Seria Metro, która przez długie lata była dostępna na komputerach stacjonarnych oraz konsolach Sony i Microsoftu, trafiła na Nintendo Switch. Metro: Last Light jest bezpośrednim sequelem Metro 2033. Czy port na “Pstryczka” okaże się sukcesem, a może klęską? Czas się o tym przekonać!
Nuklearna katastrofa
Fabuła tytułu od 4A Games toczy się rok po wydarzeniach związanych z przygodami Artema w Metro 2033, kontynuując historię w oparciu o jedno z zakończeń wcześniejszej części gry. Główny bohater otrzymuje misję odnalezienia istoty z gatunku “Czarnych”. Na jego drodze czeka wiele niebezpieczeństw w postaci innych wrogich frakcji, wędrujących mutantów oraz śmiertelnych pułapek. Większość czasu spędzimy podróżując sami, przemieszczając się z jednego podziemnego miasta do drugiego.
Atmosfera, jaką stworzyło ukraińskie studio, jest nieziemska. Przedstawiają obraz klęski ludzkości oraz tego, w jaki sposób człowiek jest zmuszony do życia podziemnego, funkcjonując bez kontaktu z toksycznym powietrzem z powierzchni Ziemi. Muszę przyznać, że spodobał mi się klimat gry oraz forma mrocznej opowieści bohatera. Podobnie jak w poprzedniej części, będziemy odpowiedzialni za decyzje moralne – zarówno te złe, jak i dobre; na przykład: oglądanie sztuki teatralnej do końca, podarowanie potrzebującemu pocisku na “projekt” lub pomoc małemu chłopcu w odnalezieniu jego zabawki. Jeśli podejmiemy mnóstwo dobrych decyzji, czeka nas satysfakcjonujące zakończenie.
Jak przetrwać w postapokaliptycznej dziczy?
Po wydarzeniach atomowych pieniądze przestały mieć jakąkolwiek wartość. Zamiast monet czy banknotów podstawową walutą są specjalne militarne naboje. Przez katastrofę są one niemożliwe do wytworzenia bez specjalistycznego sprzętu oraz wysokojakościowego materiału, których brakuje w świecie Metro. Można wykorzystać te drogocenne pociski do karabinu, które są znacznie efektywniejsze od zwykłej amunicji, jednak należy mieć na uwadze, że tym samym pozbywamy się możliwości kupienia nowych broni i ich modyfikacji. Zdecydowanie tak drastyczny krok to ostateczność, jednak nie mamy wyboru, jeśli znajdziemy się w ogniu walki bez ofensywnego zaplecza.
W rozgrywce pozostawanie niezauważonym jest niezwykle istotne, dlatego zaleca się wykorzystanie mechaniki skradania. Napotkamy na wiele nieprzyjaznych, uzbrojonych po zęby grup, gotowych bez wahania nas zabić. Podejście do wroga po cichu i wymierzenie ataku pięściami lub nożem zaoszczędzi nam drogocenne surowce do walk, których nie możemy ominąć. W zależności od poziomu trudności musimy dostosować taktykę na całą grę. Biorąc jeden z łatwiejszych progów możemy pozwolić sobie na bezpośrednią konfrontację z innymi frakcjami, co, przyznam, jest niezwykle satysfakcjonujące. Karabiny, strzelby, snajperki, pistolety – każda z tych broni jest w stanie położyć wroga jednym soczystym strzałem w głowę.
Oprócz pojedynkowania się czeka nas zwiedzanie podziemnych miast Metra, które mimo katastrofy tętnią życiem. Mieszkańcy dobrze radzą sobie z szarą codziennością. Zdobywają jedzenie i wodę, a jedynym większym problemem są potwory grasujące w podziemiach. Istnieją przeróżne aktywności, w których sami możemy brać udział: posłuchać, jak miejscowa persona gra na gitarze, podjąć się wyzwania na strzelnicy czy pójść do baru napić się alkoholu. Życie w dzielnicach jest niezwykle aktywne, dlatego możemy posłuchać rozmów na temat tego, co się dzieje na świecie lub otrzymać małe wskazówki na temat tego, co nas czeka.
Zależnie od wybranego poziomu trudności możemy nosić ze sobą określoną liczbę narzędzi obronnych. Łatwiejsza rozgrywka pozwala na korzystanie z 3, a trudniejsza z 2 broni. Do dyspozycji będziemy mieli miny czy granaty, które świetnie poradzą sobie z większą grupą przeciwników. Użycie podręcznych strzykawek przywróci nam zdrowie, a noże do rzucania przydadzą się do cichej likwidacji celu. Istotnymi przedmiotami w rozgrywce są: latarka, która musi być ładowana od czasu do czasu przez “przenośną” ładowarkę; zapalniczka do spalania spowalniających pajęczyn i oświetlania drogi, kiedy sprzęt elektryczny przestanie działać oraz maska gazowa wraz filtrami, które pozwolą nam przemierzać tereny ze skażonym powietrzem. Każda sekunda jest na wagę złota, wobec czego mamy ograniczony czas na eksplorację.
Atomowe krajobrazy
Muszę przyznać, że miałem wielkie obawy o to, w jaki sposób Nintendo Switch poradzi sobie z całą zremasterowaną serią Metro. Nie jest to sprzęt klasy PC czy najnowszej generacji konsol Sony czy Microsoft, więc podejrzewałem, że będzie po prostu słabo. Jednakże bardzo się pomyliłem. Gra od 4A Games nie tylko zachwyciła mnie płynnością, ale i grafiką, która była naprawdę bajeczna. Zarówno na małym, jak i dużym ekranie mogłem podziwiać wspaniale przedstawiony postapokaliptyczny świat. Przez całą moją grę pojawiły się tylko dwa “crashe”, prawdopodobnie spowodowane przełączaniem konsoli w tryb uśpienia z włączoną w tle produkcją.
Ujął mnie ponury, mroczny klimat fabuły i towarzyszącego mu krajobrazu. Szczególnie realistyczne wrażenia gwarantuje system dnia i nocy. Szara rzeczywistość, w której gracz zostaje osamotniony i zdany tylko na siebie sprawia, że cały czas pozostawałem w gotowości do walki, rozglądając się na czyhające na mnie zagrożenia i niebezpieczeństwa ukryte w ciemnościach miasta Metro.
Misja zakończona nuklearnym sukcesem!
Metro: Last Light jest wręcz FPSowym arcydziełem, a to, czego dokonali deweloperzy A4 Games, jest niewiarygodne. Obraz jest niemal krystalicznie czysty, zarówno w trybie stacjonarnym i przenośnym. Dodając do tego bardzo dobrą grywalność, fabułę i atmosferę, ukraińskie dzieło ląduje bardzo wysoko w moim rankingu. Mimo że minęło już wiele lat od premiery na inne platformy, to cała seria doskonale przechodzi próbę czasu. W rozgrywce jest parę denerwujących mankamentów – sztuczna inteligencja o często nienaturalnym zachowaniu czy brak manualnych zapisów, co utrudnia odblokowanie dobrego zakończenia gry. Zdecydowanie polecam wszystkim, którzy nie mieli styczności z cyklem Metro. Oby inni deweloperzy wzięli przykład z tego portu.
Cena w eShopie: 105.00 zł
Podziękowania dla Koch Media Polska za dostarczenie gry do recenzji.
Redaktor
Damian "Dadaista" Filipkiewicz
Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch oraz PC. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, moim spirit animal jest Slowpoke i należę do Ravenclaw.