Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge Nintendo Switch
RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Ktoś chętny na pizzę? – recenzja Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge

Znane w Polsce Wojownicze Żółwie Ninja oryginalnie występują w komiksach,…

14 lipca 2022

Znane w Polsce Wojownicze Żółwie Ninja oryginalnie występują w komiksach, a przez wiele lat mieliśmy okazję spotykać ich adaptacje w postaci seriali, filmów animowanych czy aktorskich. Oczywiście przez dekady mierzyliśmy się z przeróżnymi grami z żółwiami w rolach głównych, a ostatnio doczekaliśmy się nowej produkcji o nazwie Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge. Czy retro beat ’em up mnie zachwycił?

 

 

Powrót do przeszłości

 

Po paru minutach spędzonych z tytułem od Tribute Games można poczuć mocną inspirację grami arcade wykorzystującymi automaty na żetony. To doświadczenie zostało przeniesione na PC i konsole, w tym Nintendo Switch. Główna rozgrywka jest prowadzona w dwuwymiarowej pikselowej grafice i polega na przedzieraniu się przez fale wrogów. Obsada jest dość szeroka, jeśli chodzi o dobór bohaterów. Skład jest złożony z Leonardo, Donatello, Michelangelo, Raphaela, April O’Neil, mistrza Splintera oraz Caseya, który zostanie odblokowany dopiero po przejściu gry.

 

Każdy z bohaterów cechuje się różnymi statystykami, jeśli chodzi o zasięg, moc oraz szybkość wykonywanych ataków. Osobiście nie odczułem drastycznej różnicy pomiędzy postaciami, aczkolwiek każda narzuca pewien styl gry. Całość rozgrywki nie jest skomplikowana. Przechodzimy misje jak w typowym side-scrollerze, w którym musimy pokonać nadchodzących wrogów, aby przejść dalej. Prosty, a zarazem wystarczający zamysł.

 

 

Miecze, kij, mikrofon w dłoń i do przodu

 

Każdy z protagonistów ma wspólny zestaw ruchów, które nie różnią się znacząco od siebie. Niemalże wszystkie komendy są dostępne od samego początku gry, a w późniejszej fazie odblokowuje się potężniejsze ataki wykorzystujące „Ninja Power”. Cały przewodnik z dostępnymi ruchami jest zaprezentowany w formie nieinteraktywnej, dwuipółminutowej prezentacji. Według mnie to bardzo słaby pomysł na wprowadzenie gracza poprzez zasypanie go gradem informacji na samym starcie. Zabrakło również stopniowego udostępniania nowych ruchów, które lepiej odzwierciedlałoby doświadczenie płynące z Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge.

 

Zawiódł także nie do końca przemyślany poziom trudności. Mamy do dyspozycji Chill, Okay oraz Gnarly. Różnica pomiędzy środkowym a ostatnim jest kolosalna i miałem ogromne problemy z przejściem misji na najtrudniejszym trybie, a normalny nie oferował takiego wyzwania. Brakuje mi tutaj dodatkowego stopnia – czegoś pomiędzy Okay i Gnarly. Mowa tylko i wyłącznie o solowej rozgrywce. W mniejszej czy większej drużynie jest o wiele łatwiej, choćby ze względu na dostępne środki do walki z wrogami i ich likwidację w mgnieniu oka.

 

 

W tej kwestii pojawił się jednak kolejny mankament. Będąc w ekipie z pięcioma innymi osobami, Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge robi się chaotyczny, a całość niesamowicie łatwa do przejścia. Tak naprawdę wystarczy naprzemiennie naciskać przycisk ataku z umiejętnością specjalną (jeśli mamy naładowany pasek mocy). Wygląda to zabawnie na początku, ale zainteresowanie rozgrywką z czasem spada diametralnie, nawet przy zwiększonej liczbie przeciwników czy wyższym poziomie zdrowia bossów.

 

Retro pełną parą

 

Cała produkcja trzyma dobry poziom, jeśli chodzi o retro-pikselową otoczkę graficzną, która świetnie komponuje się z motywem przewodnim gry. Side-scroll w tym stylu prezentuje się wyśmienicie. Dodajmy do tego ścieżkę dźwiękową, która niesamowicie wpada w ucho, szczególnie podczas walki z wrogami. Sam rozpoznaję melodie, które występowały w poprzednich częściach przygód Wojowniczych Żółwi Ninja. Muzyka nadaje klimatu rodem z lat 80’ 90’ i zdecydowanie jest to jeden z mocniejszych aspektów tytułu.

 

Sama walka jest przyjemnym i satysfakcjonującym elementem gry, jednak poczułem po czasie delikatne znudzenie, wykonując w kółko te same ataki. Brak większej liczby ruchów zawodzi. Mogę natomiast pochwalić produkcję za różnorodność przeciwników, bo niemal co planszę mamy do czynienia z nowym typem wroga, co budowało poczucie wyzwania. Mimo że bossów jest sporo, to po rozpoznaniu ich ofensywy można dostrzec ich niezwykłą prostotę.

 

 

Zaraz… to już wszystko?!

 

Całość gry można ukończyć nawet w dwie i pół godziny. Mnie nie zaintrygowało przechodzenie tej samej zawartości inną postacią, żeby otrzymać tylko inne, bardzo krótko zaprezentowane zakończenie. Wyzwania występujące w misjach są tylko małym dodatkiem, które mają charakter kolekcjonerski. Oprócz trybu fabularnego, mamy dostęp do trybu Arcade, który wymaga przejścia gry na jednym posiedzeniu z limitowaną liczbą żyć i kontynuacji. Wszystko jest niemal identyczne.

 

Niestety za tę cenę spodziewałem się zdecydowanie więcej. Mimo solidnego wykonania, część graczy może z pewnością się zawieść zawartością. Miłośnikom gier retro oraz fanom lat 80’ i 90’ z pewnością spodoba się ten tytuł. Dla innych może okazać się rozczarowaniem lub pozostawi po sobie niedosyt.

Cena w eShopie: 100,00 zł
Podziękowania dla Dotemu za dostarczenie gry do recenzji.


Podsumowanie

Zalety

  • + oprawa graficzna
  • + ścieżka dźwiękowa
  • + różnorodność przeciwników
  • + możliwość gry online i lokalnej
  • + w większości płynna rozgrywka

Wady

  • - krótka gra – 2,5 godziny głównej zawartości
  • - niezrównoważone poziomy trudności
  • - brak przemyślanego progresu bohaterów
  • - brak większego zróżnicowania u bohaterów nie zachęca do ponownego przejścia kampanii
  • - gra jest niezwykle nudna oraz łatwa przy pełnej drużynie
  • - brak polskiej wersji językowej

6

Wyświetleń: 2550

Redaktor

Damian "Dadaista" Filipkiewicz

Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch oraz PC. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, moim spirit animal jest Slowpoke i należę do Ravenclaw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *