Pierwsza część Mario + Rabbids: Kingdom Battle pokazała, że można dokonać niecodziennego połączenia dwóch uniwersów i stworzyć dobrą grę taktyczną ociekającą cukierkowym klimatem, która spodoba się zarówno starszym, jak i młodszym odbiorcom. Tytuł został bardzo dobrze przyjęty przez krytyków i graczy, jednakże od premiery minęło już pięć lat. Przyszedł więc czas na reaktywację szalonego składu. Sparks of Hope nie tylko wnosi wiele zmian względem pierwowzoru, ale pokazuje również, że kontynuacja może okazać się pod wieloma względami lepsza niż poprzednik.
Futrzaści rozbójnicy i nowe zagrożenie
Mario + Rabbids: Sparks of Hope kontynuuje historię zapoczątkowaną w „jedynce”. Osoby, które w nią grały, zapewne pamiętają, że prowodyrem całego zamieszania okazały się Kórliki. Te z pozoru niewinne stworzonka dorwały się do zaawansowanych technologicznie gogli VR, pozwalających na łączenie dwóch przedmiotów w jedno i przeniosły się do Grzybowego Królestwa, wprowadzając (jeszcze większy) zamęt w życiach głównych bohaterów.
W najnowszej odsłonie bohaterowie uporali się już z „kórliczym” problemem, w związku z czym akcja rozpoczyna się w momencie beztroskiej sielanki. Ta nie trwa jednak zbyt długo, ponieważ w królestwie pojawia się nowe zagrożenie. Jest nim Cursa, czyli mroczna istota, której jedynym celem jest nawiedzanie nowych krain i drenowanie z nich energii. Dobrą pożywką okazują się dla niej być tytułowe Iskry, będące połączeniem istot zwanych Luma (znanych z Super Mario Galaxy) oraz Kórlików.
I znowu w drogę
Krainę spowija mrok, a Mario, tradycyjnie wraz z całą ekipą, wyrusza w podróż, aby walczyć z zagrożeniem. Jeśli chodzi o wątek fabularny, to nie doświadczymy szczególnych zwrotów akcji ani przejmującej historii. Scenarzysta po raz kolejny nie miał rąk pełnych roboty, jednak nie to jest najmocniejszą stroną tej gry. Całość jest lekkostrawna, a jednocześnie okraszona lekko głupawym, chociaż uroczym humorem charakterystycznym dla obydwu uniwersów.
Wiele zmian w mechanice
Mario + Rabbids: Sparks of Hope to przede wszystkim wiele zmian w mechanice w porównaniu do pierwszej części z 2017 roku. Jedna z nich dotyczy pracy kamery podczas eksploracji świata. Tym razem mamy możliwość obracania jej o 360 stopni, dzięki czemu łatwiej jest dostrzec poukrywane przed nami tajemnice.
Mapa świata w najnowszej odsłonie Mario + Rabbids wygląda na dużo bardziej zróżnicowaną. Każda z planet, które przyjdzie nam eksplorować, jest nie tylko obszerna, ale też jest na nich sporo do roboty, wliczając w to proste łamigłówki i zadania poboczne o zróżnicowanym poziomie trudności. Nie wszystkie z nich ze względu na wysoki poziom trudności będziemy w stanie zrealizować od razu, dlatego warto wrócić do nich później. Dzięki temu chętniej odwiedzimy znane już miejsca, co jednocześnie wydłuży trochę rozgrywkę.
Przeprojektowane areny walki
Inaczej wygląda też kwestia wchodzenia na areny walki. W Kingdom Battle były one częścią eksplorowanego świata w skali 1:1; teraz po zetknięciu się z przeciwnikiem posiadającym odpowiedni znacznik jesteśmy przenoszeni na oddzielną arenę. Takie rozwiązanie dało twórcom więcej możliwości projektowania miejsc potyczek. Teraz mogą się zmieniać w zależności od etapu bitwy, być rozległe i wielopoziomowe, a jednocześnie nie muszą wpasowywać się w mapę świata.
W przypadku walki również pojawiło się kilka nowych rozwiązań. Do dyspozycji ponownie mamy drużynę składającą się z 2-4 postaci i możemy swobodnie poruszać się każdą z nich w granicach wyznaczonego pola. Między bohaterami przełączamy się strzałkami i nie ogranicza nas już liczba ruchów. Dopiero po wykonaniu ataku następuje blokada przemieszczania się.
Grunt to współpraca
Skład drużyny dobieramy według własnego uznania, co ma szczególne znaczenie podczas walk. Część działań wykonujemy dzięki współpracy bohaterów, ale też możemy skorzystać z pomocy poszczególnych elementów otoczenia, co w efekcie daje większe możliwości strategicznego planowania. Areny są bardzo zróżnicowane. Na niektórych naszym głównym celem jest pokonanie wszystkich przeciwników, inne natomiast wymagają dotarcia przynajmniej jedną postacią do określonego punktu docelowego. Do dyspozycji mamy też przełączniki modyfikujące wygląd pola walki.
W ręce graczy oddano takie postacie, jak Mario, Luigi, Peach, Kórlik Mario, Kórlik Luigi oraz Kórlik Peach. Na tym jednak nie koniec, ponieważ w miarę postępów uzyskamy dostęp do kolejnych bohaterów, jak chociażby Kórlika Rosaliny, Kórlika Edge oraz Bowsera. W jednej walce nasza drużyna może składać się z 2-4 jednostek, jednakże ich dokładna liczba jest narzucona z góry zależnie od etapu gry.
Dodatkowe umiejętności
Tradycyjnie każdy z bohaterów dysponuje unikatową główną bronią, ale też dodatkową umiejętnością. Niektóre z nich nie są dostępne od razu i będziemy mogli odblokować je po jakimś czasie. Możliwości jest wiele. Przykładowo Mario może wykonać dwa strzały: w kierunku jednego lub dwóch przeciwników; dzięki swojej parasolce-strzelbie, Peach może oddać strzał w stronę kilku oponentów albo ochraniać swój zespół; inni mają zdolność leczenia lub wykonywania kontr. Wiele zależy od tego, jaki mamy styl walki i jakie umiejętności chcemy wykorzystywać w potyczkach.
Wisienką na torcie wśród zmian okazała się możliwość wykorzystania w walce wspomnianych wcześniej Iskier (Sparks). Mario wraz ze swoją ekipą w trakcie podróży ratują te niecodzienne stworzenia z rąk wysłanników Cursy. Te natomiast możemy dołączyć do swojej drużyny, przypisać do konkretnej postaci i w miarę postępów rozwijać ich umiejętności. Są to więc pewnego rodzaju ulepszenia, pozwalające nam na wykorzystywanie dodatkowych zdolności na arenie. Do dyspozycji mamy między innymi zmniejszanie otrzymywanych obrażeń, odbijanie ataków lub wskrzeszanie, a także ataki z zastosowaniem żywiołów lub toksyn.
Korzystanie z Iskier wiąże się z ograniczeniami czasowymi oraz wykorzystaniem przez nie jednego z ruchów. Nie jest więc tak, że możemy stosować je do woli. Mimo tego mocno urozmaicają rozgrywkę i na pewno warto korzystać z ich pomocy oraz zwiększać ich poziomy przy pomocy kolorowych gwiazdek.
Było bardzo dobrze, jest jeszcze lepiej
Mario + Rabbids: Kingdom Battle z 2017 roku okazało się być niezwykle grywalnym tytułem, w związku z czym mogłoby się wydawać, że wprowadzanie znaczących zmian w kontynuacji nie jest zbyt mądrym pomysłem. Wiadomo przecież, jak zwykle kończy się poprawianie rzeczy, które są bardzo dobre. Na szczęście duża liczba zmian nie zaszkodziła Sparks of Hope, wręcz przeciwnie. Produkcja wydaje się być niemal pod każdym względem lepsza. Świat jest bardziej żywy i zróżnicowany. Mamy też większą swobodę, jeśli chodzi o jego eksplorację oraz wiele dodatkowych zadań, których zrealizowanie mocno wydłuża rozgrywkę. Przeciwnicy, zwłaszcza bossowie, zostali dobrze zaprojektowani, dlatego przy każdej dużej walce możemy odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z oponentem wymagającym zupełnie innego sposobu działania.
Bardziej doświadczonym taktykom może przeszkadzać niezbyt wyśrubowany poziom trudności (a do dyspozycji są trzy, które można zmieniać w trakcie gry), jednakże osoby niemające wcześniej do czynienia z tego typu produkcjami na pewno będą czuły się zadowolone. Jeśli pierwsza część przygód z Mario i Kórlikami przypadła ci do gustu, to kontynuację traktuj jako pozycję obowiązkową.
Cena w eShopie: 279,90 zł
Podziękowania dla Ubisoft za dostarczenie gry do recenzji.
Redaktor
Paweł Sępioł
Wyznawca Eris z utęsknieniem czekający na powrót Wielkich Przedwiecznych. Na nowo odkrył miłość do Nintendo, chociaż od wielu lat romansuje jeszcze z PlayStation. Fan planszówek, horroru w każdej formie oraz zombie.