Po długiej nieobecności, fani serii Mario & Luigi w końcu doczekali się kolejnej części pod nazwą Mario & Luigi: Brothership. Należy tutaj postawić pytanie – Czy jest w stanie rywalizować z innymi tytułami stworzonymi przez Nintendo? Pora się przekonać!
Świat Concordii i przygody legendarnych braci
Historia zaczyna się wstawką o tym, w jaki sposób protagoniści oraz mieszkańcy z Mushroom Kingdom zostali teleportowani do magicznej krainy zwanej Concordia. Można zwrócić uwagę na grę słów w nazwie świata, która odzwierciedla klimat krainy. Z angielskiej nazwy można wychwycić słowa “Con” co mogłoby być skrótem od “Connection” oraz “Cord”, co w wolnym tłumaczeniu dałoby nam “Przewód Połączeniowy”.Tych nawiązań spotkamy całkiem sporo.
Postacie oraz przeróżne napotkane elementy będą przypominały nam znane z domowego użytku gniazdka elektryczne (nie ograniczając się do tego motywu). Wyspa o nazwie Shipshape jest naszym głównym centrum dowodzenia, do którego będziemy podłączać inne lokacje za pomocą znajdujących się tam latarni morskich. Podczas podróży napotkamy różne środowiska, które nawiązują między innymi do lasów deszczowych czy nawet wesołego miasteczka.
Osobiście byłem zauroczony w jaki sposób zaprezentowana została historia oraz motyw przewodni w grze. Mieszkańcy w mniejszym lub w większym stopniu z reguły przypominają motywem przewodniki elektryczne. Dla przykładu, nasz przewodnik nazywa się Snoutlet, który z angielskiego nawiązuje do słowa “outlet” czyli gniazdka elektrycznego.
Żeglując przez ocean
Rozgrywka toczy się w animowanym trójwymiarowym świecie. Elementy otoczenia oraz wysepki, po których podróżujemy są przyzwoitej jakości. W trybie przenośnym trudno zauważyć jakiekolwiek poszarpane krawędzie, a wykorzystane tekstury są dobrze wyważone. W stacjonarnym zaś wszystko zależy od naszego ekranu, aczkolwiek moje doświadczenie było pozytywne. W tym zakresie deweloperzy spisali się na piątkę.
Chociaż Mario & Luigi: Brothership to turowa gra RPG z elementami akcji to podczas przemierzania krain, napotkamy na elementy platformowe. Na szczęście nie są one specjalnie wymagające i nie powinny sprawiać większych problemów. Nie zabraknie również miejsca na zagadki w przeróżnych formach oraz poziomach skomplikowania. W niektórych momentach brat Mario, będzie mógł oferować swoją pomoc przez mechanikę zwaną “Luigi’s Logic”, która pomoże rozwiązać zagadki. Ten element rozgrywki jest wykorzystany również podczas walki z bossami, który może znacznie ułatwić pokonanie przeciwnika.
Sposób, w jaki deweloperzy poprowadzili historię, nie do końca mi się spodobał. Napotkamy mnóstwo dialogów z przerywnikami, których ilość jest czasami przytłaczająca. W niektórych miejscach przechodzenie z jednego pomieszczenia do drugiego kończy się wymuszonym dialogiem. Czasami wybijało mnie to z frajdy i przygoda robiła się nużąca nawet pomimo humorystycznych wstawek.
Nie samą eksploracją człowiek żyje
Oprócz podróży małych i dużych, będziemy zbierać doświadczenie, przedmioty, zyskiwać poziomy oraz odblokowywać umiejętności, które usprawniają walki. Produkcja od Acquire jest turową grą RPG z elementami akcji. Podczas starć nie mamy kompletnej swobody ruchu, a jesteśmy ograniczeni do kilku poleceń. Na samym początku mamy do dyspozycji tylko jedną ofensywną akcję i dopiero po paru godzinach odblokujemy kolejną. W takich mniej więcej odstępach czasowych uzyskamy szerszy arsenał umiejętności. Każda ich egzekucja podczas potyczek wymaga wypełnienia konkretnej sekwencji, która umożliwi zadanie maksymalnych obrażeń.
Elementy zręcznościowe sprawiają, że starcia są dynamiczne. Wraz z progresem historii nie tylko otrzymamy więcej narzędzi do radzenia sobie z przeciwnikami, ale również stają się oni bardziej nieprzewidywalni. Na naszej drodze spotkamy również bossów charakteryzujących się specjalnymi zdolnościami oraz niezwykłą wytrzymałością w porównaniu do zwykłych sług.
Każdy Plus musi mieć swój Minus
Cały progres postaci oraz pozyskiwanie nowych umiejętności jest delikatnie ujmująć ślamazarny. Miną długie godziny zanim odblokujemy podstawowe elementy rozgrywki. Przez co tempo rozgrywki w połączeniu z powolnym rozwojem fabuły potrafi czasami przynudzać. Oczywiście wszystko zależy od tego jak bardzo zaangażujemy się w poboczne aktywności.
Gra posiada cechy RPG w formie pozyskiwania części ekwipunku, doświadczenia oraz poziomów. Dostępne są również punkty statystyk, które wpływają na punkty zdrowia, moc ataków, defensywy, inicjatywy czy szanse na dodatkowe obrażenia. Każdy z braci otrzymuje różną ilość do danej kategorii. Mario jest tym, który otrzymuje punkty związane z ofensywą, a Luigi z defensywą. Możemy wzmocnić swoich bohaterów poprzez dostarczanie im lepszego ekwipunku oraz konsumowanie specjalnych fasolek, które znajdziemy podczas podróży.
Techniczne aspekty
Mario & Luigi: Brothership zdecydowanie zasługuję na pochwałę nie tylko za aspekt wizualny, ale również w sposób jak są przeprowadzane animacje. Zwłaszcza, kiedy wykonujemy specjalne ruchy braćmi, są one bardzo przyjemne do oglądania i wyglądają naprawdę płynnie. Nie zauważyłem bolączek wizualnych, a wydajność utrzymuje się 30 klatek na sekundę przez zdecydowaną większość czasu. Czasami tylko pojawiają się pewne nierówności jeśli chodzi o wydajność, ale nie sprawiło mi to żadnych większych problemów podczas prowadzenia rozgrywki. Do zalet trzeba również zaliczyć udźwiękowienie. Akompaniament muzyczny, który z jest z nami przez cały czas stoi na wysokim poziomie i wpływa pozytywnie na wrażenia podczas podróży oraz walk.
Jedną z większych negatywów, które zauważyłem to ekrany ładowania. W pewnych miejscach jest ich wręcz za dużo. Zwłaszcza zauważyć to można podczas prowadzenia walk. Starcia zaczynają się krótkim kolorowym ekranem ładowania, a kończą się nie klimatycznym paru sekundowym czarnym ekranem. Jest to odczuwalne zwłaszcza przy poprowadzeniu kilku starć z rzędu czy przemieszczania się między wieloma pomieszczeniami z rzędu.
Produkcja nie udostępnia innych poziomów trudności, a pozwala tylko na ułatwienie potyczek jeśli zostaniemy dwukrotnie pokonani. Jeśli nadal będzie za trudno, gra zaproponuje jeszcze dodatkowe ułatwienie. Takie usprawnienie tyczy się tylko danej walki, po sięgnięciu zwycięstwa wszystko wróci do normy. Współczesne gry oferują różne poziomy trudności na start, a nawet możliwość jej zmiany podczas przygody. Tutaj nie ma takich rarytasów, a szkoda.
Nie przedłużając…
Japońscy deweloperzy wzięli na swoje barki serię Mario & Luigi jako swój pierwszy tytuł “first-party” dla Nintendo i ogólnie stwierdzam, że dobrze sobie poradzili. Gra wygląda i brzmi bardzo dobrze. Aspekty graficzne są wystarczająco szczegółowe, że jest na czym zawiesić oko. Akompaniament muzyczny świetnie wpisuje się w motywy, które są poprowadzone w tej produkcji. Elementy akcji wplecione w grę turową angażują gracza. Mnóstwo różnych lokacji do zwiedzenia, jak i przeciwników do pokonania sprawia, że jest co robić przez kilka, jak nie kilkanaście wieczorów.
Jednak tytuł ten ma swoje mankamenty, które mogą odbić się negatywnie na ogólny odbiór w zależności od oczekiwań. W moim przypadku bardzo przeszkadzał mi powolny progres w początkowej sekcji gry. Odblokowywanie podstawowych elementów gry zajmowały godziny. Ilość przerywników oraz dialogów jest ogromna. Czasami miałem wrażenie, że gdzie nie wejdę to czeka mnie pauza na to abym musiał zrobić kolejny przystanek na dialogi. Ilość ekranów ładowania również wzbudziła moje obawy i delikatnie zniechęcała mnie do prowadzenia potyczek, mimo że sama akcja jest niezwykle przyjemna. I jako wisienka na torcie ten brak wyboru poziomu trudności. Udostępnienie tej możliwości zdecydowanie pomogłoby osobom, które głównie czerpią radość z przeżywania historii.
Mario & Luigi Brothership nie jest sam w sobie zły, to wciąż bardzo dobra gra, jednak nie przypadła mi, aż tak do gustu, jak inny RPG – Paper Mario: The Thousand-Year Door. Ostatecznie gdyby nie te niedogodności to produkcja mogła być o wiele lepsza.
Cena w eShopie: 249,80 zł
Podziękowania dla ConQuest Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.
Redaktor
Damian "Dadaista" Filipkiewicz
Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch oraz PC. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, moim spirit animal jest Slowpoke i należę do Ravenclaw.