Trochę historii, szczypta absurdu, groteski i Paythonowskiego humoru wymieszane z formułą tower defense i trackmanii, a to wszystko okraszone między innymi muzyką klasyczną, ale z nutką elektrycznych brzmień i podane tak, by uwydatnić sporo nieładu i podkreślić niecodzienny gameplay. Rock of Ages 3: Make & Break wtoczyło się na Nintendo Switch.
Tytuł opiera się głównie na toczeniu obiektów po planszy do celu. Z tym, że wszystkie poziomy, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć, będą pełne niecodziennych przeszkód, mających utrudnić nam to zadanie. Wyzwania, jakie oferuje gra, mają różny charakter; od próby czasowej, gdzie uzyskany przez nas czas może zapisać się na internetowej tablicy wyników; przez wyścigi z przeciwnikiem czy próby rozbijania sztalug na trasie; po niszczenie bram zamków ustawionych na końcu mapy tak, by dostać się do środka i dosłownie miażdżyć naszych wrogów. Każdy tryb jednak oferuje dość zbliżone doświadczenia. Poza różnorodnymi poziomami, cel będzie ten sam – unikać przeszkód, by jak najszybciej i w jak najlepszym stanie dotrzeć do końca trasy.
Coś jakby Tower Defense
Toczenie obiektów po planszy stanowi sporą część rozgrywki. Nie obejdzie się jednak bez elementu strategicznego, którym to jest obrona naszego własnego zamku przed toczącą się kulą przeciwnika. Mając do dyspozycji rozrastającą się z czasem pulę specyficznych przeszkód, musimy tak zarządzać naszym zasobem pułapek, ustawiając je na trasie, by w jak największym stopniu obić zmierzający ku naszej twierdzy obiekt, bowiem im uboższy pasek życia, tym siła uderzenia w bramę zamku jest mniejsza. W trybie tym zwycięża oczywiście ta strona, która jako pierwsza przebije się do bazy przeciwnika. Dlatego też nie warto zbyt długo zastanawiać się nad rozmieszczaniem utrudnień, gdyż sami również powinniśmy próbować szybko dostać się do twierdzy wroga, unikając przeszkód przez niego ustawionych.
Trochę Trackmanii…
W grze przyjdzie nam nieraz toczyć się po stosunkowo wąskich i krętych trasach, mierząc się z przeciwnikiem o pierwszeństwo na mecie. Zanim jednak weźmiemy udział w danej kompetycji, mamy możliwość wyboru spośród (rozrastającej się z postępem gry) kolekcji obiektów do toczenia – ten najbardziej nam odpowiadający nie tylko wyglądem, ale i również parametrami, takimi jak wytrzymałość, szybkość czy zwrotność. Plansze typowo wyścigowe w grze również najeżone są pułapkami, które mogą utrudnić nam lub przeciwnikowi dotarcie do mety. Jednak najbardziej zwodzące stają się tu ostre i niespodziewane zakręty, a trudność, jaką sprawia zrównoważenie prędkości i zwrotności w trakcie rywalizacji z przeciwnikiem wcale nie ułatwia utrzymania się na trasie.
…i tuziny humoru
Najbardziej rzucającym się w oczy elementem gry jest jej karykaturalny charakter. W grze przemierzamy przez historię świata i sztuki. W jednej chwili będziemy w czasach Starożytnej Grecji toczyć kulę zlepionych ze sobą owiec, by przechytrzyć potężnego cyklopa, w drugiej – naszym przeciwnikiem w boju na toczące się kule będzie sam Cezar, a nawet Latający Potwór Spaghetti! Na trasie przyjdzie nam niszczyć stojące tam budowle, a także miażdżyć przypadkowo stojących gapiów. Same przeszkody to najbardziej zadziwiające zestawienie kreatywności – od standardowych maszyn bojowych, wież, ścian, przez promienie laserowe, po zwykłe stada krów przyczepiających się do nas, a nawet po lwy zawieszone w powietrzu na latających balonach czy ludzi, którzy po rozjechaniu wpadają na ekran naszej konsoli, zasłaniając na moment jego część. Wielu z tych pułapek będziemy musieli nauczyć się unikać, a inne będziemy zmuszeni zniszczyć, tocząc się z impetem prosto na nie.
Make & Break
Rock of Ages w trzeciej edycji gry po raz pierwszy oferuje możliwość tworzenia własnych poziomów. Potężny i stosunkowo prosty w użyciu edytor, jaki znajduje się w grze, może sprawić sporo frajdy. Wykreowane mapy da się łatwo i szybko testować, a ukończone dzieła – udostępnić innym graczom online. To dodatkowo zapewnia nam samym dostęp do wciąż rosnącej bazy tras stworzonych przez innych graczy. Dla fanów poprzednich części serii będzie to idealne dopełnienie tego, co już znają i kochają.
Nie tylko z górki…
Ta specyficzna i zabawna gra wydaje się nie być pozycją dla każdego. Rozgrywka przy dłuższym posiedzeniu daje odczucie powtarzalności. Krótkie dawkowanie tytułu powinno dawać sporo frajdy graczom, szczególnie ze względu na możliwość tworzenia własnych tras, ogrywania poziomów innych osób, a także dzięki możliwości grania we dwójkę na jednym ekranie. Niestety charakter gry i forma jej przedstawienia nie trafi do każdego.
Pierwsza konfrontacja z produkcją to próba rozczytania wyświetlanych tekstów. Te, nawet w trybie zadokowanym, są zbyt małe, by móc swobodnie zapoznać się z ich treścią. Do tego napotykane przeszkody czasem zdarzają się występować w takich miejscach, że pokonanie ich graniczy z cudem. W trybie stawiania utrudnień na trasie przeciwnika, gracz mający pierwszą styczność z tytułem Rock of Ages może mieć problem ze zrozumieniem tego, co dzieje się na ekranie, a samo sterowanie nie ułatwia precyzyjnego ustawienia pułapek. Mimo wad i wprost proporcjonalnie narastającego poczucia frustracji do długości czasu spędzonego jednorazowo przy tytule, zapewniam, że ukończenie wybranej trasy w czasie zapewniającym nam maksymalną ilość gwiazdek dostępnych w tej planszy jest bardzo satysfakcjonujące.
Podziękowania dla Dead Good Media za dostarczenie gry do recenzji.
Cena w eShopie: 124,00 zł
Redaktor
Jakub Malik
Dobre historie przyciągają mnie do siebie w grach, serialach i książkach. Mam słabość do gier retro i grafiki pixel art. Każdego roku z nadzieją wyczekuję nowych przygód z Księciem Persji. A poza tym wszystkim tańczę z ogniem, trenuję i realizuję się w doktoracie.