RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Detektyw na tropie – recenzja The Vanishing of Ethan Carter

Gra została stworzona przez polskie studio The Astronauts, zabiera nas…

5 września 2019

Gra została stworzona przez polskie studio The Astronauts, zabiera nas w mroczną przygodę, w celu odnalezienia zaginionego chłopca o imieniu Ethan. To kolejna produkcja, która po dłuższym czasie na rynku doczekała się portu na Nintendo Switch. Jak The Vanishing of Ethan Carter sprawdzi się na „Pstryczku”?

 

 

Fabuła, zbrodnie, zagadki i główny bohater

 

Historia jest rdzeniem gry, więc osoby, które są nastawione na opowiadanie oraz na zbieranie informacji będą zachwycone. Wcielamy się w detektywa ze specjalnymi zdolnościami, który nazywa się Paul Prospero. Bohater, idąc śladami zaginionego dziecka, trafia do przepięknego Red Creek Valley. Naszym zadaniem jest rozwiązanie głównej zagadki, ale przez całą podróż przewijają się różne miejsca morderstw oraz zagadek. Odszukanie prawdy oraz rozwikłanie łamigłówek pozwoli nam dokładnie poznać los mieszkańców i Ethana.

Według mnie świetnie sprawdził się sposób, w jaki przedstawiono dokonane przestępstwa. Na miejscu, w którym znajdujemy ciało, mamy za zadanie odszukać przedmioty związane ze zbrodnią. Dzięki temu po odnalezieniu wszystkich istotnych elementów będziemy w stanie określić chronologię nieszczęśliwego wydarzenia i otrzymać odpowiedź, jak do tego doszło i do czego to doprowadziło w następnej kolejności. Przy tym można wysnuć wnioski, że detektyw wykorzystuje paranormalne zdolności.

 

 

Po udanym rozwiązaniu zagadki otrzymamy dodatkowe informacje na temat wspomnień lub przeszłości Ethana. Poznamy tajemnice, czasami wręcz mroczne historie, które dadzą do myślenia i pozostawią po sobie więcej pytań. Forma, w jakiej przedstawiana jest fabuła zasługuje na piątkę z plusem. Gracz, mimo bycia ograniczonym do prostych interakcji i głównie do poruszania się po terenie, jest w stanie całkowicie wsiąknąć w rozgrywkę. Tak było w moim przypadku (do pewnego momentu, o którym opowiem później) – świetnie napisane dialogi w połączeniu z otoczeniem sprawiały dobre wrażenie.

 

A skoro o wyglądzie mowa, to…

 

…The Vanishing of Ethan Carter prezentuje się niesamowicie. Moje oczy nie mogły uwierzyć w to, że tekstury mogą być w tak wysokiej jakości. Wbiło mnie w fotel i przez kilkadziesiąt minut podziwiałem przyrodę i otaczające mnie środowisko. Okazuje się, że gra może utrzymać stałe 30 FPSów i jednocześnie wyglądać ładnie. Podejrzewam, że to zasługa braku jakichkolwiek przeciwników w formie sztucznej inteligencji, a my tylko poruszamy się i uaktywniamy „triggery” scen w poszczególnych zakątkach. Dzięki temu podzespoły konsoli nie musiały się skupiać na generowaniu przeróżnych komend oraz modeli i pozwoliło to skupić moc na oprawie graficznej.

Na swojej ścieżce rzadko spotkałem tekstury, które były rozmazane lub raziły w oczy. Nie spodziewałem się, że nawet takie błahe elementy jak numery na kontenerach były możliwe do odczytu. Ten tytuł pokazuje, że można stworzyć naprawdę piękny port, który będzie działał płynnie, a przy tym wyglądał fascynująco. Mimo to na samym początku miałem obawy. Wątpliwości typu: „Jak gra będzie się prezentować? Jak mocno zostanie zdegradowana?” zostały rozwiane natychmiast po jej włączeniu i wkroczeniu w główne menu. Szczęka mi opadła.

 

 

Wspaniale przemyślane ustawienia i usprawnienia

 

Zanim wskoczyłem w wir przygody, przyjrzałem się dostępnym opcjom, które produkcja miała mi do zaoferowania. Tutaj można zmodyfikować między innymi sterowanie lub rodzaj kamery. Jest tu również udogodnienie w stylu celownika, który pomoże łatwiej przeprowadzać interakcje. Standardowe opcje jak czułość, odwrócenie osi, wibracje, a nawet zmiana układu drążków na odwrót są dostępne.

Ciekawym rozwiązaniem jest ustawienie klatek na sekundę. Można je przestawić albo na stałą ilość 30 lub nielimitowaną. Wybranie drugiej opcji sprawi, że będziemy mogli osiągnąć nawet do 60 fps, ale ta wartość będzie spadać i rosnąć w zależności od tego, ile szczegółów będziemy mieć na ekranie, co osobom, które wolą płynną rozgrywkę może przeszkadzać. Warto wspomnieć o  pełnej polskiej wersji językowej (dubbing i napisy), co z pewnością uczyni tę mroczną podróż bardziej swojską.

 

 

Błędy gry, które zrujnowały moją immersję oraz radość z eksplorowania

 

Mimo że doceniam tak dobrą pracę deweloperów, to w trakcie mojej wędrówki po Red Creek Valley natrafiłem na bugi, które niszczyły klimat. Zwłaszcza te, które powodowały, że „przełącznik” w danym momencie nie działał, przez co fabuła nie mogła posunąć się dalej. Nie pomagał restart oraz wczytanie gry od ostatniego zapisu. Musiałem zacząć rozgrywkę od nowa i przejść jeszcze raz elementy, których rozwiązanie już znałem oraz dotrzeć do momentu, w którym coś poszło nie tak. Na szczęście za drugim podejściem wszystko udało się i wyszło, ale takie błędy nie powinny znaleźć się w finalnym produkcie.

To nie był jednorazowy wyskok – napotkałem ten błąd drugi raz, pod koniec całej fabuły, co mocno mnie zirytowało. Pojawiały się też błędy typu: zablokowanie się w teksturze i brak możliwości z niej wyjścia oraz przechodzenia przez elementy. Tyle, że w tych przypadkach reset pomagał i mogłem dalej kontynuować poszukiwanie prawdy i rozwiązywanie zagadki zaginięcia Ethana Cartera.

 

 

Krótki, piękny rejs z śladowymi ilościami błędów

 

The Vanishing of Ethan Carter to bardzo udany port na Nintendo Switch. Jednakże nie każdemu może się podobać taki gatunek gier. Osoby, które nie przepadają za przygodówkami, mogą szybko zniecierpliwić się i znudzić, ponieważ tytuł opiera się głównie na odkrywaniu kolejnych puzzli do fabuły i spacerowaniu z jednego miejsca w drugie.

Grafika, fabuła i udźwiękowienie stoi na bardzo wysokim poziomie. Klimat trzymał w napięciu oraz włączył u mnie detektywistyczny tryb. „Znajdź i rozwiąż wszystko” – taką dewizą kierowałem się w trakcie rozgrywki i gdyby nie błędy napotkane na mojej drodze, to końcowa ocena gry byłaby znacznie wyższa. Szkoda, bo oprawa graficzna zapiera dech w piersiach, jednak bugi uniemożliwiają czerpanie przyjemności z rozgrywki. Tak, tak, nienawidzę niedociągnięć, a jest ich dosyć sporo jak na tak krótką produkcję.

 

Podziękowania dla The Astronauts za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + wspaniała oprawa graficzna
  • + udźwiękowienie na wysokim poziomie
  • + wciągająca fabuła
  • + dobra optymalizacja
  • + pełna polska wersja językowa (napisy i dubbing)

Wady

  • - krótka (4-5 godzin)
  • - niezbyt wiele interakcji ze światem
  • - błędy, które zmuszały do restartowania całej rozgrywki

7

Wyświetleń: 3183

Redaktor

Damian "Dadaista" Filipkiewicz

Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch oraz PC. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, moim spirit animal jest Slowpoke i należę do Ravenclaw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *