Wygradani

Trzecie urodziny Switcha! Jak oceniamy konsolkę po tym czasie? – Wyg(r)adani #12

Dokładnie 3 marca 2017 roku na świecie miała premiera Switcha,…

3 marca 2020

Dokładnie 3 marca 2017 roku na świecie miała premiera Switcha, czyli najnowszej konsoli spod znaku Nintendo. Firma postawiła na hybrydowy sprzęt, który jednocześnie jest konsolą przenośną oraz stacjonarną. Ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Switch bije kolejne rekordy sprzedaży, a deweloperzy chętnie przenoszą swoje gry na ten hybrydowy sprzęt.

Jednak w jaki sposób słupki sprzedaży oddają rzeczywistość? Poniżej możecie przeczytać krótkie wypowiedzi weteranów tego sprzętu. Oczywiście jesteśmy również ciekawi waszego zdania! Komentarze są do waszej dyspozycji!

Ponadto z okazji tego święta mamy dla was małą niespodziankę, śledźcie naszą stronę na Facebooku, żeby dowiedzieć się więcej!

 

Kosma

Choć nasz poczciwy Switch kończy dziś 3 lata, ja ze swoim spędziłem nieco ponad półtora roku. Kupiłem go głównie z myślą o Pokémonach, jednak na przestrzeni lat kilka tytułów zdecydowanie zapadło mi w pamięci. Breath of the Wild stało się moją ulubioną grą wszechczasów, Stardew Valley jest cudowne w cieple kocyka, a Pokémony (choć Sword & Shield mnie zawiodły) zabrały dziesiątki godzin z życia. Przyznam natomiast, że zapał do grania trochę przygasł i zdarzają się tygodnie, w których konsola czeka w ciszy na swoje pięć minut, a gry kurzą się na półkach. 2020 zapowiada się jednak bardzo dobrze (DLC do Pokémonów, Animal Crossing i wiele innych, świetnych tytułów), zatem wierzę, że moja pasja do przenośnego sprzętu jeszcze odżyje. Gdyby tylko te Joy-Cony nie driftowały…

 

 

Zimny

U mnie z kolei zapał do grania na pstryczku nigdy nie opadł. Mimo tego, że Switch ma just 3 lata, gram na nim praktycznie codziennie. Osoby, które czytają regularnie moje recenzje, dokładnie wiedzą, że jestem ogromnym fanem wszelkich indyków, a Switch w tym czasie stał się najlepszą możliwą platformą do ogrywania tego typu gierek. Slay the Spire, Darkest Dungeon, Dead Cells i inne sprawiają, że Pstryk wsunął się na prowadzenia jako moja ulubiona konsola wszechczasów. Myślę, że kluczowy dla Nintendo i dla Switcha będzie kolejny rok. Dzielna konsolka będzie musiała się zmierzyć z dwoma nowymi konkurentami od Sony i Microsoftu – będzie dzielić je niezła przepaść technologiczna. Nie zmienia to faktu, że jestem pewien, że na Switcha chętni się znajdą – jednak co przenośność, to przenośność. Najlepszego, pstryku!

 


Ruqer

W 2017 roku przechodziłem „kryzys gracza”, gry nie sprawiały już takiej przyjemności co kiedyś. Wtedy postawiłem na Switcha i Breath of The Wild. Zelda błyskawicznie stała się moją grą wszechczasów i gram w nią do dzisiaj. Potem doszło Mario Kart 8 Deluxe, Super Mario Odyssey i już dalej popłynąłem na fali tej „mitycznej magii Nintendo”. Switch ponownie zaraził mnie chęcią do grania, przeniosło się to również na inne platformy, jednak w dalszym ciągu to Switch jest moją główną platformą. Gier jest tyle, że nie wiem za co się zabrać, a na celowniku mam ich jeszcze więcej! Perspektywy na 2020 rok na razie są dość kiepskie – brak Nintendo Direct jest mocno widoczny. Kolejnym wyzwaniem okaże się nowa generacja konsol – tym razem w ogóle nie będziemy mogli liczyć na porty nowszych, bardziej wymagających tytułów. Ponadto cała uwaga będzie skierowana ku nowym możliwościom następnej generacji. Nintendo musi zaprezentować kolejne, mocne tytuły inaczej same indyki nie wystarczą. 

 

 

Dadaista

Jak ten czas szybko leci, nasz kochany “pstryczek” kończy 3 lata. Mimo że moja przygoda z Nintendo Switch zaczęła się w zeszłym roku to dostarczyła mi wiele radości. Moim osobistym celem kupna konsoli było w zanurzenie się w fabule tytułów, które są dostępne tylko i wyłącznie na tej platformę (z racji, że jestem również PC gamerem). Możliwa lokalna kooperacja, kontrola ruchu, tryb stacjonarny i przenośny to niektóre cechy, które zachęciły mnie do korzystania z tego małego cuda. 1-2 Switch, Just Dance czy Ring Fit Adventure to świetne produkcje, które sprawdzają się niesamowicie w domowym zaciszu. Moim zadaniem na przyszłe lata jest uzupełnianie kolekcji exclusivów oraz niecierpliwie czekanie na nowe propozycje. Moim skrytym marzeniem jest kupno całego zestawu Taiko no Tatsujin: Drum ‘n’ Fun! Mam ogromną słabość do gadżetów. Szkoda tylko, że porty, które pojawiają się na “pstryka” mają czasami ceny z kosmosu, zwłaszcza dotyczy to tytułów, które dostępne są już dobre kilka lat. Oby kolejny rok był owocny w ekskluzywnych propozycjach takich jak genialny Astral Chain. Nie mogę się doczekać!

 

 

Syn Kury

Ach… ten trzeci marca roku pańskiego dwa tysiące siedemnastego – pamiętam go do dzisiaj. Scrollowałem sobie wówczas fejsa, siorpiąc przez słomkę zieloną herbatę, która na wskutek nieustannej zmiany ciśnienia, rozbijała się o ściany pokemonowego kubka niczym morze podczas sztormu. Zielony wywar lekko kapał na moją rękę pozostawiając lepkie i lekko poparzone plamy. Gdy w końcu poczułem ból oraz pieczenie, cicho zakląłem pod nosem i wytarłem mokrą dłoń o spodnie – do dzisiaj mam na prawej nogawce ten ślad. Wtem moim oczom ukazał się duży nagłówek portalu informacyjnego (o którym nie wolno nam mówić) z bardzo atencyjną grafiką, oświadczający, iż premiera wyczekiwanego Switcha właśnie nadeszła. Przez głowę przeleciała mi myśl „ach, to dzisiaj”, po czym z ciekawości kliknąłem w link. Przeczytałem – mobilność, nVidia Tegra, 4GB ramu, dysk trzydzieści dwa, Nintendo NX (taka była nazwa kodowa) – jednym słowem fajnie. Jednak oferowane bajery nie obudziły do końca mojego, wewnętrznego Mii. Wysoka cena oraz „sama Zelda” na otwarcie niestety nie przekonały zatwardziałego fana PS4. Wolałem wówczas wrócić do picia herbaty.

Jednak piątego sierpnia 2018 roku wszystko się zmieniło. Zobaczyłem Nintendo Switch w sklepie. Było takie niewinne. Poczułem coś… jakby motyle w brzuchu; nie wiedziałem jak zagadać, ręce zaczęły mi się pocić. Zapytałem się czy lubi poksy, ono odparło, że tak. Powiedziało, że jak będę chciał, to poopowiada mi nieco o najnowszej Zeldzie. Uśmiechnąłem się. Dostrzegłem kątem oka w odbiciu ekranu, jej lekko zaróżowione analogi. Poczułem, że to będzie ta jedyna. Nawet nie pamiętam, kiedy znalazłem się przy kasie. „Pstryczek” – tak na nią mówię – jest ze mną codziennie. Wspólnie gramy, jeździmy autobusem, latamy samolotem i niekiedy zabieram ją ze sobą do pracy. To ostatnie, taki nasz mały sekret. Najbardziej lubimy grać w Bayonettę… Nie, przepraszam. Poprawia mnie, że najczęściej łapiemy Pokemony – może ma rację. No dobrze… zawsze ma racje. Przechodzimy trudny okres… Ostatnio lekarz zdiagnozował u niej chorobę „driftujące joy-cony”. Powiedział, że nie ma to leku, tylko zabieg. Na razie się na niego nie decydujemy. Przeczytałem w internecie, że regularne sny na stacji dokującej potrafią zdziałać cuda. Jestem dobrej myśli. Właśnie piję sobie herbatę, spoglądam na „Pstryczka” – odpoczywa po ciężkim dniu na stacji dokującej – i gdy patrzę w przyszłość, to widzę ją jako piękną i wspólną.

 

 

Piotr Malinowski

Switcha kupiłem prawie dwa lata po premierze i do tej pory jestem tym urządzeniem niezwykle zauroczony. Jest ono niezbitym dowodem na to, że to nie topowe podzespoły decydują o popularności konsoli, ale jej wyjątkowość na rynku. Sam czasami odłączam joy-cony dla samego „pstryknięcia” i za każdym to rozwiązanie intryguje i cieszy zarazem. To już 3 lata od debiutu Switcha i zapewne nieprędko ujrzymy kolejny wynalazek od wielkiego N. Jeśli jednak firma zdecyduje się na wydanie czegoś nowego, musi być to rewolucja pokroju Switcha. Tak, uważam Switcha za rewolucję – try to change my mind! Wszystkiego najlepszego „Pstryczku”, do usłyszenia przy gaszeniu kolejnej świeczki za rok.

 

Donat

Wszystkiego Najlepszego Bracie, to już trzy lata od kiedy przynosisz ludziom szczęście. Choć nasza znajomość trwa trochę krócej, bo od marca 2018, gdy zostałeś zapakowany w ozdobne pudełko i czekałeś na mnie kanapie, leżąc jakbyś wygrzewał cztery litery Copacabanie. Muszę być z Tobą szczery, tak naprawdę nie spodziewałem się Ciebie, nie miałem nawet w planach zakumplowania się z Tobą. Czasem spoglądaliśmy sobie głęboko w oczy podczas moich przechadzek po sklepach elektronicznych, ale jakoś na myśl mi nie przyszło, że podamy sobie rękę na znak przyjaźni. Bo niby po co, przecież miałem swoją czwartą plejkę z masą świetnych tytułów, i śmiałem się pod nosem myśląc, że dla Ciebie będę grał w jakieś Mario, Yoshi czy Zelde. Ależ byłem głupcem…

Tak, to przez Ciebie zakończyłem swój długowieczny związek z Sony, który trwał ponad 20 lat! Wiem, denerwujesz się kiedy dopuszczę się jakiejś małej zdrady i odpalę zakurzone czarne pudło, patrzysz wtedy na mnie spod byka zza telewizora gdzie ulokowane zostało twoje łoże – dock. Jak to mówią, stara miłość nie rdzewieje.

Ale przecież nie będziemy rozpamiętywać takich spraw w twoje urodziny. Pamiętasz nasza pierwszą wyprawę? Pewnie, że tak, Hyrule nie miało przed nami tajemnic. Tyle godzin przemierzaliśmy wzdłuż i wszerz tę przepiękną krainę, choć w międzyczasie graliśmy też w piłe. Zawsze się dziwiłeś, jak to futbol i samochody? Dziwna to była kombinacja, ale cholernie miodna! Poźniej poszło już tylko z górki; poznaliśmy odyseję Mario, handlowaliśmy towarem w Stardew Valley, czy odwalaliśmy mega combosy wiedźmą w Bayonetta.

Choć wiem, że jesteś zdenerwowany, bo ciągle coś Ci ściemniam, że nie mam czasu i nie spędzamy razem już wspólnie tyle czasu co kiedyś. A to zostaje w pracy po godzinach, a to na Netflixie wjechał nowy serial, sorry, pardon, lo sentimos ! Choć Ty też miałeś swoje odpały i wkurzałeś mnie driftem Joyów. To była kara, za ten pokrowiec, który Ci kupiłem?!

Ale dziś jest nasz dzień, po pracy wjadę do gamingowego i znajdę coś ciekawego w naszym guście. Stara z pracy wróci koło północy, także mamy cały wieczór dla siebie, jak za dawnych dobrych czasów. Cała naprzód ku nowej przygodzie!

Na koniec pozostało mi złożyć najszczersze życzenia. Oprócz tony nowych gierek najbardziej życzę Ci w tym szczególnym dniu zdrowia! Mam nadzieję, że nasza przyjaźń przetrwa wieki i nie załapiesz jakiegoś śmiercionośnego bakcyla po swoim okresie gwarancyjnym, który dobiega szybkim krokiem ku końcowi.

 

 

Sythriel

W czasie kiedy Nintendo Switch debiutowało na rynku byłem zżyty z grami wideo w o wiele mniejszym stopniu niż kiedyś – wciąż śledziłem branżowe newsy, ale grać zdarzało mi się naprawdę sporadycznie.

Samo urządzenie już wtedy wzbudziło moją ciekawość. Co tu dużo mówić… było naprawdę innowacyjne!

W moim domu ‘pstryczek’ znalazł się w grudniu 2018 roku. Powody były trzy: postanowiłem zacząć zapoznawać starszego syna z grami i uznałem, że w dużej mierze familijna biblioteka Switcha będzie do tego najlepsza, często wyjeżdżałem służbowo oraz… Pokemony – grałem we wszystkie części do trzeciej generacji, a później nie miałem na czym, wraz z nadejściem najnowszej konsolki od Nintendo chciałem być na bieżąco.

Półtorej roku z Nintendo Switch to fantastyczna przygoda. Ograłem z synem wiele naprawdę fantastycznych gier, zabijałem nudę kiedy byłem z dala od domu, dwukrotnie złapałem je wszystkie oraz poznałem wielu fantastycznych ludzi na czele z redakcyjnymi kolegami.

Nintendo Switch odniósł zasłużony sukces sprzedażowy i w jego trzecie urodziny życzę aby dobra passa konsolki trwała i aby ‘pstryk’ mógł dostarczać wspaniałą rozrywkę kolejnym osobom na świecie.

 


Redaktor

NintendoSwitch.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *