Zdawać by się mogło, że mitologia grecka jest motywem na tyle eksploatowanym w kulturze popularnej, że nie sposób przedstawić go w nowy, ciekawy sposób. Supergiant Games (mające na swoim koncie chociażby słynny Bastion) dowiodło jednak, że to nieprawda. Hades jest bowiem produkcją na tyle świeżą, dopracowaną i wciągającą, że grając w nią czułem się, jakbym o greckim panteonie dowiadywał się po raz pierwszy.
Ostrożnie stawiaj kroki…
W Hadesie mamy przyjemność wcielić się w postać Zagreusa – syna Hadesa, boga śmierci, który ma dość ponurego wystroju podziemnego królestwa i postanawia z niego uciec. Nikt nie traktuje jednak jego prób na poważnie, a sam Zagreus, mimo setek niepowodzeń na koncie, stale ma w sobie wolę walki. Z niespodziewaną i nieocenioną pomocą przychodzą mu olimpijscy bogowie, dzieląc się z nim swoimi wszechmocnymi siłami. To właśnie od nas zależy, czy misja Zagreusa kiedykolwiek się powiedzie.
Hades to niemal wzorcowy przedstawiciel gatunku rogue-like, jednak to, co odróżnia go od innych produkcji tego typu, to dbałość twórców o warstwę fabularną. Opowieść w Hadesie snuje bowiem każdy drobiazg świata przedstawionego, ciche rozmowy postaci niezależnych i genialne, zadziorne dialogi, którym bogatej głębi nadali świetni aktorzy głosowi. Przy tym wszystkim historię możemy chłonąć bez żadnych przeszkód, bo Hades posiada kinową polską wersję językową.
…na ścieżce do Hadesu…
Rozgrywka w Hadesie to zdecydowanie najmocniejszy aspekt produkcji, któremu twórcy poświęcili niesamowicie wiele uwagi i pracy. Jak na tytuł rogue-like przystało, zabawa napędza się właściwie sama. Jako Zagreus usiłujemy wydostać się z podziemnego królestwa, przemierzając jego kolejne części – Tartar, Asfodel i Elizjum. Aby móc przejść do każdej kolejnej komnaty, należy najpierw wyczyścić aktualną ze wszelkich form życia (a właściwie… śmierci?) – schemat zabawy kojarzył mi się zatem z The Binding of Isaac. I choć brzmi to wszystko klarownie i łatwo, to niekoniecznie takie jest – Zagreus wita śmierć jak starego przyjaciela i w przypadku produkcji Supergiant Games nie oznacza ona końca rozgrywki, a okazję do wzmocnienia bohatera i zachętę do podjęcia kolejnej próby ucieczki.
W swoim arsenale ruchów Zagreus posiada atak podstawowy oraz specjalny (który różni się, zależnie od posiadanej broni), unik oraz strzał klejnotem. Wszystko nabiera rumieńców, gdy do tej standardowej kombinacji dodamy odpowiednie dary. Na początku każdej wyprawy mamy możliwość uzyskania części mocy losowego bóstwa – Zeusa, Aresa, Hermesa itp. – a zależnie od olimpijczyka, który zechce nam pomóc, efekty tych bonusów będą diametralnie różne. Możemy zatem wzmocnić nasze ataki podstawowe siłą piorunów Zeusa, nakładać klątwy na przeciwników z pomocą Afrodyty czy – mój osobisty faworyt – zmodyfikować nasze uniki w taki sposób, aby za każdym razem wypuszczały jednocześnie miażdżące fale Posejdona. Kombinacji jest zatem od groma, a całe sedno zabawy tkwi w odnalezieniu tej, która przyniesie nam najwięcej satysfakcji i frajdy. Supergiant Games zdołało wytworzyć niezwykle uzależniający i wyważony system rozwoju postaci, którego nie sposób nie docenić.
Za czyszczenie kolejnych komnat Hadesu Zagreus otrzyma nie tylko boskie dary, ale również tzw. obole, które stanowią walutę w sklepie Charona; młoty Dedala, wzmacniające bronie podstawowe; Granaty Mocy, ulepszające poziom darów; Chtoniczne Klucze, służące do odblokowywania nowego rynsztunku; Ciemność, dzięki której wzmocni swoje stałe statystyki czy nektar, który może podarować postaciom niezależnym i w zamian otrzymać od nich Upominki – trwałe, potężne bonusy. Nie warto przy tym chomikować zbieranych w trakcie ucieczki fantów, bo w przypadku skuchy tracimy większość z nich. Gra zachęca w ten sposób do podejmowania spontanicznych decyzji i eksperymentowania z ekwipunkiem Zagreusa, dzięki czemu dużo szybciej poznajemy zasady rządzące zabawą.
Wspomniałem kilkukrotnie o możliwości odblokowywania broni głównych, co powinno być priorytetem każdego początkującego gracza. Wymieniając odpowiednią ilość Chtonicznych Kluczy, uzyskamy dostęp do nowych zabawek, a w skład całego arsenału wchodzi m. in. Ostrze Styksu, będące typowym „ciachaczem”, dostępnym od początku gry; Tarczę Chaosu, pomocną w ogłuszaniu wrogów i blokowaniu ciosów; Łuk Poszukujący Serc dla miłośników zabawy daleko-dystansowej czy Wieczną Włócznię, idealną dla niezdecydowanych pomiędzy walką w zwarciu i na odległość. Każda z broni diametralnie odmienia styl rozgrywki, zatem gorąco zachęcam do wypróbowania wszystkich i odnalezienia swojego idealnego rozwiązania. Ja najbardziej zżyłem się z Tarczą Chaosu – to właśnie ona pomagała mi zajść nieco dalej w każdej kolejnej ucieczce.
…po ludzkich stąpasz resztkach
O głębi fantastycznej losowości rozgrywki w Hadesie mógłbym pisać bardzo dużo, jednak czym byłoby to wszystko bez… szerokiej gamy przeciwników, jakich Zagreus napotka na drodze do celu. Każdy z nich będzie próbował powstrzymać Księcia Podziemi w inny, przebiegły sposób – od zwykłego zadawania obrażeń, przez ograniczanie mobilności, aż po przywoływanie pomniejszych stworów, których po chwili na ekranie pojawi się zatrzęsienie. Poza standardowymi paskudami możemy się też natknąć na minibossów, co zawsze sygnalizuje ikona czaszki w drzwiach. Za pokonanie ich często otrzymamy rzadkie dary i inne nagrody, lecz niekiedy tę chciwość przypłacimy życiem, bo każda z tych potyczek to nie lada wyzwanie. Najważniejsi są jednak bossowie fabularni, a co za tym idzie – odpowiednio trudniejsi. Przyznam, że mnie nie udało się pokonać żadnego przy pierwszym podejściu, jednak wcale nie zrażało mnie to do ponownego podejścia – przynajmniej tym sposobem zdołałem zapoznać się z ich wachlarzem ruchów. Nawet, gdy pokonamy jednego z ważniejszych przeciwników w grze, nie oznacza to, że żegnamy się z nim na zawsze – istnieje szansa, że przy następnym spotkaniu staniemy w szranki z jego wzmocnioną wersją lub specjalną odmianą, jednak zgłębienie tej tajemnicy pozostawię już wam.
Sami wobec tego widzicie, że rozgrywka w Hadesie zazębia się w niezwykle satysfakcjonujący sposób. Schemat zabawy wydaje się być bardzo prosty, jednak z każdą kolejną eskapadą ku powierzchni robi się coraz ciekawiej. Głównie ze względu na możliwość rozbudowy pałacu, co z kolei zapewni nam nowe możliwości, rozwój trwałych statystyk Zagreusa i bardzo ciekawe smaczki fabularne, które każdą wyprawę czynią wyjątkową i wartą zapamiętania.
Warto jednak wspomnieć, że Hades niekoniecznie przypadnie do gustu każdemu. Głównie dlatego, że próg wejścia jest, według mnie, dosyć wysoki i choć z każdą śmiercią stajemy się trochę silniejsi, to bardzo szybkie tempo zabawy i wygórowany poziom trudności wszystkim może się nie spodobać. A oprócz zwykłego poziomu trudności możemy wybrać również trudny, w którym możliwości Zagreusa zostają w jakiś sposób ograniczone – ten rodzaj rozgrywki polecam jednak wprawionym w boju graczom. Mimo tych wszystkich elementów bardzo ważne jest jedno – Hades nigdy nie uśmierca gracza w niesprawiedliwy sposób i skucha zawsze jest skutkiem popełnienia błędu, za co twórcom należą się słowa uznania.
Graj dalej, Zagreusie…
Rozprawiając o produkcji Supergiant Games, trudno nie wspomnieć o niezwykle charakternej i oryginalnej oprawie graficznej. W Hadesie zastosowano m. in. cel-shading, dzięki któremu gra prezentuje komiksowy, luźny styl. Ekran zalany jest paletą dobrze dobranych barw, co czyni każdy pojedynek w podziemnym królestwie wspaniałym widowiskiem. Wspomnieć wypada też o projekcie postaci – amerykańscy deweloperzy zdołali bowiem nadać każdej z nich wyjątkowy charakter i przerysować ich cechy, które dobrze znamy z kart mitologii greckiej, dzięki czemu każde spotkanie z nowym bohaterem zapada w pamięć.
Wisienką na tym mitologicznym torcie jest fakt, że wszystko śmiga na Switchu w 60 klatkach na sekundę, zachowując ostry obraz zarówno w trybie przenośnym, jak i stacjonarnym. Spadki płynności się co prawda zdarzały, ale rzadko i niewielkie – tylko, gdy na ekranie roiło się od wrogów, zatem trudno w tym wypadku mieć zarzuty do Switcha. Hades doskonale się sprawdzi jako towarzysz podróży ze względu na niezobowiązującą i szybką rozgrywkę.
Tempo rozgrywki pomaga podbijać też dynamiczna i rytmiczna ścieżka dźwiękowa, w której pierwsze skrzypce gra perkusja i gitarowe brzmienia. Efekty dźwiękowe sprawiają, że każde trafienie w przeciwnika przynosi masę satysfakcji, a o fantastycznej grze aktorskiej, nadającej każdej postaci nowy wymiar i duszę, już wspominałem.
…bo w sobie masz swój Hades
Hades nie bez powodu skradł ostatnio serca tysięcy graczy na świecie – to niezwykle świeża, dynamiczna, uzależniająca produkcja, która stanowi kolejny punkt w bogatym dorobku Supergiant Games. Jeśli w grach szukacie wyzwania i satysfakcji, to pomóżcie Zagreusowi w jego syzyfowych staraniach. A, no i nie zapomnijcie regularnie głaskać Cerbera.
Cena w eShopie: 100,00 zł
Podziękowania dla Supergiant Games za dostarczenie gry do recenzji.
Redaktor
Kosma Staszewski
Tak, to imię, a nie pseudonim, choć w świecie gier przedstawiam się jako Szuszuro. „Złapałem je wszystkie” niezliczoną ilość razy, a z produktami Nintendo utrzymuję niezdrową relację od wielu lat. Na co dzień studiuję dziennikarstwo i parzę kawę, aby mieć hajs na gry.