RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Pojedynek z czasem – recenzja Tomb Raider IV-VI Remastered

Po ciepło przyjętych remasterach pierwszych części przygód Lary Croft, nie…

9 marca 2025

Po ciepło przyjętych remasterach pierwszych części przygód Lary Croft, nie było mowy, by ominąć kolejne odsłony jej przygód. Aspyr zakasał rękawy i zaprosił graczy na randkę z kolejną porcją odświeżonych tytułów i z każdemu dobrze znaną panią archeolog w roli głównej! Oto Tomb Raider IV-VI Remastered!

 

Zegar tyka…

 

Po spektakularnym sukcesie debiutującej w 1996 roku Lary Croft, brytyjskie studio Core Design oraz wydawca Eidos zdali sobie sprawę, jak kluczowa dla ich sukcesu jest ta marka. Tempo, które przyjęto wtedy, wydając kolejne części przygód Lary co roku, nie pozwalało na wprowadzanie zbyt wielu nowości do rozgrywki. Poprzednia zremasterowana przez Aspyr trylogia zakończyła się na Tomb Raider III: Adventures of Lara Croft, którego pierwowzór ukazał się w 1999 roku. Kontynuacja – Tomb Raider IV: The Last Revelation – stanowiąca zarazem pierwszą część tegorocznego zestawu remasterów, w swojej pierwszej wersji zadebiutowała już w 2000 roku! Choć Tomb Raider IV dziś uznawane jest za jeden z najlepszych momentów w historii serii, to w tamtym czasie dało się odczuć pierwsze oznaki zmęczenia zarówno wśród fanów, jak i samych twórców…

Zderzamy się dziś więc z remasterem trylogii, która starając się utrzymać na fali wzniesionej przez poprzednie odsłony, była wydawana w pośpiechu. Pośpiech ten nie do końca pomógł serii, szczególnie w okresie przeskoku technologicznego, jakiego doświadczyli gracze przerzucający się z PS1 na PS2. Na dodatek omawiane tu tytuły zostały wydane ćwierć wieku temu! Sami więc widzimy, że Aspyr podjął rękawicę w – jak można przyjąć – z góry przesądzonej i nierównej walce z czasem. Jak sobie poradził tym razem?

 

 

Jeśli robisz coś dobrze, rób to dalej!

 

Pod względem filozofii odświeżania Aspyr trzymał się tego samego podejścia, co przy Tomb Raider I-III Remastered (nasza recenzja). Oryginalne menu i oprawa wizualna pozostały nienaruszone, ale same elementy gry zostały podrasowane. Znacznie wyższa rozdzielczość tekstur, bardziej szczegółowe modele (zwłaszcza dla Lary), ale nadal z zachowaniem klasycznej, „kanciastej” estetyki poziomów. W kilku miejscach można dostrzec zmiany w geometrii, choć generalnie gra pozostaje niemal identyczna.

Jak poprzednio – w mgnieniu oka można przeskoczyć z klasycznego designu gry na bardziej nowoczesny. Różnice te będą najbardziej widoczne w częściach The Last Revelation i Chronicles. W Angel of Darkness natomiast zmiany wizualne są bardziej subtelne.

 

 

Do tytułów nie dodano żadnej nowej zawartości, ale wprowadzono nowoczesny system sterowania, pozwalający na płynniejsze ruchy analogowe. Dzięki temu nie trzeba już ręcznie obracać się i precyzyjnie ustawiać przed każdym skokiem, jak to było w oryginale. Gra nadal sprawia wrażenie przestarzałej pod względem mechaniki, ale jest nieco bardziej przystępna – co, moim zdaniem, jest wrażeniem złudnym, o czym wspominam niżej. Mimo wszystko klasyczne elementy pozostały nietknięte.

 

 

Nowoczesne sterowanie!

 

Choć hasło to brzmi pięknie, tak jak w poprzednim zestawie remasterów, stanowi pewną manipulację. Oczywiście skłamałbym, gdybym powiedział, że nowoczesne sterowanie nie istnieje, lub że nie działa. Otóż jest i działa fantastycznie! Jednak, jak już wspomniałem przy okazji pierwszych trzech części, stanowi ono złudną zachętę, by dać grze szansę, ponieważ dziś oryginalne, toporne i „czołgowe” sterowanie postacią w grze akcji zapewne zniechęci większość graczy do tytułu.

Świat Lary, który – powiedzmy sobie szczerze – jest kanciasty, został na tamte czasy wykonany w bardzo przemyślany sposób. W sposób, który w integracji z klasycznym sterowaniem stanowił jedną całość! Osobiście zachęcam więc, by mimo przyzwyczajeń, nie dać się nabrać na slogan „nowoczesnego sterowania”, ponieważ cała frajda z gry i jej potencjał wyzwala się właśnie przy tym klasycznym. Sam osobiście musiałem zaadaptować się od nowa do tego doświadczenia i oswoiłem się z tym sterowaniem już po godzinie rozgrywki!

 

 

IV – The Last Revelation

 

Powiedzmy sobie kilka słów o tytułach dostępnych w remasterze. Na początku rozgrywki w Tomb Raider IV: The Last Revelation mamy okazję sterować młodszą Larą. Z jednej strony stanowi to ciekawe wprowadzenie do gry, które w pewnym stopniu przybliża nam początki jej archeologicznej kariery. Z drugiej strony, przez sugestie jej mentora w dialogach, które wskazują, jakie przyciski należy nacisnąć na padzie, aby wykonać konkretne czynności, zaburzona zostaje immersja.

Mimo wszystko, w porównaniu do poprzednich odsłon, ta część przyniosła wyraźny skok jakościowy – ulepszony silnik graficzny, bardziej szczegółowe modele postaci, lepszą animację, a także nowy zestaw ruchów dla samej Lary. Po efektownym, grywalnym wspomnieniu z młodości bohaterki, które pełniło rolę samouczka, rozpoczyna się przygoda w Egipcie, gdzie Lara przypadkowo uwalnia starożytnego boga.

Jedną z najbardziej pamiętnych zmian w tej odsłonie było wprowadzenie połączonych poziomów i obszarów, które stanowiły zestaw kilku lokacji. W poprzednich grach ukończone etapy były całkowicie zamknięte, podczas gdy tutaj gracz może swobodnie wracać do wcześniejszych miejsc. To znacząco zwiększa różnorodność i złożoność zagadek, wprowadzając kilka naprawdę innowacyjnych rozwiązań w porównaniu do pierwszej trylogii.

 

 

V – Chronicles

 

Tomb Raider V: Chronicles stanowi podręcznikowy przykład powtarzalnej formuły w seriach gier. Jeśli części I-IV są wam dobrze znane, to w tej odsłonie spotkacie wszystko, czego już doświadczyliście. Fabuła w tej części właściwie nie istnieje, wiele elementów zostało wtórnie wykorzystanych, a pod względem technicznym nie pojawiły się żadne znaczące ulepszenia względem czwartej części. Co więcej, projekt poziomów i zagadek wydaje się wręcz krokiem wstecz w stosunku do Tomb Raider IV, przypominając bardziej chaotyczny styl trzeciej odsłony – bez wieloetapowej struktury akcji, która wyróżniała poprzednią grę. Chronicles to tytuł raczej dla zagorzałych fanów – reszta graczy prawdopodobnie nie będzie miała cierpliwości, by go ukończyć.

 

VI – Angel of Darkness

 

Szósta część serii cierpi na dwa kluczowe problemy. Po pierwsze, przez większość gry eksplorujemy ciasne uliczki, budynki i ponure zaułki, zamiast rozległych i egzotycznych lokacji, które definiowały serię. Po drugie, stale obecne zagrożenie w postaci przeciwników wymusza większy nacisk na akcję – a strzelanina w Angel of Darkness nie należy do przyjemnych. Już w poprzednich grach walka nie była najmocniejszą stroną serii, ale tutaj osiągnęła nowy poziom niezręczności i frustracji.

Natomiast projekt poziomów to kolejna bolączka – pełen niepotrzebnego backtrackingu, skomplikowanych sekwencji platformowych (jeszcze bardziej utrudnionych przez dziwny pasek wytrzymałości), a do tego przytłaczający wizualny chaos, który często ukrywa kluczowe elementy interakcji. To wszystko sprawia, że zamiast ekscytującej przygody dostaliśmy frustrujący, niedopracowany bałagan.

Spośród sześciu odświeżonych dotąd gier Tomb Raider, to właśnie Angel of Darkness najbardziej potrzebowało usprawnień. W przeciwieństwie do poprzednich części, które mimo swoich wad były stosunkowo stabilne i kompletne, szósta odsłona była pełna błędów i wyraźnie niedokończona. W remasterze udało się przywrócić wiele wyciętych z oryginału lokacji, w tym dodatkowy obszar w początkowych uliczkach Paryża. Poprawiono również sterowanie, sprawiając, że Lara porusza się nieco płynniej. Jej ikoniczne dwa pistolety, które w oryginale zastąpiono pojedynczym, również wróciły do łask. Do tego dochodzą poprawki błędów, ciągłości fabularnej, dialogów i wiele innych ulepszeń. Choć nawet w odświeżonej wersji Angel of Darkness pozostaje najsłabszą odsłoną serii, to jest to zdecydowanie najlepszy sposób, by do niej wrócić.

 

 

Czas leczy rany?

 

Aspyr, korzystając z poprzedniego doświadczenia, i tym razem wykonał solidną pracę remasterując kolejne przygody Lary. Jednak pomimo wielu udoskonaleń, wciąż istnieją pewne obszary, w których oryginalny wygląd gry może wypaść lepiej – szczególnie przez zmiany w oświetleniu, które nie zawsze sprzyjają wizualnemu efektowi. Dosłownie – przeskakiwałem między „klasycznym” a „nowoczesnym” designem graficznym, by po prostu zobaczyć, gdzie idę, ponieważ niektóre lokacje stały się po udoskonaleniu za ciemne, a flary nie są nieskończone.

Choć oryginalne gry z tej trylogii, można powiedzieć, że bardziej nadszarpnęły reputację Lary, niż wyniosły ją na piedestał, ich remasterowana wersja zasługuje na uwagę – zwłaszcza dla tych, którzy czerpali przyjemność z pierwszej odświeżonej trylogii. Jeśli jesteście zainteresowani, ale wciąż macie wątpliwości, pamiętajcie, że nie „nowoczesne sterowanie” jest tu największym atutem. To przede wszystkim unikalny styl rozgrywki, rzadko spotykany w dzisiejszych produkcjach. Moim zdaniem – wyjątkowy i wart doświadczenia!

 

Cena w eShopie: 129,99 zł

Podziękowania dla Aspyr za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + Metodyczne skakanie z platformy na platformę wciąż bawi!
  • + Polska wersja językowa (napisy)
  • + Ważne usprawnienia w Angel of Darkness
  • + Nowoczesne sterowanie...

Wady

  • - …które nie do końca współgra z mechaniką gry
  • - Tytuły, które powstały ćwierć wieku temu nie przekonają do siebie każdego
  • - Czasem nie wiadomo z czym można wejść w interakcję
  • - Czasem nie wiadomo z czym można wejść w interakcję
  • - Można zgubić się w korytarzach lokacji, bez pomysłu co dalej…

6.5

Wyświetleń: 196

Redaktor

Jakub Malik

Dobre historie przyciągają mnie do siebie w grach, serialach i książkach. Mam słabość do gier retro i grafiki pixel art. Każdego roku z nadzieją wyczekuję nowych przygód z Księciem Persji. A poza tym wszystkim tańczę z ogniem, trenuję i realizuję się w doktoracie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *