No More Heroes III
RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Miasto potrzebuje bohatera – recenzja No More Heroes III

Nie ma co ukrywać – Suda51 tworzy gry unikatowe. Jedni…

31 sierpnia 2021

Nie ma co ukrywać – Suda51 tworzy gry unikatowe. Jedni je kochają, inni nienawidzą, lecz potrafią za pomocą magnetyzmu przyciągnąć gracza do siebie. No More Hereos to seria świecąca triumfy na przebojowej konsoli Nintendo Wii – pierwsza i druga część zdobyły już status kultowych, a gracze z wypiekami na twarzy wyczekiwali na kolejną odsłonę cyklu. Możemy domniemywać, że porażka Wii U sprawiła, że na trzecie No More Heroes czekaliśmy zdecydowanie dłużej niż było to potrzebne. Nie ma jednak tego złego, gdyż otrzymaliśmy zwariowaną i bezkompromisową kontynuację.

 

Popkulturowy mariaż

 

No More Heroes III to gra zakochana w najlepszych przedstawicielach filmów akcji i science-fiction klasy B, która czerpie z nich garściami dodając patetyczną narrację, elementy anime oraz szczyptę superbohaterskości. Twórcy zaskakują odbiorcę na wiele różnych sposobów – burzą czwartą ścianę, ciągle naginają konwencję oraz udowadniają, że tworzenie gier nie jest dla nich pierwszyzną. Omawiany tytuł jest też wspaniałym przykładem na to, że do tworzenia gier nie potrzebujemy ogromnych nakładów finansowych, lecz umiejętności, pasję i wyczucie stylu. Do czynienia mamy z trzecioosobową grą akcji z gatunku hack-and-slash przypominającą dwie poprzednie części. W międzyczasie na rynku pojawiło się Travis Strikes Again: No More Heroes, lecz No More Heroes III ignoruje powstanie tej produkcji i jest kontynuację drugiej odsłony, czyli Desperate Struggle. Tytuł nie ukrywa, że jest bezpośrednim następcą i posiada wiele odniesień do poprzednich odsłon – pojawia się wiele znanych postaci oraz mechanik.

 

 

Obcy atakują!

 

Gracz ponownie wcieli się w postać Travisa Touchdowna, który musi uratować świat spod okowów obcej cywilizacji. Gra na wstępie jasno i przejrzyście zdradza motywację głównego złego, który przybrał imię FU. Nasze zadanie jest proste – musimy pokonać wszystkich pobratymców antagonisty, a po tym rozprawić się z finalnym bossem. Na początku rozgrywki przechodzimy szybki samouczek wprowadzający nas w tajniki walki, która jest ewolucją tego, co poznaliśmy w poprzednich częściach. Travis podczas potyczek używa beam katanę, którą zadaje lekkie i mocne ciosy. Protagonista może chwytać przeciwników oraz zadawać im kopniaki. Gdy nasza broń się rozładuje to musimy ją „ożywić”, aby to zrobić należy przytrzymać przycisk R i sugestywnie machać Joy-Conem (lub prawym analogiem). Do dyspozycji zostały nam również oddane ataki specjalne. Na początku w arsenale posiadamy tylko mocarny strój mecha, lecz w ostateczności odblokujemy jeszcze trzy inne umiejętności. Ładują się one podczas walk i możemy użyć ich raz na jakiś czas. Warto też wspomnieć o tym, że możemy kupować sushi, których używanie ułatwia starcia, np. regenerując zdrowie. Należy też pamiętać o laboratorium, gdzie ulepszamy swoje podstawowe statystyki oraz nabywamy dodatkowe skille. Gra w pełni wspiera każdy możliwy sposób rozgrywki – można grać ruchowo lub tradycyjnie i obie opcje są równie wygodnie.

 

 

Praca potrzebna od zaraz!

 

Walka to nie jedyne z czym będziemy musieli się zmierzyć. Przed pojedynkiem z bossem najpierw trzeba wykonać kilka misji porozrzucanych po mapie miasta oraz zebrać odpowiednią ilość gotówki na wpisowe. Brzmi trochę komicznie, bo w jedynce zbieranie pieniędzy miało fabularne uzasadnienie, a tutaj pojawia się, by wydłużyć rozgrywkę na siłę. Często zarabianie mamony bywa żmudne i potrafi znudzić. Jeżeli nie zbierzemy pełnej kwoty wykonując misje to możemy podjąć się prac dorywczych – koszenie trawników, zbieranie skorpionów, udrażnianie kanalizacji w toaletach. Te ostatnie jest o tyle ciekawe, bo grę możemy zapisywać tylko w konkretnych miejscach i są to właśnie WC. Im więcej ich naprawimy, tym więcej będziemy mieć miejsc to zapisu gry przemierzając miasto.

 

 

Miejscówka na pocztówkę

 

Wszystkie te zadania i misje poboczne mogą wydawać się dziwne, lecz nie są takie dla fanów serii. Poza tym są idealnym momentem do odpoczynku po wymagających walkach. Na początku mamy do wyboru dwa poziomy trudności, które można określić jako łatwy i średni. Po pierwszym przejściu gry odblokowuje się kolejny. Wyzwanie trzeba dobrać rozważnie do swoich umiejętności, gdyż wybrana opcja będzie prześladować nas przez całą grę – nie można zmienić jej w trakcie rozgrywki. Twórcy postanowili wrócić również do otwartego świata, który był dostępny w pierwszej odsłonie. Jednakże z tą różnicą, że miasto przedstawione w trójce zostało lepiej rozplanowane. Twórcy oferują graczowi wiele dodatkowych aktywności, każda dzielnica posiada inny styl graficzny oraz soundtrack. Wszystko jest na tyle surrealistyczne, że jest ciekawą odskocznią od wielu szaroburych i podobnych do siebie gier.

 

 

Surowy styl

 

No More Heroes III działa na Switchu bardzo dobrze – twórcy znają ograniczenia sprzętu i postanowili postawić przede wszystkim na płynność. Gra nie gubi klatek nawet podczas dynamicznych starć, lecz zostało to opłacone teksturami niskiej jakości, a otwarty świat mimo że dość spory to świeci pustkami i nie ma w nim zbyt wielu przechodniów. Przygody Travisa zostały przedstawione ze smakiem i tym deweloper ukrywa braki techniczne – całość jest świetnie wyważona. Tytuł ma konstrukcje serialu i na każdego bossa został zarezerwowany jeden odcinek – pojawiają się nawet netfixowe zapożyczenia w stylu odliczania do następnego epizodu. Na ekranie prezentowane są komunikanty i fonty rodem ze starych komputerów. Tytuł próbuje podbić serce gracza stylem i ferią barw, lecz nie można zapomnieć o kilku wpadkach uwidaczniających się podczas rozgrywki. W świecie gry pojawiają się niewidzialne ściany oraz wszechpotężne płotki, których nie można przeskoczyć. Zdarza się, że mapa bywa nieczytelna, a niektóre oznaczenia są niezrozumiałe. Tytuł w pełni nie uczy nas wszystkich technik lub powiadomienia na ten temat są znikome i można je po prostu przeoczyć – np. o istnieniu laboratorium z ulepszeniami dowiedziałem się przez całkowity przypadek

 

 

Suda51 znowu to zrobił – przedstawił tytuł w swoim stylu, który cechuje się indywidualnością oraz bogatym kolorytem. Nieskrępowane zwiedzanie miasta przeplatane jest piekielnie szybką i wymagająca walką. No More Heroes III nie prowadzi za rękę, ale też nie wrzuca gracza w wir niuansów do samotnego odkrywania. Tytuł jest nieźle zbalansowany i potrafi wciągnąć bez reszty, lecz nie obyło się bez potknięć. Omawiana produkcja nie przypomina współczesnych gier – jest hołdem dla starszych generacji. Jedni pokochają, drudzy znienawidzą – spróbować zdecydowanie warto!

 

 

Cena w eShopie: 249,80 zł

Podziękowania dla ConQuest Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.

 

 


Podsumowanie

Zalety

  • + Świetny system walki
  • + Wciągająca fabuła
  • + Mnóstwo odniesień do popkultury
  • + Płynne działanie nawet w najgorętszych momentach
  • + Świetny design i oprawa muzyczna

Wady

  • - Opustoszałe miasto i słabe tekstury
  • - Brak możliwości zmiany poziomu trudności w trakcie rozgrywki
  • - Niektóre funkcjonalności nie zostały wyjaśnione zbyt dobrze
  • - Wydłużanie rozgrywki na siłę

8.5

Wyświetleń: 3174

Redaktor

Łukasz Jankowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *