RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Złap je… wszystkie? – recenzja The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom

Był już czas dla Księżniczki Peach, więc dlaczego i Zelda…

7 października 2024

Był już czas dla Księżniczki Peach, więc dlaczego i Zelda nie mogłaby w końcu przejąć inicjatywy? W końcu jest tytułową bohaterką! The Legend of Zelda: Echoes o Wisdom przewraca dobrze znaną nam formę rozgrywki do góry nogami – wszystkie nieszczęścia idą na Hyrule, Link zniknął, a jedynym ratunkiem jest księżniczka Zelda. Czy jesteś gotów, aby podjąć to wyzwanie?

 

Jeden krok w tył, dwa kroki w przód…

 

The Legend of Zelda: Echos of Wisdom, to powrót do klasyki serii. Po rewolucji, jaką były Breath of the Wild i Tears of the Kingdom, gra powraca do perspektywy obserwowanej z lotu ptaka. Tytuł wizualnie przypomina wydany na Nintendo Switch w roku 2019 remake The Legend of Zelda: Link’s Awakening, co dziwić nie powinno, gdyż wykorzystano tu silnik graficzny właśnie tego tytułu. Zaobserwujemy tu więc te same lub podobne modele postaci, drzew, roślin oraz niektórych przeciwników, które sprawiają wrażenie „plastikowych”, co pogłębiane jest przez nienaturalnie wysoki połysk ich modeli. Rozgrywka przypomina więc bieganie po zabawkowym świecie, co może wydać się niektórym nazbyt cukierkowatą formą przedstawienia świata. Niech was jednak wzrok nie myli, bowiem rozgrywka w Echoes of Wisdom jest dość wymagająca!

 

 

Poke… Zeldodex

 

Początek rozgrywki przypomni nam o Linku i jego niesamowitych zdolnościach posługiwania się mieczem i łukiem. Jednakże nie potrwa to długo. Role odwrócą się dość szybko i to Zelda stanie twarzą w twarz z niebezpieczeństwami czyhającymi w Hyrule. Jej zdolności nie opierają się na walce w bezpośrednim starciu, lecz magii. Z pomocą magicznego towarzysza Zelda może tworzyć kopie napotkanych stworzeń i obiektów, co staje się kluczowym elementem rozgrywki.

 

 

Liczba obiektów oraz stworzeń zaskakuje, a znajdowanie i „łapanie” kolejnych sprawia naprawdę wiele frajdy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że system zbierania kopii stworzeń przypomina łapanie Pokémonów. W tym przypadku jednak wystarczy pokonać przeciwnika, by móc przejąć jego „echo”. Tworzenie kolejnych kopii obiektów czy stworzeń jest jednak ograniczone do puli mocy jaką posiada nasz towarzysz – co przedstawione jest w formie ciągnącego się za nim ogonka. Im wyższy poziom obiektu, tym bardziej kosztowny, a im bardziej kosztowny, tym mniej obiektów takiego typu będziemy w stanie stworzyć na raz. Oczywiście wraz z postępem rozgrywki rośniemy w siłę i tym samym nasze możliwości zwiększają się, jednakże znajdujemy też coraz lepsze obiekty i stajemy twarzą w twarz z coraz bardziej wymagającymi przeciwnikami.

 

 

Stranger Things…

 

Hyrule, które stoi przed Zeldą otworem jest światem nieco większym niż we wspomnianym wyżej remaku. Stanowi pewne odzwierciedlenie tego co już znamy z poprzednich odsłon. Na nieszczęście świat ten pogrążony został w chaosie! A dokładniej – pojawiają się w różnych jego częściach tajemnicze wyrwy, które zakrzywiają rzeczywistość, pochłaniają wszystko co stanie im na drodze i utrudniają eksplorację. Ta – nie licząc wyrw – jest dość swobodna, a z biegiem rozgrywki, coraz szerszy wachlarz umiejętności Zeldy jeszcze bardziej ułatwia przemierzanie Hyrule. Nasza bohaterka, aby pozbyć się zagrożenia i w celu ocalenia mieszkańców będzie musiała przemieszczać się pomiędzy światem Hyrule a równoległym wymiarem po drugiej stronie wyrw, który stanowi zakręconą wariację pochłoniętego świata, pełną zawiłych lochów, zagadek i wymagających bossów.

 

 

Niech chłopcy się o mnie biją

 

Brak broni białej w rękach Zeldy może przysporzyć problemów. Szybko przekonamy się, że Hyrule nie jest bezpiecznym miejscem oraz że nie wszystkim nasza bohaterka może ufać. Już na początku rozgrywki na drodze staną nam różnorodni przeciwnicy, którzy bez zawahania ruszą by nas zaatakować. I w tym właśnie celu łapanie stworków okazuje się konieczne. Moglibyśmy ciosać w przeciwników obiektami, które wpadną nam w ręce, ale najczęściej uciekniemy się do tego, by kto inny bił się za nas. To my decydujemy, które z dostępnych nam stworzeń wezwiemy do walki, obserwując ostateczny rezultat tych starć, niejednokrotnie zmieniając wcześniej przyjętą strategię w razie niepowodzeń.

 

 

Choć na pewnym etapie rozgrywki Zelda ma możliwość dobyć miecza czy łuku, szansa rozprawienia się z przeciwnikiem atakując go przez siebie wyczarowanym stworkiem, lub ciosając w niego wyczarowanymi obiektami wydaje się o wiele bardziej satysfakcjonującą i oryginalną formą walki. Szczególnie gdy damy się ponieść kreatywności i połączymy różne dostępne nam zdolności w jednym momencie, tworząc między innymi wymyślne pułapki na potwory.

 

Razem mieliby wszystko

 

Rozgrywka nie ogranicza się jednak do eksploracji i walki. Aby przetrwać trzeba coś jeść, znaczy pić… Jak Link w znanych nam odsłonach Breath of The Wild i Tears of the Kingdom potrafił przyrządzać niesamowite, wielofunkcyjne posiłki, tak Zelda specjalizuje się w tworzeniu napojów ze znajdowanych w całym królestwie surowców. Stanowi to jednak wyłącznie ciekawy dodatek, a nie konieczną część rozgrywki. Tak jak w przypadku posiłków Linka, tak i tu wytworzone napoje pozwalają odzyskać utracone życie oraz chwilowo poprawiają niektóre cechy bohatera.

 

 

Zelda robi co może!

 

Echoes of Wisdom nie jest jednak pozbawiony wad. Zaczynając od drobnostek – uwagę zwraca trudność z celowaniem, które nie jest do końca intuicyjne. Celownik często skupiał się na mało istotnych obiektach, podczas gdy ja chciałem, aby oznaczył zbliżającego się przeciwnika. Innym problemem jest brak możliwości kategoryzowania obiektów. Wszystko co chcemy przywołać kryje się pod jednym przyciskiem. Istnieje pewna forma sortowania tych elementów, ale za często musiałem przeszukiwać cały podręczny zestaw stworzeń i obiektów, by znaleźć to co w danej chwili chciałem wykorzystać. Wystarczyłoby ukryć obiekty pod jednym przyciskiem, a stworzenia pod innym. Albo dodać możliwość wybierania tego, co ma znajdować się w podręcznym menu, gdyż znajdą się tam elementy, których do końca rozgrywki nie wykorzystamy ani razu. Największym mankamentem tytułu jest jednak jego optymalizacja. The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom potrafi „chrupnąć”, szczególnie w otwartych przestrzeniach lub przy większej liczbie przeciwników. Chrupnięcia te, są spadkami odświeżania z 60 do 30 klatek na sekundę, czemu twórcy mogliby zapobiec, blokując stałe 30 klatek.

 

 

The Legend of Link…

 

Mimo wad, uważam ten tytuł za bardzo ciekawą propozycję ze świata The Legend of Zelda. Brak Linka pozwolił, na stworzenie w świecie Hyrule kolejnej, zaskakująco niepowtarzalnej rozgrywki. Jeśli ktoś uwielbia kombinować i nie satysfakcjonuje go wyłącznie jedna możliwość rozwiązania problemu, to Echoes of Wisdom jest pozycją obowiązkową!

 

Cena w eShopie: 249,80 zł

Podziękowania dla Conquest za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + kolejny tytuł, w którym ogranicza cię wyłącznie kreatywność!
  • + satysfakcjonujący system walki
  • + otwarty na eksplorację świat
  • + wiele obiektów i stworzeń do wyczarowania!
  • + system "kopiowania" stworzeń sprawia wiele frajdy!
  • + przyjemna dla oka oprawa graficzna...

Wady

  • - ...która niektórym może wydać się zbyt dziecinna
  • - widoczne spadki płynności
  • - brakuje możliwości poukładania sobie tego co możemy wyczarować
  • - celowanie nie zawsze się sprawdza
  • - klasycznie - brak polskiej wersji językowej

8.5

Wyświetleń: 1158

Redaktor

Jakub Malik

Dobre historie przyciągają mnie do siebie w grach, serialach i książkach. Mam słabość do gier retro i grafiki pixel art. Każdego roku z nadzieją wyczekuję nowych przygód z Księciem Persji. A poza tym wszystkim tańczę z ogniem, trenuję i realizuję się w doktoracie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *