Marzysz o porcie MediEvil na inne konsole niż PlayStation 4? Niestety, Sony raczej nie ma tego w planach, pomimo że wydał na PC takie tytuły ekskluzywne jak Horizon Zero Dawn i Death Stranding. Jednak mamy coś na otarcie łez, ponieważ na Switchu, PS4, XO oraz PC, tuż przed Halloween, pojawiła się platformówka 3D, zatytułowana Pumpkin Jack. To pozycja dla wszystkich tych, którzy pomimo konieczności pozostania w domu chcieliby jak najpełniej poczuć klimat tego święta.
Stary, dobry PSX
Nawiązanie do MediEvil pojawiło się tutaj nie bez powodu, ponieważ Pumpkin Jack jest tytułem nawiązującym swoją stylistyką właśnie do produkcji znanych z ery PSX oraz PS2. Charakteryzuje się prostotą graficzną oraz liniowością, jednakże w tym przypadku są to atuty tej gry.
Emisariusz Diabła
Tytułowy Jack jest emisariuszem samego Diabła i dostaje od niego bardzo ważną misję. Zostaje bowiem wysłany w podróż do Królestwa Nudy, którego mieszkańcy żyli sobie do tej pory w zgodzie, spokoju… oraz nudzie. Rogacz ma już dość tego wszechobecnego spokoju, dlatego postanawia sprowadzić do krainy różnego rodzaju potwory. Ludzie, aby się ratować, sprowadzają na pomoc potężnego czarodzieja, który ma za zadanie przywrócić dawny ład, porządek i nudę. Diabeł nie poprzestaje jednak na tym i przyzywa ducha potężnego Dyniowego Lorda, który od tej pory będzie musiał przemierzać oblężoną krainę w celu znalezienia i zlikwidowania czarodzieja. I w zasadzie to jest wszystko, co trzeba wiedzieć, jeśli chodzi o fabułę. Jest prosta i zrozumiała, jak przystało na tego typu platformówki.
W karykaturalnym świecie Halloween
Szata graficzna jest uproszczona, co nie znaczy, że brzydka – bardzo kolorowa, a jednocześnie mroczna i groteskowa. Przedmioty są w nienaturalny sposób powykrzywiane, jak z jakiejś baśniowej kreskówki dla dzieci. Zarówno kreacja świata i postaci, jak również muzyka może przywodzić na myśl filmy animowane Tima Burtona.
Port na Switcha jest dobrze zrobiony. Co prawda jakość grafiki jest gorsza w porównaniu do innych platform, jednakże i tak jest ładnie, a sama gra działa płynnie.
Dyniogłowy Jack i gadający kruk
Gracz wciela się w postać Dyniogłowego Jacka, który, jak sama nazwa wskazuje, zamiast głowy ma typowo halloweenową dynię z wyżłobionym, złowrogim uśmiechem. Po dialogach z różnymi stworzeniami można zauważyć, że jest to postać bardzo sarkastyczna, która nie cofnie się przed niczym, aby dotrzeć do celu. I oczywiście nie byłaby to prawdziwa gra platformowa, gdyby nie wędrował z jakimś wiernym towarzyszem. W tym przypadku jest to gadający kruk, który jednocześnie służy Jackowi za broń. Główny bohater może go wysyłać, aby niszczył przeszkody lub atakował przeciwników. Mamy również do dyspozycji broń ręczną, która zmienia się wraz z postępami w grze.
Pumpkin Jack to dobra gra, chociaż nie wychodzi poza swój kanon. Sterujemy postacią, która musi skakać, omijać przeszkody i likwidować przeciwników. To typowa produkcja „na raz”, którą chętnie się przechodzi, ale później się do niej nie wraca. Nie jest to oczywiście żaden zarzut, ponieważ już sam fakt wciągnięcia gracza w rozgrywkę można traktować jako osiągnięcie.
Krótko, ale treściwie
Produkcja jest dosyć krótka, ponieważ jej ukończenie wymaga około 6 godzin. Podzielono ją na sześć części. Chociaż w początkowych etapach może się wydawać, że lokacje są dosyć monotonnie zaprojektowane, to jednak każda z części kieruje nas do innego miejsca. Po zakończeniu wszystkich musimy zmierzyć się z bossem, po pokonaniu którego otrzymujemy nową broń.
Nie obyło się również bez poszukiwania tzw. znajdziek, którymi w tym przypadku są czaszki kruków. W każdej z sześciu części gry można znaleźć ich dokładnie 20. Niektóre z nich poukrywane są lepiej, inne od razu rzucają się w oczy. Mnie nie udało się znaleźć wszystkich, chociaż przyznam, że nie skupiałem się aż tak bardzo na ich odnajdywaniu. Trzeba jednak dodać, że w przypadku Pumpkin Jack poszukiwanie czaszek jest w większym stopniu uzasadnione niż w innych tego typu produkcjach. Co jakiś czas na naszej drodze spotykamy handlarza, który oferuje nam różne skórki w zamian za wspomniane czaszki. Możemy więc, przykładowo, wcielić się w kowboja albo samuraja. Są to oczywiście elementy czysto kosmetyczne, które nie mają żadnego wpływu na rozgrywkę.
Liniowość, nie prostota
Tytuł, jak wspominałem, jest bardzo liniowy, jednakże nie znaczy to, że prosty. Zarówno sterowanie, jak i odnalezienie właściwej drogi nie powinno stanowić problemów, jednakże w grze natrafimy na wiele momentów wymagających od nas pewnego poziomu zręczności. Bierzemy więc udział w wyścigach na drewnianych gokartach, pędzimy po rozpadających się torach starej kopalni, musimy omijać przeszkody w szponach lecącego gargulca… Zwłaszcza to ostatnie napsuło mi wiele krwi i przyczyniło się do licznych śmierci głównego bohatera. A jeśli już jesteśmy przy śmierci, to po każdym niepowodzeniu na ekranie ładowania widoczny jest licznik pokazujący, ile razy już zginęliśmy.
W trakcie rozgrywki pojawiają się również dosyć ciekawie skonstruowane zagadki. Jack w niektórych momentach ma możliwość odczepienia swojej głowy, która będzie poruszać się samodzielnie na specjalnych mackach. Zagadki posiadają zrównoważony poziom trudności, nie są zbyt łatwe, ale też nie na tyle trudne, aby irytowały. Niektóre z nich wymagają zręczności, inne pamięci (np. niszczenie nagrobków, które jest wersją gry w „pamięć”).
Pumpkin Jack jest produkcją, która powinna zadowolić każdego fana platformówek. Co prawda nie zaskoczy cię niczym, ale zapewni kilka godzin przyjemnej rozgrywki.
Cena w eShopie: 120 zł
Podziękowania dla Headup GmbH za dostarczenie gry do recenzji.
Redaktor
Paweł Sępioł
Wyznawca Eris z utęsknieniem czekający na powrót Wielkich Przedwiecznych. Na nowo odkrył miłość do Nintendo, chociaż od wielu lat romansuje jeszcze z PlayStation. Fan planszówek, horroru w każdej formie oraz zombie.