W ciągu ostatniej dekady trudno było nie zauważyć powrotu ogromnej popularności fotografii analogowej. Jak grzyby po deszczu na rynku zaczęły pojawiać się aparaty, które umożliwiają swoim nabywcom zapisywanie swoich wspomnień na urokliwych kadrach. Firma FUJIFILM poszła jednak o krok dalej i stworzyła specjalną drukarkę do tego typu zdjęć – Instax Mini Link. Tylko co to ma wspólnego ze Switchem?
Sam koncept drukarki zdjęć analogowych wywołuje we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem i pochwalam pomysł, bo każdy, kto cykał fotki Instaxem wie, że często efekt potrafi być niezadowalający. Pod tym względem Instax Mini Link się broni, bo możemy przenieść technicznie dobre zdjęcia na popularne klisze. Z drugiej strony – trochę w tych Instaxach chodzi o to, że każdy kadr jest na swój sposób magiczny i nawet, jeśli nie wyjdzie perfekcyjnie, to przywołuje przyjemne wspomnienia. Najbardziej nie rozumiem natomiast pomysłu drukowania… screenshotów z gier ze Switcha, bo taką możliwość posiada Instax Mini Link, choć i tu pojawia się pewne „ale”. Zatem po kolei.
Zawartość zestawu
W opakowaniu FUJIFILM Instax Mini Link znajdziemy drukarkę, instrukcję obsługi w wielu językach (w tym polskim) oraz kabel ładujący USB ze złączem microUSB. Do testów otrzymałem również dwa wkłady Instax Mini, które pozwalają na wydrukowanie 20 zdjęć. Należy jednak zaznaczyć, że kupując drukarkę w klisze należy zaopatrzyć się we własnym zakresie. Jeden wkład to koszt około 40 złotych.
Sfera wizualna
Firma FUJIFILM słynie z zapewniania różnorodnych wariantów kolorystycznych swoim produktom, dzięki czemu każdy aspirujący fotograf znajdzie coś dla siebie. Tak jest i w przypadku Instax Mini Link. Drukarkę można nabyć w pięciu kolorach. Do testów otrzymałem sprzęt w wariacji „Dark Denim”, o przyjemnym, ciemnoniebieskim wyglądzie.
Instax Mini Link to dość minimalistyczny pod względem wizualnym gadżet. Urządzenie pokryte jest cienkimi liniami. Na środku widnieje charakterystyczne logo, które służy również jako przycisk funkcyjny, na górze umieszczono szczelinę wysuwu filmu, a z tyłu znajduje się komora, w której należy umieścić instaxowy wkład. Na prawym boku drukarki wbudowano również gniazdo USB oraz przycisk resetowania.
Całość prezentuje się bardzo stylowo i z pewnością będzie stanowiła elegancki dodatek każdego wnętrza; tym bardziej, że można wybierać spośród różnych opcji kolorystycznych.
Funkcjonalność – aplikacja Instax Mini Link
Aby móc korzystać z Instax Mini Link, poza specjalnymi wkładami potrzebujemy również aplikacji mobilnej, z którą drukarka łączy się poprzez Bluetooth. Z poziomu apki można wybrać zdjęcia, które zamierzamy wydrukować. Posiada ona jednak również kilka ciekawych funkcji.
Każde zdjęcie można poddać minimalnej obróbce z poziomu aplikacji, dostosowując takie parametry jak jasność, kontrast, saturacja, zbliżenie czy rotacja. Do fotki da się również dodawać napisy. W apce znalazło się też miejsce dla trzech predefiniowanych filtrów fotograficznych – wybrać można monochromatyczny, sepię lub automatyczną korekcję. To całkiem miły dodatek, choć możliwości edycji są mocno ograniczone.
Aplikacja oddaje do naszej dyspozycji trzy tryby wydruku: „Simple Print”, opisany powyżej, „Video Print”, który wybiera klatkę pliku wideo i pozwala ją wydrukować oraz „Instax Camera”, dzięki któremu możemy wykonać zdjęcie telefonem i od razu przenieść je na analogowy film.
Bardziej szalonym fotografom aplikacja Instax Mini Link oferuje również pięć dodatkowych trybów zabawy. „Frame Print” umożliwia dodanie dekoracyjnej ramki do zdjęcia, „Collage Print” wydrukuje wytworzony przez nas kolaż, „Match Test” pozwala porównać kompatybilność z drugą osobą za pośrednictwem zdjęcia, „Party Print” tworzy specjalny kadr z udziałem maksymalnie pięciu osób, a „Sketch, edit & print” daje możliwość utworzenia fotografii warstwowej. Jeśli więc znudzą wam się klasyczne tryby druku, aplikacja z chęcią ten proces nieco urozmaici.
Warto też wspomnieć o czysto technicznych aspektach, o których informuje aplikacja Instax Mini Link. Z jej poziomu możemy na przykład podejrzeć, ile zdjęć pozostało na umieszczonej kliszy (samo urządzenie tego nie sygnalizuje). Apka wskazuje również poziom naładowania drukarki, choć o tym informuje także dioda na środku sprzętu. Zaskoczyło mnie, że Instax Mini Link dosyć szybko się rozładowuje – 20 minut użytkowania pożarło aż 20% baterii.
Funkcjonalność – drukarka Instax Mini Link
Sama drukarka również posiada kilka dodatkowych funkcji. Wszystkie opisane są szczegółowo w dołączonej instrukcji. Przykładowo: jeśli chcemy wydrukować kopię poprzedniego zdjęcia, wystarczy obrócić urządzenie do góry… nogami (?) na jedną sekundę, po czym postawić ją ponownie, a Instax Mini Link przekuje te akrobacje w działanie. To całkiem ciekawy pomysł, choć podejrzewam, że tworzy jednocześnie ryzyko drukowania niechcianych zdjęć podczas np. zwykłego przestawiania sprzętu.
Funkcjonalność – fotki ze Switcha
Jakiś czas temu na rynku pojawiła się specjalna edycja Instax Mini Link z motywem Pikachu, która ma na celu wyróżnienie możliwości drukowania screenshotów ze Switcha. W tej kwestii pojawia się jednak kilka problemów. Przede wszystkim proces ten jest dość niewygodny – na Switchu nie wypuszczono żadnej aplikacji, która bezpośrednio łączyłaby się z Mini Linkiem. Musimy zatem przesyłać fotki na telefon, a z niego dopiero drukować nasze zrzuty ekranu, co na dłuższą metę jest dosyć męczące. Dlaczego na konsoli Nintendo nie pojawiła się stosowna aplikacja, skoro posiada ona łączność Bluetooth?
Osobiście nie rozumiem też za bardzo, dlaczego w ogóle miałbym drukować zrzuty ekranu z gier na instaxowych kliszach. Wypróbowałem tę funkcję kilkukrotnie i efekt wywołuje we mnie mieszane uczucia. Podejrzewam, że z pewnością znajdą się amatorzy tej funkcji, jednak ja zdecydowanie wolę uwieczniać w kadrach rzeczywisty świat.
Funkcjonalność – jakość zdjęć
Przejdźmy jednak do meritum – jak wyglądają zdjęcia wydrukowane dzięki Instax Mini Link? Cóż, prezentują się bardzo podobnie do fotek wykonanych jakimkolwiek instaxowym aparatem analogowym. Nie uświadczymy w tej kwestii wielkiego skoku jakościowego. To nadal te same, lekko niewyraźne i zbyt jasne fotografie. Dzięki drukarce unikniemy oczywiście ryzyka całkowitego prześwietlenia filmu lub zbyt ciemnego kadru, ale w gruncie rzeczy istotą urządzenia jest przeniesienie naszych ulubionych zdjęć do uroczych, białych ramek. Jeśli przepadacie za taką formą zbierania fotek, to Instax Mini Link na pewno was nie zawiedzie. Zauważyłem natomiast inny problem – drukarka zdaje się trochę zbyt mocno zaciskać zdjęcia podczas ich wysuwania, przez co są trochę wykrzywione. Wątpię, że jest to wina samych wkładów, bo prawdopodobieństwo, że oba miałyby tę samą wadę fabryczną jest raczej znikome.
Cena
Zawieść was może jednak cena. Instax Mini Link możemy zakupić w cenie oscylującej w granicy 430-550 zł, z czego dużo zależy od pożądanego wariantu kolorystycznego (edycja z Pikachu ceni się na ponad 600 zł). Biorąc pod uwagę wszystkie zalety i wady, wydaje mi się, że to nieco wygórowana cena. Owszem, drukarka Instaxa posiada kilka ciekawych funkcji oraz spełnia swoje zadanie, ale warto pamiętać, że kupno wkładów to też całkiem droga inwestycja. Drukarkę poleciłbym zatem osobom, które planują korzystać z niej w miarę regularnie – bo każdy rozpoczęty film należy dosyć szybko wykorzystać – w innym wypadku ta niewinna zabawa może was słono kosztować.
Werdykt
Instax Mini Link to całkiem ciekawy gadżet, który z pewnością ocali wiele niezwykłych kadrów od analogowego zapomnienia. Zaimplementowano w nim angażujące funkcje, dzięki czemu korzystanie z urządzenia jest bardzo intuicyjne i wygodne. Martwi natomiast brak dedykowanej aplikacji na Nintendo Switch, która ułatwiłaby proces drukowania zrzutów ekranu z konsoli i, przede wszystkim, wysoka cena. Jeśli jednak jesteście amatorami uroczych fotek w białych ramkach, to kupno instaxowej drukarki z pewnością ucieszy wasze wewnętrzne Max Caulfield.
Podziękowania dla FUJIFILM za dostarczenie sprzętu do recenzji.
Redaktor
Kosma Staszewski
Tak, to imię, a nie pseudonim, choć w świecie gier przedstawiam się jako Szuszuro. „Złapałem je wszystkie” niezliczoną ilość razy, a z produktami Nintendo utrzymuję niezdrową relację od wielu lat. Na co dzień studiuję i parzę kawę, aby mieć hajs na gry.