Graliście być może kiedyś w wydane w 1986 roku Ghost’n’Goblins? Niewiarygodnie trudną platformówkę na konsolę Nintendo Entertainment System, w której jako dzielny rycerz staramy się uratować księżniczkę i królestwo przed straszliwymi demonami. Do wyboru mamy podstawową broń – lancę, ale podczas podróży przez 6 piekielnych poziomów mamy możliwość zdobycia dodatkowego oręża do walki z maszkarami wszelkiego kalibru.
Rozgrywka w Battle Princess Madelyn opiera się na podobnym schemacie, oddając hołd rozgrywce w stylu retro. Tak samo jak w Ghost’n’Goblins, przechodzimy nieskomplikowane pod względem architektury poziomy, by na końcu mieć okazję walczyć z potężnym przeciwnikiem. Wykorzystać możemy do tego różnego rodzaju oręż, jaki zdobędziemy po drodze, i najprawdopodobniej wielokrotnie zginiemy, próbując dotrzeć do celu.
Główną różnicą, w porównaniu do innych tego typu gier, jest system powrotu po utracie całego zdrowia – początkowo postać przed zgonem może przyjąć na siebie tylko dwa uderzenia. Tutaj, gdy stracimy wszystkie punkty zdrowia/wpadniemy w przepaść/jakaś maszkara postanowi nas pożreć, wracamy do życia, kosztem dodatkowego wskaźnika. Nic jednak straconego! Wskaźnik uprawniający nas do powrotu do świata żywych można na powrót wypełnić, zabijając kolejnych przeciwników. Gra dzięki temu, mimo stosunkowo wysokiego poziomu trudności, zyskuje balans i równowagę rozgrywki.
Każdy kocha swego psiaka, inaczej będzie draka
Fabuła jest prosta, jednakże zawsze przyjemnie poznać ją w tytule kojarzonym głównie z salonami gier. Wszystko sprowadza się do tematu bajki na dobranoc, której wnuczka musi wysłuchiwać od swojego dziadka. Z czasem postaci wydają się małej dziwnie znajome…
Tryb fabularny gry wprowadza rozwinięcie wstępu do przygody. Z biegiem czasu dowiadujemy się coraz więcej o tym, co się dzieje w królestwie i czego jest to następstwo. Pomagamy też okolicznym mieszkańcom świata, tylko CZEMU sprowadza się to do zabójstwa kolejnych bossów? Duża część zadań opiera się na pokonaniu potężniejszych przeciwników, co może spowodować u gracza lekkie znużenie.
Zachęcam jednak do zgłębienia fabuły, ponieważ w przeciwieństwie do wielu gier, zmiana trybu nie sprowadza się wyłącznie do usunięcia scenek z gry.
Nierówna przygoda
Zależnie od trybu, jaki wybierzemy, rozgrywka jest nierówna pod względem jakości. W skład gry wchodzi bardziej klasyczny tryb Arcade, który jest typową zręcznościówką. Brak tutaj elementów fabularnych, a konstrukcja poziomów została znacząco uproszczona, aby nie wprowadzać do rozgrywki zbytniego chaosu. Znacznie wcześniej pojawiają się potężniejsi przeciwnicy.
Tak samo jak w przypadku serii gier Capcom, czeka nas tutaj rozczarowanie i gorycz porażki, gdy zginiemy od najłatwiejszego do pokonania przeciwnika, nie mając czasu na reakcję. To jest wada wszystkich gier, wzorujących się na wymuszaniu od graczy kolejnych monet.
Retro pełną gębą
Grafika zachwyca powrotem do wysokiej jakości stylistyki retro. Całość jest skąpana w przepięknej i mrocznej pixelartowej grafice. Aż dziś musiałem uruchomić Ghouls’n’Ghosts (jedna z następnych części serii), by sprawdzić, czy nie jest to ta sama gra. Choć dla niektórych może wydawać się przestarzała, to jest wierna swoim ideałom i trzyma się klimatu grozy o niskiej rozdzielczości obrazów.
Aż szkoda wspominać o wadach, patrząc na to, że pierwowzory nie miałyby łatwego podejścia na obecnym rynku. Gra ładuje się bardzo długo przy zmianie lokacji. Co w przypadku zręcznościówki nie jest ogromnym problemem, to w przypadku trybu fabularnego zadziwia, że ktoś chce nam sprzedać produkt, który przy zmianie otoczenia katuje nas kilkunastosekundowym ładowaniem. Nie jest to też ekran ładowania, a gra przez chwilę zwyczajnie się zawiesza. Sprawdzałem przy tym rozgrywkę w obu trybach – niestety dzieje się tak w każdej konfiguracji.
Czy jest to gra dla każdego?
Battle Princess Madelyn to wspaniały powrót do rozgrywki stanowiącej wyzwanie. Rynek gier się rozwija i brak tutaj jakiegoś elementu wspólnego dla niedzielnego gracza, czy hardkorowca, zjadającego takie tytuły na śniadanie. Trzeba też pamiętać, że ostatnimi czasy powróciła moda na gry trudne, bezlitosne wobec pomyłek popełnianych przez graczy. Przyjemna oprawa graficzna prezentuje się nad wyraz okazale i fani gier retro z pewnością poczują się jak w domu.
A wy lubicie trudne gry? Czy wolicie może takie, które próbują was przekonać do siebie wspaniałą historią, aniżeli wymagającą rozgrywką?
Podziękowania dla PR Hound za dostarczenie gry do recenzji.
Battle Princess Madelyn Recenzja