Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Kanapowa rąbanka – recenzja Lumberhill

Wielkimi krokami nadchodzi majówka, a to idealna okazja, by zabrać…

21 kwietnia 2022

Wielkimi krokami nadchodzi majówka, a to idealna okazja, by zabrać Switcha na wycieczkę i pograć ze znajomymi w coś nieskomplikowanego i zabawnego. Wyprodukowany przez 2BIGo i ARP Games Lumberhill idealnie spełnia te kryteria. Gra trafiła w 2021 roku na PC, a niedawno polski wydawca All in! Games (odpowiedzialny m.in. za świetne Tools Up!) postanowił także oddać ją w ręce graczy Nintendo. Pora włożyć flanelową koszulę i porąbać trochę drewna.

 

 

Światowy drwal

 

Jeśli mieliście wcześniej styczność z Overcooked lub wspomnianym Tools Up!, to mniej więcej możecie spodziewać się schematu rozgrywki, jaki oferuje Lumberhill. Grę zdecydowanie projektowano przede wszystkim z myślą o zabawie wieloosobowej, chociaż sprawdzi się również podczas krótkich sesji w pojedynkę.

 

 

W Lumberhill wcielamy się w drwala (lub panią drwal), którego zadaniem jest zaprowadzenie porządku na każdym z 50 poziomów podzielonych na pięć różnorodnych światów. Każda plansza ma swój limit czasowy, w trakcie którego musimy wykonać jak najwięcej punktowanych zadań, a nasze starania oceniane są w skali od jednej do trzech gwiazdek. Pełnią one funkcję swoistej waluty, za którą odblokowujemy dostęp do kolejnych krain i nowych skórek dla postaci. Wszystkie etapy posiadają także specjalne wyzwania, jak np. zakaz wejścia do wody czy doprowadzenia do pożaru, które nagradzane są diamentowymi toporami, potrzebnymi do odblokowania nieco rzadszych opcji kosmetycznych. Cały ten system motywuje do wykręcania wysokich wyników i zachęca do ponownej zabawy, a przejście gry na 100% zajmie nam trochę czasu.

 

 

Choć w produkcji zwiedzimy różnorakie krainy, jak np. rzeczne doliny, hawajskie plaże czy azjatyckie lasy bambusowe, to zmiana otoczenia ma charakter niemal wyłącznie estetyczny. W Lumberhill brakuje nieco większej różnorodności, bo zadań jest naprawdę niewiele. Polegają one głównie na ścinaniu i zanoszeniu drzew do tartaku oraz zapędzaniu zwierząt do odpowiednich zagród. Co prawda niekiedy format ten ulega drobnym urozmaiceniom – np. świnie na Hawajach podążą za nami tylko wtedy, gdy zwabimy je trzymanym w ręce bananem, a nagła burza może doprowadzić do pożaru w lesie i pokrzyżować nam szyki – ale jest tego dość mało i po 50 poziomach nuda niestety daje o sobie znać.

 

 

Siekiera, motyka

 

Produkcja umożliwia zabawę czterem graczom jednocześnie, zarówno w trybie lokalnym na jednej konsoli (można grać na pojedynczym Joy-Conie), jak i sieciowym. Wspólne wykonywanie zadań w co-opie zdecydowanie sprawia więcej frajdy, głównie dlatego, że momentalnie planszę ogarnia chaos. Pierwszy drwal spada z mapy, drugi potyka się o owcę, a trzeci w tym czasie rozpaczliwie przełącza dźwignię, aby przesunąć platformę. Nieco gorsze wrażenie zrobiła na mnie zabawa online, bo kod sieciowy Lumberhill jest na tyle mizerny, że trudno uniknąć nieprzyjemnych lagów. Pochwalić należy za to szybkie wyszukiwanie serwerów, do których możemy dołączyć.

 

 

Jak to bywa w tego typu tytułach, współpraca pod presją czasu często prowadzi do gorącej wymiany zdań, a atmosferę świetnie rozładować może tryb PVP. Wówczas gracze wymieniają się rolami: jeden jest drwalem i wykonuje zadania, a drugi owcą, która usiłuje za wszelką cenę mu przeszkodzić. To ciekawy sposób na zaimplementowanie innej formuły rozgrywki, która w Lumberhill prowadzi do wielu śmiesznych sytuacji i skutecznie niweluje frustrację z wcześniejszych porażek. Szkoda tylko, że porażki te wynikają nie tylko z winy graczy…

 

 

Wycinka kosztów

 

Wszystko przez to, że w Lumberhill tnie się nie tylko drewno, ale i cała gra. Oprawa audiowizualna jest dość oszczędna, ale przyjemna dla oka, utrzymana w typowo kreskówkowym klimacie. Oszczędność przejawia się również w animacjach bohaterów, które sprawiają wrażenie drewnianych (pun intended) i niedokończonych, co często odbiera rozgrywce czytelności. Wobec tak uproszczonej szaty graficznej trudno powiedzieć, dlaczego Lumberhill na Switchu nie potrafi osiągnąć stabilnych 30 klatek na sekundę w obu trybach wyświetlania, a akurat tej grze płynność w szczególności by się przydała. Sytuację pogarsza też nieprecyzyjne sterowanie i sporadyczne bugi, które blokują bohaterów w miejscu. Wszystkie te problemy sprawiają, że dłuższa zabawa w Lumberhill irytuje swoim rozklekotaniem, niedokładnością i fatalną optymalizacją na konsoli Nintendo.

 

 

Choć w przypadku tej produkcji nie jest to argument przeważający, to warto nadmienić, że w Lumberhill dostępna jest polska wersja językowa, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę korzenie wydawcy. Z jakiegoś powodu musiałem ją jednak wybierać od nowa przy każdym uruchomieniu gry – nie jest to problem, który rzutuje na rozgrywkę, ale po kilku razach zwyczajnie irytuje.

 

 

Na łonie natury

 

Choć Lumberhill wypadałoby doszlifować, bo produkcja ma swoje problemy, to mimo wszystko oferuje niezłą zabawę dla kilku graczy, którym zależy na niezobowiązującej i przyjemnej rozgrywce. Jeśli ty i twoi znajomi połamaliście zęby na grach pokroju Tools Up! czy Overcooked, to warto dać Lumberhill szansę – choćby ze względu na to, że można w niego łatwo pograć poza domem.

Cena w eShopie: 50,00 zł (do 8 maja 2022 r. dostępne w promocyjnej cenie 33,00 zł)

Podziękowania dla All in! Games za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + nieskomplikowana i przyjemna rozgrywka
  • + 4-osobowy tryb multiplayer w formie co-opa i PVP
  • + mnóstwo plansz i różnorodnych krain
  • + sporo elementów kosmetycznych do odblokowania
  • + cena

Wady

  • - gra nie potrafi utrzymać na Switchu 30 klatek na sekundę
  • - nieprecyzyjne sterowanie
  • - sztywne animacje bohaterów
  • - schemat rozgrywki szybko może się znudzić

5.5

Wyświetleń: 2660

Redaktor

Kosma Staszewski

Tak, to imię, a nie pseudonim, choć w świecie gier przedstawiam się jako Szuszuro. „Złapałem je wszystkie” niezliczoną ilość razy, a z produktami Nintendo utrzymuję niezdrową relację od wielu lat. Na co dzień studiuję i parzę kawę, aby mieć hajs na gry.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *