać – pogadacie, to nie da się zaprzeczyć, że jakość odbiega od współczesnych standardów. W tym przedziale cenowym to dobry wybór.

Cena na oficjalnej stronie producenta: 349,00 zł

Podziękowania dla SteelSeries za dostarczenie sprzętu do recenzji.


Podsumowanie

Zalety

  • + cena
  • + dłuższe użytkowanie nie męczy dzięki niewielkiej wadze oraz wygodnym gąbkom
  • + jakość dźwięku i obsługa dźwięku przestrzennego świetnie sprawdzają się w grach
  • + uniwersalny design i dwa warianty kolorystyczne
  • + kompatybilność z wszystkimi wiodącymi platformami gamingowymi
  • + wysięgnik mikrofonu można wyginać i całkowicie schować

Wady

  • - jakość dźwięku nie zachwyci bardziej wymagających graczy
  • - jakość mikrofonu odstaje od współczesnych standardów
  • - brak złącza USB
  • - okablowanie może sprawiać problemy podczas gry na Switchu
Wyświetleń: 2601

Redaktor

Kosma Staszewski

„Złapałem je wszystkie” więcej razy, niż wypadałoby się przyznać. Z produktami Nintendo utrzymuję niezdrową relację od wielu lat, lecz na szczęście uczucia wydają się być odwzajemnione. Na stronie możecie przede wszystkim przeczytać moje recenzje gier, choć wieloma czynnościami – jak chociażby korektą tekstów – zajmuję się zakulisowo. Nic nie przebije dla mnie dobrej kawy flat white.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *