Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Tak się klepie remastery – recenzja Metroid Prime Remastered

Kilka statuetek „Gry roku”, pozycja na liście stu najwybitniejszych gier…

19 lutego 2023

Kilka statuetek „Gry roku”, pozycja na liście stu najwybitniejszych gier wideo wszech czasów w plebiscycie magazynu „Time” i przytłaczająco pozytywne opinie graczy. Tak maluje się obraz oryginalnego Metroid Prime z 2002 roku. W jaki sposób odkurzyć produkt perfekcyjny? Albo gorzej: jak go zrecenzować, skoro wcześniej z Metroidem nie było mi po drodze? Przekonajmy się.

Oryginalna wersja Metroid Prime była pierwszą trójwymiarową grą w serii. Nowe przygody łowczyni nagród – Samus Aran – firma Retro Studios zaprojektowała tak dobrze, że ich dzieło do dziś uważane jest za najwyższą z wirtualnych półek. Trudno się zatem dziwić euforii fanów, gdy 8 lutego 2023 roku nie tylko ogłoszono remaster kultowego tytułu, ale też wypuszczono go w tym samym momencie. Nigdy nie grałem w żadnego Metroida, więc na odświeżoną edycję nie będę patrzeć przez różowe okulary. Mimo to uspokajam – jest znakomicie.

 

 

W potrzasku

 

Fabuła Metroid Prime Remastered stanowi pomost między pierwszą a drugą odsłoną serii. Główna bohaterka, Samus Aran, odbiera sygnał SOS z kosmicznego statku Orpheon. Okazuje się, że jego nadawcą byli piraci, którzy padli ofiarą własnej broni biologicznej. Pasożytniczy wróg okazuje się zbyt silny także dla naszej heroiny, w wyniku czego rozbija się ona na tajemniczej planecie Tallon IV, przy okazji tracąc wszystkie gadżety. Naszym zadaniem jest zbadanie szczątków cywilizacji Chozo, zebranie dwunastu reliktów i ostateczna ucieczka.

 

 

Ciekawym zabiegiem jest pozbawienie gry jakichkolwiek dialogów. W fabułę angażujemy się jedynie na tyle, na ile nas interesuje. Skanując poszczególne obiekty, możemy poznać kolejne fragmenty historii planety i jej zmutowanych mieszkańców. Nigdy jednak nie poznajemy wszystkich szczegółów, dzięki czemu eskapada utrzymuje tajemniczy i trochę niepokojący charakter. Ten oszczędny styl prowadzenia opowieści nie każdemu przypadnie do gustu, ale mnie ujął. Warto przypomnieć, że poczytamy wyłącznie po angielsku, ale do tego Nintendo zdążyło nas przyzwyczaić.

 

 

Metroidvania, czyli tam i z powrotem

 

Zremasterowany Prime gatunkowo jest metroidvanią, co chyba nie powinno nikogo dziwić, biorąc pod uwagę jego korzenie. Na początku gry twórcy pozwalają nam pobawić się wykokszoną Samus, by niedługo później ograbić ją ze wszystkich bajerów i kazać nam odbudowywać jej siłę. To sprytny zabieg, zresztą cały samouczek zaprojektowano bardzo pieczołowicie, dzięki czemu nawet tacy laicy jak ja szybko wskoczą w kosmiczny kombinezon.

 

 

Rdzeń gry opiera się na eksploracji intrygującej planety, zdobywaniu usprawnień do broni, pancerza i hełmu, odblokowywaniu wcześniej niedostępnych przejść, pokonywaniu wrogów i rozwiązywaniu zagadek. Rozgrywka utrzymuje dynamiczne tempo, dzięki czemu nie zdążymy się znudzić, bo co chwilę odkrywamy nowe zabawki. Trudno się też w Prime zgubić, bo nawigację ułatwia trójwymiarowa mapa w górnym rogu ekranu. Z jej pomocą namierzymy wszystkie drzwi, komnaty i przejścia, co sprawia, że nieodłączny element gatunku – backtracking – jest przyjemnością, a nie źródłem frustracji.

 

 

Frajdę ze zwiedzania potęguje również znakomity projekt świata. Tallon IV to planeta o niezwykle różnorodnej florze i faunie, której trudno odmówić uroku. Często zatrzymywałem się w trakcie gry, żeby po prostu chłonąć niepokojąco spokojną atmosferę okolicy. Wrażenia dodatkowo podkręca świetna ścieżka dźwiękowa, która mocno działa na wyobraźnię. W Prime Remastered koniecznie grajcie ze słuchawkami.

 

 

Przyjemnym urozmaiceniem rozgrywki jest również tryb kulki. Z jego pomocą Samus zwija się w kłębek, a my możemy rozwiązywać zagadki środowiskowe, przeciskać się przez wąskie szpary albo po prostu śmigać przez zwiedzone już pomieszczenia, by dostać się do nowo odblokowanych drzwi. Nadaje to bohaterce zwinności i sprawia, że eksploracja przebiega sprawnie.

 

 

No dobra, ale co nowego?

 

Głównymi atrakcjami w remasterze Prime są zaktualizowane sterowanie i odświeżona oprawa graficzna. To pierwsze pozwala nam cieszyć się typowo strzelankowym modelem poruszania się, który wykorzystuje obie gałki analogowe. Ponoć w oryginale używało się tylko jednej, a wspomnień czar można poczuć, wybierając odpowiednią opcję w ustawieniach. Dla mnie yikes, nie wiem, jak można było tak grać.

 

 

Na głodnych wrażeń czekają łącznie cztery modele sterowania, które można przełączać w dowolnej chwili. Poza wspomnianym standardowym i klasycznym możemy też celować ruchowo przy pomocy Joy-Conów (co powinno kojarzyć się z wersją gry na Wii) lub połączyć poruszanie ruchowe z klasycznym. Dla mnie wygodny okazał się tylko ten zremasterowany szablon, ale podoba mi się, że twórcy dają graczom w tej kwestii wolną rękę.

 

 

Mimo to w Metroidzie rzadko musimy celować, bo Samus posiada zdolność automatycznego namierzania. Nie oznacza to jednak, że walka z przeciwnikami to bułka z masłem. Istotną rolę w starciach pełni raczej pozycjonowanie się i unikanie pocisków, a nie trzaskanie headshotów. Dzięki automatycznemu celowaniu możemy się na tym łatwo skupić, co szczególnie przydaje się w dynamicznych bataliach z bossami. Dodajmy do tego różne rodzaje broni, a od razu maluje się nam przyjemna i satysfakcjonująca mechanika walki.

 

 

Prime Remastered pod względem graficznym nie odstaje od współczesnych standardów (przynajmniej tych switchowych), a wręcz je wyznacza. Rozgrywka utrzymuje słodziutkie 60 klatek na sekundę bez jakichkolwiek zgrzytów w obu trybach wyświetlania, dzięki czemu po prostu gra się w to świetnie. Nowe tekstury i modele podkreślają ciekawy projekt świata, a pierwszoosobowa kamera, która ukazuje nam widok hełmu Samus, potęguje wrażenie immersji.

 

 

Fani serii ucieszą się także z bogatego menu materiałów dodatkowych. Wśród nich znalazły się szkice koncepcyjne, modele obiektów i ścieżka dźwiękowa. Poszczególne elementy odblokujemy poprzez zbieranie przedmiotów w grze, co jeszcze bardziej zachęca do skrupulatnego eksplorowania planety.

 

 

Słodka niespodzianka

 

Metroid Prime Remastered to nowy standard odświeżania klasycznych gier. Twórcy nie usunęli z oryginału choćby linijki kodu, a zamiast tego dodali do niego liczne usprawnienia, dzięki którym zwiedzanie Tallon IV jest przyjemne jak nigdy dotąd. Jeżeli z Samus znacie się jak łyse konie – to pozycja obowiązkowa. Jeżeli nie, to koniecznie spróbujcie. Nowy/stary Prime ocieka fantastycznym klimatem science-fiction i wciąga jak bagno. Ja nieprędko się z niego wygrzebię. I nie mam nic przeciwko!

Cena w eShopie: 169,80 zł

Podziękowania dla ConQuest Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.


Podsumowanie

Zalety

  • + fantastyczny klimat science-fiction za sprawą ciekawego projektu świata i świetnej ścieżki dźwiękowej
  • + śliczna oprawa graficzna i znakomita optymalizacja
  • + wciągająca rozgrywka, które nie pozwala na nudę
  • + ciekawi wrogowie i bossowie
  • + cztery modele sterowania i materiały dodatkowe dla fanów
  • + przystępna cena

Wady

  • - brak polskiej wersji językowej, ale to zwykłe czepialstwo

9.5

Wyświetleń: 5107

Redaktor

Kosma Staszewski

„Złapałem je wszystkie” więcej razy, niż wypadałoby się przyznać. Z produktami Nintendo utrzymuję niezdrową relację od wielu lat, lecz na szczęście uczucia wydają się być odwzajemnione. Na stronie możecie przede wszystkim przeczytać moje recenzje gier, choć wieloma czynnościami – jak chociażby korektą tekstów – zajmuję się zakulisowo. Nic nie przebije dla mnie dobrej kawy flat white.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *