Capcom naprawdę dba o fanów serii Ace Attorney którzy posiadają Switcha. Nie dosyć, że parę lat temu wydany został na konsolę Nintendo całkiem zgrabny port pierwszych trzech gier i dwóch tytułów Great Ace Attorney, to w styczniu zaserwował nam kolekcję zawierającą kolejne trzy gry w całkiem smakowitej paczce. Tym razem są to Apollo Justice: Ace Attorney, Phoenix Wright: Ace Attorney – Dual Destinies oraz Phoenix Wright: Ace Attorney – Spirit of Justice, które oryginalnie ukazały się na Nintendo DS oraz Nintendo 3DS. Z odświeżoną grafiką i przyjemnymi dodatkami to kupa godzin naprawdę dobrej rozgrywki – pod warunkiem, że lubi się tego typu gry.
Gruby plik spraw
Tak jak wspomniałem, kolekcja zawiera aż 3 gry. Apollo Justice: Ace Attorney była pierwszą grą w serii, gdzie głównym bohaterem nie był znany i lubiany Phoenix Wright. Zamiast tego przyjdzie nam się wcielić w niedoświadczonego prawnika o imieniu Apollo. Co ciekawe, już w pierwszej sprawie przyjdzie nam bronić… Samego Phoenixa, który oskarżony jest o morderstwo. A to tylko początek dość zakręconej fabuły która zmusi nas do zbadania kilku naprawdę szalonych spraw karnych. W drugiej części, Phoenix Wright: Ace Attorney – Dual Destinies, znów będzie mieli szansę pograć oryginalnym bohaterem, zaczynając od przypadku niesłusznie oskarżonej o zdetonowanie bomby w sali sądowej koleżanki naszej współpracowniczki, Atheny. W trzeciej grze natomiast, Phoenix Wright: Ace Attorney – Spirit of Justice, pierwszy raz będziemy mieć szansę rozegrać sprawy poza Ameryką – gra dzieje się w fikcyjnym królestwie Khura’in, gdzie każda przegrana sprawa kończy się dla prawnika… Egzekucją. Co więcej, paczka na Switcha zawiera też wydane dla gier DLCs, co daje łącznie aż 16 spraw do rozwiązania, które zajmą przeciętnemu graczowi około 90 godzin. Jest w co grać!
Prawniczy chleb powszedni
Fani, którzy grali już wcześniej w starsze części serii Ace Attorney, od razu poczują się jak w domu jeśli chodzi o rozgrywkę. W każdej z gier będziemy swój czas dzielić pomiędzy dwa główne obszary – inwestygacje (zbieranie dowodów dotyczących sprawy i przesłuchiwanie świadków), oraz czas spędzony w sali sądowej. To pierwsze przypomina nieco klasyczne przygodówki typu point-and-click – ot, na ekranach musimy znaleźć odpowiednie przedmioty, odpowiednio poprowadzić rozmowę, lub użyć znalezionych przedmiotów aby posunąć fabułę do przodu. Ace Attorney nabiera jednak rumieńców w momencie gdy trafiamy do sali sądowej. Tutaj naszym zadaniem będzie głównie przesłuchiwanie świadków i wytykanie nieścisłości w ich zeznaniach. Czasem są one widoczne na pierwszy rzut oka, lecz często będą wymagały wskazania odpowiedniego dowodu, który zada kłam nieszczeremu świadkowi. Co ciekawe, każda z gier posiada swoją specjalną mechanikę która pomaga w rozwiązywaniu spraw – przykładowo w Phoenix Wright: Ace Attorney – Dual Destinies mamy do dyspozycji tzw. mood matrix, które pozwala rozłożyć na czynniki pierwsze emocje towarzyszące zeznaniu i znalezieniu w ten sposób konfliktujących ze sobą informacji, a w Phoenix Wright: Ace Attorney – Spirit of Justice będziemy mogli przeprowadzić seans spirytystyczny który pokaże nam ostatnie chwilę ofiary przed śmiercią. Oprócz wspomnianych wyżej urozmaiceń, mechanicznie nie ma tu rewolucji. Gry są do siebie relatywnie podobne, a seria nie zmieniła się znacznie od swojego pierwszego wydania na Gameboy Advance – ale po co psuć coś, co już obecnie działa bardzo dobrze.
Niestworzone historie
Muszę przyznać, że mam nieco ambiwalentny stosunek do jakości fabuły i narracji w serii Ace Attorney. Z jednej strony mamy do czynienia z naprawdę zakręconymi i ciekawymi sprawami sądowymi, w których za każdym rogiem czai się jakiś zwrot akcji który nie raz mnie zaskoczył. Choć gra uderza zwykle w raczej komediowy ton, zdarzają się fragmenty które mogą niespodziewanie targnąć naszymi emocjami i zostać z nami po wyłączeniu gry. Większość postaci da się też lubić i mimo tego, że spędzamy z nimi długie godziny, potrafią się wcale nie nudzić. Te wszystkie plusy są jednak w moich oczach częściowo niwelowane przez nieraz przaśne i infantylne poczucie humoru. Już w pierwszej grze w paczce, podczas próby inwestygacji brutalnego morderstwa pojawia się motyw złodzieja kobiecych majtek i obleśnego doktora który koniecznie chce spędzić czas z towarzyszącą nam podczas sprawy nastolatką. Być może przemawia przeze mnie „dziaderstwo” i 36 wiosen na karku, ale tego typu wstawki powodowały u mnie zamiast uśmiechu raczej wywracanie oczami. Nie sugeruje, że tego typu gry nie powinny wcale zawierać wstawek humorystycznych, ale po prostu ten serwowany w tych tytułach wydaje się nieraz kierowany do mocno nastoletniej publiki. Pewnym dodatkowym mankamentem jest absolutna liniowość serii – próżno szukać tutaj alternatywnych rozwiązań czy rozwidlających się ścieżek – ale progresować fabułę musimy zawsze wykonać konkretną akcję w konkretnym momencie. Pragnę natomiast zaznaczyć, że powyższe przemyślenia nie sprawiają, że gry są niegrywalne, czy słabe – stanowią po prostu elementy który przy odpowiednim zaadresowaniu podbiłyby gry z “dobrych” do “świetnych”.
Starsze gry w nowej szacie
Bez wątpienia na pochwałę natomiast zasługuje oprawa graficzna i muzyczna kolekcji. Wszystkie 3 gry otrzymały podrasowaną grafikę, która Świętnie prezentuje w znacznie wyższej rozdzielczości niż ta z DS i 3DS. Pierwszy tytuł posiada znaną z wcześniejszych gier grafikę 2D, ale już dwa kolejne mogą pochwalić się oprawą 3D. Co więcej, oprawa muzyczna także przeszła przez lifting – wszystkie ścieżki dźwiękowe dostępne są w nowych aranżacjach (choć można też odpalić je w swojsko brzmiącej jakości z poprzedniej konsoli). Capcom zadbał też o kilka drobnych dodatków które być może nie zmienią zdania graczy na temat zakupu, ale z pewnością są łakomym kąskiem dla zatwardziałych fanów serii. Po pierwsze, dostajemy do dyspozycji Orchestra Hall – czyli miejsce gdzie możemy przesłuchać nie tylko wszystkie utwory z kolekcji, ale także 14 dodatkowych kawałków nagranych podczas jubileuszowych koncertów z okazji 15 urodzin serii. Razem to aż 175 piosenek do odsłuchu. Poza tym mamy też do wglądu bibliotekę concept artów i dość dziwaczny tryb animation studio który pozwala ustawiać postacie z serii w wybranych przez nas pozach na wybranych tłach – raczej nie jest to coś, co utrzyma uwagę graczy przez dłuższy czas, ale miło, że również znalazło się w paczce.
Ogromna paczka, głównie dla fanów
Na pytanie “czy powinien kupić Apollo Justice: Ace Attorney Trilogy?” najłatwiej odpowiedzieć sobie na podstawie tego, czy podobały się czytelnikowi poprzednie gry w serii. Nie ma tu rewolucji – tytuły w dużej mierze powielają schematy znane z pierwszych trzech przygód Phoenix’a i wieloletnim fanom serii z pewnością przypadną do gustu. Dla osób które nie miały wcześniej jednak styczności z serią, pewnie lepszym punktem wejścia będzie pierwsza wydana na Switcha kolekcja – zawsze mogą wrócić do Apollo Justice po “dokładkę”. A z ponad 90-godzinną długością gier, jest w co grać.
Cena w eShopie: 229,00 zł
Podziękowania dla Cenega za dostarczenie gry do recenzji.
Redaktor
Zimny
Fan gier indie, strategii, RPG, Nintendo i wszystkiego co ma związek z retro gamingiem. Swego czasu współtworzyłem jedną z największych polskich stron o jRPG. Z wykształcenia jestem anglistą, a w “prawdziwym życiu” pracuję nad przeróżnymi projektami IT.