RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Ale głupi Ci Galowie – Asterix & Obelix XXL 2: Remastered Recenzja

Dawno dawno temu gdy mogłem wejść pod stół bez schylania…

19 grudnia 2018

Dawno dawno temu gdy mogłem wejść pod stół bez schylania się pierwszy raz w życiu zobaczyłem Asteriksa. Przygody tego niedużego Gala od zawsze wzbudzały we mnie sympatię.Ten malutki wojownik wraz ze swoim kumplem który kiedyś wpadł do kociołka jak byli zabawni, ciekawie napisania ich przygody umiejętnie nawiązywały do obecnego świata. Przez lata przez moje ręce przewinęły się setki filmów, komiksów czy po prostu fanartów z postaciami. Logicznym krokiem było zagranie w gry z tego uniwersum. Niestety w 2006 roku kiedy pierwotnie wychodził Asterix i Obelix XXL 2 nie miałem do niego dostępu. Dlatego teraz po wielu latach kiedy wreszcie na Nintendo Switch zagościł remaster tej gry byłem pierwszy do pisania o nim. Zapytajcie Naczelnego. Dowiecie się że cały dzień męczyłem go, żeby jak najszybciej dał mi kod do recenzji. Chciałem zagrać i przenieść się do krainy dzieciństwa. Mogłem darować sobie tę recenzję. Przynajmniej nie byłbym tak zawiedziony.

 

 

Scenariusz daje rade.

 

Zacznijmy od czegoś co zdecydowanie wyszło czyli formuły Asterix i Obelix XXL 2. Główni bohaterowie dowiadują się, że wioskę zdradził Panoramiks, który postanowił współpracować z Juliuszem Cezarem. Naszej dwójce bohaterów nie pozostaje nic innego tylko jak uratować swoich pobratymców. Czas ruszyć w drogę i skopać tyłki Rzymianom. Scenariusz gry został napisane poprawnie. Wprawdzie szybko domyślamy się jaki twist fabularny zaserwuje nam gra, ale kolejne przerywniki filmowe ogląda się przyjemnie. Można powiedzieć, że urozmaicają rozgrywkę (o tej za chwilę). Gdyby cała gra stała na poziomie scenariusza stwierdził bym po prostu, że to taki sobie tytuł i można go kupić jak się jest fanem Galów. Jednak twórcy gry bardzo nieumiejętnie podeszli do tworzenia gry zręcznościowej.

 

Nuda Panie, nuda.

 

Wyobraźcie sobie typowy przebieg rozgrywki. Zaczynamy w danym miejscu planszy. Musimy pokonać kilkudziesięciu Rzymian, znaleźć przejście do jednej z kilku dźwigni, które blokują drogę dalej. Po czym ponownie trafiamy na kilkudziesięciu Rzymian spuszczamy im oklep, znajdujemy kolejne 3,4 dźwignie i idziemy dalej. 2/3 gry polega na znajdowaniu przełączników i wciskaniu ich. Powiedzieć, że twórcy nie mieli pomysłu na rozgrywkę to jak nic nie powiedzieć. Znajdowanie przełączników to dość częste zajęcie w grach tego typu jednak twórcy XXL 2 wstawili tego stanowczo zbyt wiele. Dopiero w drugiej części gry zdarzają się częstsze aktywności poboczne, ale nawet wtedy są one tylko kroplą w morzu znajdowania dźwigni. Nie wiem co myśleli sobie twórcy, ale stanowczo postawili na złego konia w tej gonitwie.

 

 

Pomyślicie sobie, że chociaż walki są zrobione prawidłowo. Tak i nie. Z jednej strony to dość przyjemny zręcznościowy model walki, który początkowo daje sporo satysfakcji. Jednak już po kilku, może kilkunastu minutach orientujemy się, że nasze postacie mają trzy uderzenia na krzyż.To nie przeszkadzałoby aż tak gdyby przeciwników było mniej. Teraz strasznie irytuje to, kiedy co jakiś czas musimy zmierzyć się z kilkudziesięcioma przeciwnikami. Nie wyobrażacie sobie jak byłem bardzo niezadowolony, kiedy okazało się, że na jednej planszy chyba sześciokrotnie muszę zmierzyć się z kilkudziesięcioma wrogami. Idzie dostać szału. Dodatkowo nawet na najniższym poziomem trudności każdy wróg musi zostać uderzony przynajmniej kilkukrotnie.

 

Czy wspomniałem już o niezbyt dobrym projekcie poziomów? Naprawdę ktoś powinien twórcą wyjaśnić, że przed premierą tej gry powstały takie produkcje jak Rayman czy choćby Kangurek Kao. Nawet ten drugi ma lepiej zaprojektowane etapy, przynajmniej są ciekawsze. Nie wypada nie wspomnieć o walkach z bossami. Te są cztery o ile dobrze naliczyłem i nie są zbyt interesujące. Wręcz dwie pierwsze to właściwie jedno długa walka z mega rzymianinem. Tak narzekam i narzekam a jak spojrzycie na dole to ocena nie jest 1/10 a 5/10.

 

 

Co podobało mi się w tej grze?

 

Po pierwsze liczne nawiązania kulturowe. Widać, że na tym polu twórcy odrobili pracę domową i skutecznie wpletli do swojej gry wiele wiele zabawnych odniesień. Warto wspomnieć o Rzymianie który ma ręce i nogi osobno od reszty ciała czy chociażby tarczach w kształcie pac-mana. Zabawnie, subtelnie i interesująco. Szkoda tylko, że nie da się napisać o reszcie gry. Tropienie tych smaczków mniej lub bardziej pokrywanych dużo daje podczas gry i pozwala od czasu do czasu odpocząć od monotonnej rozrywki. Po drugie podobać się może też grafika, która jest taka sobie. W porównaniu do oryginału została nieco wygładzona jednak różnica nie jest na tyle duża by wywołać zachwyt.

 

 

Właściwie nie wiem dla kogo powstał Asterix i Obelix XXL 2. Z jednej strony wygląda na paskudną próbę wyciągnięcia pieniędzy od fanów małego Gala przed nadchodzącą trzecią częścią. Z drugiej nie wiem czy to nie spowoduje, że gracze będą negatywnie postrzegać tę serię. Koniec końców XXL 2 to nie jest dobrym tytułem. Jest najlepszym wypadku przeciętny i zdrowo by zyskał nawet na skróceniu rozgrywki. O urozmaiceniu jej nie wspominając. Jeżeli naprawdę musicie koniecznie zagrać w coś z Galami nie macie innego wyjścia, ale znacznie lepiej wrócić do komiksu.

 

 

 

Asterix & Obelix XXL 2: Remastered Recenzja


Podsumowanie

Zalety

  • + dobry scenariusz
  • + nawiązania popkulturowe
  • + pierwsze 30 minut gry

Wady

  • - pozostała część polegającą głównie na wyciskaniu przełączników
  • - taki sobie system walki

5.5

Wyświetleń: 6460

Redaktor

Charles Nigma

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *