RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Zbrodnia o wielu twarzach – recenzja Master Detective Archives: RAIN CODE

Master Detective Archives: RAIN CODE zapowiedziano w ubiegłym roku i…

19 lipca 2023

Master Detective Archives: RAIN CODE zapowiedziano w ubiegłym roku i od razu trafiło na listę wyczekiwanych przeze mnie gier. Pierwsze materiały kupiły mnie natychmiast i odliczałem dni do premiery. Oczekiwania miałem spore, więc cieszę się, że Spike Chunsoft udostępniło produkcję wartą uwagi, która dzięki swojej nietuzinkowości godnie zasiliła panteon tytułów ekskluzywnych dla konsoli Nintendo Switch.

 

Twórcy omawianego tytułu są mistrzami gier logicznych oraz visual novel – najlepszym tego przykładem jest obfite portfolio pełne wspaniałości. Można tutaj wspomnieć chociażby o serii Danganronpa, AI: The Somnium Files czy też Zero Time Dilemma. Z racji ogromnego doświadczenia osoby odpowiedzialne za Master Detective Archives: RAIN CODE fundamenty gatunku znają wręcz na pamięć, a uzyskaną wiedzę mogą wykorzystać do zabawy konwencją. Tak jest w przypadku najnowszej produkcji, w której gra detektywistyczna ściera się z otwartym światem, tworząc niecodzienne doświadczenie.

 

Unikalność doświadczenia

 

Master Detective Archives: RAIN CODE od samego początku dobitnie pokazuje, jaką grą chce być i jasno określa specyfikę rozgrywki. Jako protagonista trafiamy do futurystycznego świata – dystopijnej fantazji kierowanej przez wielkomilionowe korporacje. Miasto o industrialnym sznycie oświetlono przemysłowymi neonami, a klimatu dodaje niekończący się deszcz. Jeśli szukacie odniesień lub porównań, to całość można nazwać miksem Sherlocka Holmesa, cyberpunku oraz stylistyki znanej z japońskich animacji. To niecodzienne połączenie, ale taka też jest cała gra. Odbiorca pokocha ją lub znienawidzi.

 

 

Wielkie korporacje oraz przestępcy muszą stać na baczności, gdyż istnieje World Detective Organization. Do tej instytucji należy protagonista, Yuma Kokohead, który musi zmierzyć się z trudnymi dla niego czasami. Nieopierzony detektyw budzi się w magazynie na stacji kolejowej i nie pamięta, co się wydarzało. W kieszeni znajduje wyłącznie bilet i w celu odkrycia, kim jest, postanawia udać się do pociągu, by dojechać do punktu destynacji.

 

 

Od pierwszych minut gra nie bierze jeńców i zaczyna opowiadać szalone, lecz logiczne w swojej budowie historie. W pociągu poznamy innych detektywów, rozwikłamy zagadkę ekscentrycznego zabójstwa oraz spotkamy naszą towarzyszkę, Shinigami, a to tylko pierwsze kilka godzin rozgrywki. Później historia gęstnieje, wprowadzane są nowe postacie oraz uwidaczniają się kolejne intrygi. Fabuła oraz świetnie napisani bohaterowie przyciągają do ekranu – jest to główny motor napędowy produkcji, który sprawia, że chce się grać.

 

Obdarowani przez los

 

W świecie przedstawionym detektywi posiadają niecodzienne zdolności, które pomagają w odkrywaniu tajemnic. Każda z postaci trudniąca się tą branżą posiada inną cechę szczególną, co sprawia, że gra zaskakuje przez cały przebieg fabularny. Odnajdziemy bohaterów, którzy mogą wykrywać życie na danym terenie lub przedstawić miejsce zbrodni przed zmianami służb policyjnych. Każda z umiejętności ma swoje mocne strony, ale też ograniczenia, które odkryjemy podczas zgłębiania meandrów fabularnych.

 

 

Standardowa gra detektywistyczna zazwyczaj skupia się na rozmowie z postaciami, odkrywaniu tajemnic miejsca zbrodni oraz gromadzeniu przedmiotów, które pomogą w dalszych etapach. Tak też jest w Master Detective Archives: RAIN CODE, lecz Spike Chunsoft postanowiło wprowadzić wiele elementów urozmaicających rozgrywkę. Na pierwszy rzut oka tytuł może okazać się statyczny, lecz potrafi zaskoczyć scenami akcji z quick time eventami. Rozwiązanie zbrodni nie polega tylko i wyłącznie na analizie i wybraniu odpowiedniej opcji. Po zebraniu materiału dowodowego gra przenosi protagonistę wraz z towarzyszką do tajemnego uniwersum wykreowanego w formie labiryntu.

 

Labiryntowe zaskoczenia

 

Yuma i Shinigami muszą w nim walczyć z wrogiem przybierającym ludzką postać i dojść do samego końca, rozwiązując zagadki. Pojedynki urozmaicają grę, lecz nie ma co ukrywać, że jest to kolejna łamigłówka – przeciwnik rzuca w gracza tezami i do wyboru mamy uchylenie się od niej lub uderzenie za pomocą materiału dowodowego, który według nas pasuje do wskazanej wypowiedzi.

 

 

W grze występuje prosty rozwój postaci. Podczas eksploracji i badania przeróżnych tropów otrzymujemy doświadczenie. Gdy zbierzemy odpowiednią ilość, nasz portfel wzbogacany zostaje o punkty, które można wymieniać na umiejętności z czytelnego drzewka umiejętności. Progres bohatera możemy przyspieszyć, wykonując zadania poboczne, lecz te nie są zbyt angażujące i w przeciwieństwie do głównego wątku potrafią znudzić.

 

 

Pod względem technicznym jest nierówno. Tytuł działa w 30 klatkach na sekundę, co nie przeszkadza przez większość czasu, bo ma ona raczej statyczny przebieg. Twórcy jednak postanowili wzbogacić tytuł o bardziej żywiołowe momenty i przeciętna jak na dzisiejsze standardy płynność potrafi zakłuć w oczy. Boli to szczególnie, gdy spojrzymy, co gra oferuje pod względem graficznym. Nie zrozumcie mnie źle, produkcja wygląda dobrze, lecz obecny stan techniczny z pewnością pozwoliłby na 60 klatek przy umiejętnej optymalizacji. Dodatkowo na drodze spotkamy wiele poszarpanych krawędzi, rozmyć, postaci znikających na naszych oczach. Mimo otwartego świata natkniemy się na wiele niewidzialnych ścian, które mają nas ukierunkować, a całość daje tylko iluzoryczne wrażenie swobody. Świat przedstawiono za pomocą korytarzowych lokacji, poprzedzielanych czasami ładowania, przez co czuć występujące ograniczenia.

 

 

Muszę też zwrócić uwagę na mimikę, która jest okropna. Nieważne, jaki voice acting wybierzemy, postacie nie poruszają ustami lub nie trafiają w dźwięki, jeśli raczą otworzyć buzie. Wszelkie braki techniczne uderzają, gdy zauważymy dbałość o szczegóły w innych aspektach – menu oraz interfejs zaskakują czytelnością pomimo złożoności. Mamy również dostęp do glosariusza, przewodnika po postaciach i ich umiejętnościach, poradnika oraz wielu innych ciekawostek rozbudowywanych wraz z postępem fabuły.

 

 

Pod względem dźwiękowym jest na szczęście lepiej – największą zgrozą jest angielski dubbing, który wywołuje we mnie nocne koszmary. Dobrze, że można go zmienić na japońską wersję, gdyż ta jest wyśmienita. Muzyka idealnie dopasowuje się do tego, co dzieje się na ekranie. W chwilach skupienia cicho przygrywa, wprowadzając gracza w stan skupienia, natomiast w bardziej emocjonalnych momentach potrafi zaskoczyć niczym twisty fabularne występujące w grze.

 

 

Czy warto zapoznać się z Master Detective Archives: RAIN CODE? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, gdyż otrzymaliśmy twór specyficzny i nie dla każdego. Jeśli ktoś grał w inne gry studia, to nie ma co zastanawiać się dwa razy, dostaliśmy grę ze świetną fabułą zaskakującą na każdym kroku, rozgrywka nie nuży nawet przy dłuższych posiedzeniach przez swoje rozbudowanie, a każde z przeprowadzonych śledztw jest czymś unikatowym. Z pewnością jest to najambitniejszy tytuł, który wyszedł spod rąk Spike Chunsoft i mogę go polecić mimo występujących w nim wad.

 

 

Cena eShopie: 249,80 zł

Podziękowania dla ConQuest Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.

 

 


Podsumowanie

Zalety

  • + świetna fabuła, która zaskakuje na każdym kroku
  • + wciągająca rozgrywka pełna zagadek i szczegółów do odkrycia
  • + oprawa muzyczna idealnie nastrajająca do rozgrywki
  • + design postaci oraz świata przedstawionego
  • + japoński voice acting

Wady

  • - gra działa tylko w 30 klatkach, co rozczarowuje, patrząc na jakość oprawy graficznej
  • - angielski voice acting
  • - nużące misje poboczne

8

Wyświetleń: 1662

Redaktor

Łukasz Jankowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *