Nintendo w swoim repertuarze ma wiele uroczych i przyjaznych maskotek, wzbudzających sympatię na całym świecie. Jedną z nich jest Kirby – różowa kulka, która kończy w tym roku okrągłe 30 lat. Mogłoby się wydawać, że w tym czasie twórcy pokazali już wszystko, lecz ciągle eksperymentują i wydają nowe gry z kulistym bohaterem. W tym roku mieliśmy okazję zapoznać się z Kirby and the Forgotten Land, które jest przyjemną wariacją na temat trójwymiarowych platformówek i mocno czerpie z Super Mario 3D World. Natomiast teraz do sprzedaży trafiło Kirby’s Dream Buffet, które na papierze wygląda jak idealny konkurent dla Fall Guys.
Chcąc zbyt wielki kęs połknąć, można się udławić
Niestety tak jest tylko w teorii, gdyż Nintendo musi zmierzyć się z tytanem wieloosobowej rozgrywki, który na rynku obecny jest od dłuższego czasu. Fall Guys twórcy wspierają bez ustanku – wprowadzają nowe ulepszenia i sezony, a po przejściu na model free to play jest to tytuł dla każdego, gdyż występuje na wielu platformach, również na Switchu. Grając w tę produkcję na hybrydowej konsoli Nintendo, nigdy nie napotkałem problemów z infrastrukturą sieciową, mecze ładowały się wystarczająco szybko, a sama gra jest idealna na pojedyncze partyjki. Natomiast Kirby’s Dream Buffet nie oferuje niczego szczególnego, a wszystkie plusy Fall Guys idealnie kontrastują z minusami gry od HAL Laboratory. Nintendo za późno wpadło na pomysł bliźniaczej produkcji, gra dostępna jest tylko na jednej platformie i trzeba za nią zapłacić. Nie jest to wygórowana kwota (60 zł), lecz w kontekście tego, co ma do zaoferowania, tytuł powinien trafić jako bonus dla posiadaczy subskrypcji Nintendo Switch Online. Według mnie nowy twór od Nintendo z kretesem przegrywa z konkurencją. Jednakże sprawdźmy, co dokładnie do zaoferowania ma Kirby’s Dream Buffet.
Biada temu, co cudze połyka i zjada
Różowy przyjaciel w najnowszym tytule zmienił sposób poruszania się – zamiast swobodnego biegu wykorzystujemy opływowy kształt Kirby’ego, który posłuży do toczenia się po planszach. Zgodnie z nazwą mamy do czynienia z jedzeniową ucztą i wokół tego kręci się cała gra. Trzon rozgrywki oparty jest na zbieraniu truskawek, a kto zbierze ich najwięcej – wygrywa. Głównym trybem jest Gourmet Grand Prix podzielony na cztery etapy. Dwa z nich to wyścigi, podczas których zbieramy owoce i korzystamy ze wzmocnień. Dzięki nim możemy zamienić się na przykład w wir porywający wszystkie truskawki – ulepszeń jest kilka i każde z nich potrafi zwiększyć szansę na zwycięstwo. Podczas wyścigów warto się spieszyć, co prawda kolejność przybycia na metę nie jest w żaden sposób punktowana, lecz na końcu trasy czekają talerze z owocami (50, 20 oraz 10 sztuk).
Zbieranie pożywienia jest również ważne przy poruszaniu się – im więcej zjemy, tym szybciej nabieramy pędu. Pozostałe rundy nie wyróżniają się niczym szczególnym – mamy do czynienia z minigrą, gdzie przez krótki czas zbieramy spadające owoce, oraz czasowy battle royale. W tym ostatnim również zbieramy truskawki, lecz możemy zepchnąć przeciwnika poza planszę – wtedy traci część zebranych punktów, a taki los może czekać również i nas.
Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść
W Kirby’s Dream Buffet możemy grać samotnie – wtedy w przeciwników wciela się sztuczna inteligencja. Do wyboru pojawiają się cztery poziomy trudności, lecz nawet najwyższy nie jest zbytnio wymagający Możemy również grać we dwie osoby w ramach kanapowego multiplayera, co dla mnie jest ogromnym minusem – gra prosiła się o to, by zwiększyć limit do czterech graczy. Możemy zagrać taką grupą lokalnie, lecz konieczne są do tego cztery konsole. Jednakże wydaje się, że to tryb sieciowy gra pierwsze skrzypce – do wyboru pojawiają się mecze z losowymi graczami lub ze znajomymi szyfrowane hasłem. Tutaj uwidacznia się największy problem gry, czyli infrastruktura sieciowa. Solo lub na podzielonym ekranie gra działa w stałych 30 klatkach, lecz grając online ciągle pojawiały się lagi, opóźnienia oraz spadki płynności. Bardzo często uwidaczniał się problem z wyszukiwaniem przeciwników – otrzymywałem komunikat, że wystąpił problem z konsolą lub Internetem. W innych grach tryby sieciowe działały bez zarzutu, więc jest to zdecydowana wina Kirby’s Dream Buffet.
Na ciele tłusto, w kieszeni pusto
Kolejnym problemem jest skromna zawartość oraz ograniczone możliwości produkcji. Poza głównym trybem w grze nie ma za bardzo co robić. Co prawda można spróbować jazdy swobodnej lub obejrzeć odblokowane naklejki lub stroje, lecz nie jest to zbyt angażujące. Dodatkowo po jakimś czasie można poczuć znużenie za sprawą ciągle powtarzających się tras. W rezultacie jest to gra na pojedyncze strzały aniżeli długie posiedzenia. Wobec tego lepiej zainteresować się Fall Guys – po co przepłacać, gdy istnieje lepsza i darmowa alternatywa?
Kirby’s Dream Buffet broni się uroczą oprawą audiowizualną. Grafika jest przyjemna dla oka, pełna kolorów i potrafi przykuć oko. Plansze zbudowane są w pomysłowy sposób i każdy element przypomina jedzenie. Mimo tej całej pstrokatości, na poziomach dosyć łatwo można się odnaleźć, a ich projekty są czytelne, co pomaga w konfrontacji z innymi graczami. Muzyka uprzyjemnia rozgrywkę i jest zbiorem utworów znanych z wcześniejszych gier z Kirbym. Fani z pewnością poczują się jak w domu, gdyż oprawa audiowizualna to standard obrany przez markę, ukazany nam w grach na Switcha oraz 3DSa.
Kirby’s Dream Buffet to próba podbicia rynku gier wieloosobowych w dość interesującym połączeniu Super Monkey Ball oraz Fall Guys. Mimo usilnych prób, eksperyment okazał się nieudany i według mnie nie warto sobie zaprzątać nim głowy, mając do wyboru lepszą i darmową alternatywę.
Cena w eShopie: 60 zł
Podziękowania dla ConQuest Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.