Jak może wyglądać nowy Switch i dlaczego go nie chcę?
W zeszłym roku świat finansów mocno pochylił się nad sukcesem…
W zeszłym roku świat finansów mocno pochylił się nad sukcesem konsoli Nintendo Switch. Spowodowało to ogólny szał w mediach, w tym najprawdopodobniej najbardziej na YouTube falę spekulacji, jak będzie wyglądał nowy pstryczek. Jakiej nowej rewizji sprzętu ja oczekuję? Szczerze powiedziawszy żadnej, ale o tym właśnie jest ten artykuł. Chciałbym Ci drogi czytelniku przybliżyć moją wizję, jak może wyglądać Switch Pro, Switch 2, Switch Two X, czy jak go tam nazwiemy. 😉
Pstryków Dwóch
Nie ma co się dziwić przewidywaniom osób znanych z przewidywania trendów. Zdarzało się już w przypadku konsol przenośnych, że nowa rewizja wydana została dwa lata po premierze poprzedniej. Przykładem jest wydanie 3DS XL dwa lata po premierze konsoli w zwykłym rozmiarze, a rok później poznaliśmy alternatywę dla ostrza siekiery (żeby nie było, uwielbiam ten sprzęt i korzystałem z niego półtorej roku!) w postaci 2DS, by w końcu powstały ulepszone nowe (New3DS, New2DS XL) modele. Wiele osób traktuje naszą kochaną hybrydę jako najlepszy przenośniak na rynku, a co za tym idzie naturalną koleją rzeczy jest oczekiwanie takiej aktualizacji sprzętu.
Czego więc można chcieć? Rozmiar konsoli i tak jest większy, aniżeli poprzednie konsole Big N, a co za tym idzie bardziej prawdopodobną opcją jest wariant mniejszy. Jak by miał wygądać? Ze względu na proporcje ekranu najpewniej byłby to sprzęt o identycznych parametrach, jednakże z wbudowanymi w konsolę joyconami i odpowiednio mniejszym ekranem. Czy takie coś miałoby sens? W dobie telefonów komórkowych każda aktualizacja sprzętu zwiększa rozpoznawalność marki, a “Pstryczek w kieszeń” znajdzie na pewno nabywcę.
Inną możliwością jest całkowita aktualizacja parametrów i pozostawienie takich samych, bądź przedstawienie nowej wersji w zbliżonych do poprzedniczki rozmiarach.
Większa bateria, nowszy procesor graficzny NVidia, ekran 1080p i obsługa 4K! Czego chcieć więcej?!
O ile jest to jak najbardziej możliwe, to według mnie jest to na ten moment nieopłacalne ekonomicznie i dodatkowo NIE CHCĘ realizacji takiego scenariusza. Oto moja litania, dlaczego.
Co ze starymi użytkownikami ?
Trzeba pamiętać, że na tą chwilę Nintendo sprzedało około 25 milionów kopii urządzeń (22.86 miliona na stan 30 września). Wszystkie wydane gry na Nintendo Switch “2” muszą być w takim przypadku wstecznie kompatybilne wyłącznie z kilkoma wyjątkami, jak to było w przypadku New 3DS (The Binding of Isaac, Snes Virtual Console, Xenoblade Chronicles).
O ile w przypadku PS4 Pro, oraz Xbox One X taki sposób się sprawdza i uczynili z tego standard, o tyle w przypadku Nintendo mamy zbyt pobłażliwą politykę akceptacji produkcji pod względem jakości wykonania. W poprzednim artykule wspomniałem o potworku, jakim jest ARK: Survival Evolved. Gra cierpi na ogromny problem z wydajnością i po wielu analizach znawcy tematu jednogłośnie stwierdzili, że wina leży wyłącznie od strony developera, a optymalizacja została wykonana w niewiarygodnym pośpiechu i ignorując wszelkie normy jakości.
Takich gier będzie zdecydowanie więcej. Nintendo na ten moment nie pozwala sobie na drastyczną krytykę wydawanych u siebie tytułów, by nie odstraszyć zewnętrznych wydawców, co przypieczętowało wcześniej los nieudanego podboju świata przez konsolę Wii U.
Nowa konsola powinna naprawić ten problem, czyż nie? Większa moc obliczeniowa spowoduje, że będzie można grać nie tylko dłużej i z ładniejszą oprawą graficzną, ale też starsze gry otrzymają nowe życie i będą działać w wyższej rozdzielczości, oraz z większą ilością klatek na sekundę. Sprawdziło się to w przypadku konsol innych producentów, czemu miałoby się to nie udać tutaj? Niestety według mnie jest zbyt duże ryzyko, że z tego faktu będą zadowoleni tylko i wyłącznie “późnokupujący”, którzy szybko zaopatrzą się w nową wersję konsoli. Dla każdego z klientów konsol, które mają swoje ulepszone wersje nie było żadnego problemu. Nowe gry działają w tej samej jakości na posiadanej przez nich konsoli tak jak wcześniej, a to dzięki odpowiedniej polityce, która nie pobłaża twórcom i każda gra ma spełniać z góry określone kryteria, by móc pojawić się w sprzedaży. Najczęściej jest to utrzymanie stabilnej rozdzielczości, oraz trzydzieści klatek na sekundę.
Czy przy Switchu też będzie tak różowo ?
Niestety nikt nie jest w stanie na tą chwilę odpowiedzieć na to pytanie, a produkcje takie jak Ark tylko zasiewają ziarno wątpliwości. Przyjmowanie gry od wydawcy na Switch tylko dlatego, że działa może być opłakane w skutkach, gdy na rynku będą dwie dostępne konfiguracje – mocniejsza i odpowiednio słabsza w bardziej przystępnej cenie.
Co to może oznaczać? Może być tak, że gra teoretycznie kompatybilna ze Switch I będzie całkowicie niegrywalna, a Nintendo będzie głuche na nasze wołanie o pomoc i chociażby uchronienie innych przed udręką niedziałającej gry na konsoli. Czasy się zmieniają i powoli granie na konsoli nie jest równoznaczne z pełnym komfortem grania, tak jak było kiedyś. Nie zdziwiłbym się, gdyby przy obecnej polityce powstawały gry całkowicie niegrywalne, o rozdzielczości niewyobrażalnie niskiej i praktycznie niegrywalne na obecnym sprzęcie, gdyby istniała alternatywa.
Nie chcę nowej, silniejszej generacji. Nie, nie teraz. Dałbym jeszcze Nintendo co najmniej rok, by ustabilizowało się na rynku konsol, a potem zaczęło podejmować bardziej drastyczne kroki jeżeli chodzi o gry zewnętrznych wydawców. Tylko wtedy mam pewność, że mój Switch za rok odpali najnowszą produkcję, a granie w nią będzie przyjemnością.
A wy? Chcecie nową generację hybrydowej konsoli? Co byście odpowiedzieli na pytanie „Czy opłaca mi się kupować konsolę już teraz, czy czekać na nową wersję, o której jest tyle plotek”?