Nairi: Tower of Shirin to kolejna gra przygodowa, która trafiła na Nintendo Switch. Nie jest to jednak następny odgrzewany kotlet, a świeży tytuł, który zawitał również na pecety. Za grę odpowiadają Holendrzy z HomeBearStudio. Trzeba przyznać, że udało im się stworzyć produkcję wciągającą, zabawną oraz podaną w atrakcyjny sposób. Najważniejsza jest jednak fabuła.
W grze sterujemy poczynaniami Nairi. Wygodne życie w bogatej dzielnicy zostaje przerwane w chwili porwania jej rodziców. Młoda dama nie ma łatwo i na samym początku przygody wpada na bandę kotów, która postanawia porwać dziewczynę. Banda kotów? Tak – świat gry, oprócz ludzi, zamieszkują również humanoidalne koty, psy, szczury i cała masa innych zwierząt. Nairi podczas swojej podróży stara się odkryć sekrety skrywane przez tytułową wieżę Shirin. Pomagają jej w tym postacie spotkane w trakcie rozgrywki. Ich pomoc nie zawsze jest jednak bezinteresowna.
Sama rozgrywka polega na zwiedzaniu lokacji i wykorzystywaniu przedmiotów, które w nich znajdziemy. Część z nich trafia do naszego ekwipunku, inne możemy połączyć ze sobą i użyć, kolejne zaś posłużą nam do wymiany z NPC. Od czasu do czasu trafiamy również na zagadki, które sprawdzą naszą spostrzegawczość i pamięć. Denerwować mogą ciągłe powroty do odwiedzonych już lokacji. W celu wybrania się w odwiedzone już miejsce musimy często pokonać kilkanaście plansz. Zdecydowanie brakuje czegoś w stylu szybkiej podróży.
Gra wykorzystuje ekran dotykowy Switcha i w trybie mobilnym jest to bardzo wygodne rozwiązanie. W nim możemy korzystać ze sterowania analogiem lub za pomocą czujnika ruchu znajdującego się w Joy-Conach. Kierowanie poczynaniami Nairi za pomocą ruchu nie jest jednak zbyt precyzyjne. Cieszy jednak fakt, że twórcy wprowadzili takie rozwiązanie.
Jednym z najmocniejszych punktów produkcji jest jej oprawa graficzna. Zarówno postacie, jak i lokacje odwiedzane w grze, wyglądają fantastycznie. Grafika jest ręcznie rysowana i kolorowa, co gwarantuje jej niesamowity, bajkowy wygląd. Ciut gorzej prezentują się niestety przerywniki filmowe oraz interfejs. W cutscenkach oraz podczas rozgrywki ewidentnie brakuje dubbingu, który mógłby zdecydowanie podkręcić wrażenia z rozgrywki.
Tytuł HomeBearStudio ukończyć można w około 3-5 godzin. Dla fana przygodówek gra nie powinna stanowić większego wyzwania. Dokładny przegląd lokacji oraz czytanie dialogów sprawiają, że fabuła szybko posuwa się do przodu. Brak polskiej lokalizacji może stanowić pewne wyzwanie dla młodszych graczy oraz tych, którzy nie znają zbyt dobrze języka angielskiego.
Pomimo krótkiego czasu rozgrywki oraz pewnych niedoróbek technicznych, w NAIRI: Tower of Shirin warto zagrać. To bardzo przyjemna dla oka opowieść, która potrafi wciągnąć. Ekipa z HomeBearStudio odwaliła kawał dobrej roboty. To jedna z lepszych przygodówek dostępnych na „pstryczka”. Do sprawdzenia gry z pewnością przemawia jej cena, która w chwili pisania recenzji wynosiła jedynie 40 zł. Nie jest to zbyt wygórowana kwota za kilka godzin naprawdę dobrej przygody.
Podziękowania dla PR Hound za dostarczenie gry do recenzji.
NAIRI: Tower of Shirin Recenzja