Monster Hunter Stories, będący spin-offem uznanej serii Capcomu, zadebiutował na Nintendo 3DS w samym zmierzchu istnienia tej konsoli. Nie można oprzeć się wrażeniu pewnej ironii, biorąc pod uwagę, że reedycja tytułu przybywa na platformę Switch w chwili, kiedy pojawienie się jej następcy jest nieuniknione. Początkowo, Monster Hunter stanowił w Europie swego rodzaju niszę, ale po premierze Monster Hunter World seria osiągnęła peak swojej popularności. Sukces ten dodatkowo umocniły wydania Monster Hunter Rise oraz Monster Hunter Stories 2 na konsolę Switch, które spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem i imponującymi wynikami sprzedaży, liczącymi miliony egzemplarzy. Wykorzystując doskonale sprzyjającą sytuację, Capcom zdecydował się na reedycję pierwszej części przygód w ramach podserii Stories, która już teraz jest dostępna dla graczy pragnących zgłębić jej świat.
Monster Hunter + Pokémon
Monster Hunter Stories upraszcza znane mechaniki gier z głównej serii, łącząc je z duchem przygody charakterystycznym dla świata Pokémonów. Produkcja RPG skupia się na kolekcjonowaniu różnorodnych istot, z którymi spotykamy się eksplorując rozległą mapę. Mimo że motyw ocalenia świata może wydawać się oklepany, narracja jest przekonująca i pełna charakteru, czemu sprzyja stylistyka nawiązująca do japońskich animacji dla młodzieży, znanych jako shōneny. Monster Hunter Stories prezentuje narrację w sposób zwięzły i przystępny – prostota sprawia, że gra jest dostępna również dla młodszych graczy. Atutem, który ułatwia immersję w ten kolorowy świat, jest kinowa polska lokalizacja.
Dostępna jest dla nas dość rozległa przestrzeń, którą możemy eksplorować stosunkowo swobodnie. Dostęp do niektórych miejsc zostaje odblokowany dopiero w miarę rozwoju akcji. Misje główne są wyraźnie zaznaczone, co pozwala nam płynnie śledzić centralny wątek narracji, jeśli to główna fabuła jest przedmiotem naszego zainteresowania. Poza tym, twórcy przygotowali szereg zadań pobocznych. Możemy podróżować po świecie w poszukiwaniu materiałów niezbędnych do ulepszania naszego ekwipunku. Zbieramy również jaja, które następnie należy dostarczyć do specjalnego miejsca, by wykluć z nich nowe istoty – nazywane tutaj Monsties – które dołączą do nas jako towarzysze.
Gra dla każdego?
Monster Hunter Stories jest pełne różnorodnych elementów, choć podczas dłuższych sesji rozgrywka może stać się monotonna. Warto jednak pamiętać, że gra była przede wszystkim tworzona z myślą o młodszych użytkownikach, więc osoby oczekujące bardziej skomplikowanych wyzwań, mogą nie znaleźć tutaj pełnej satysfakcji.
Choć różnorodność potworów w grze nie dorównuje tej znanej z serii Pokémon, nie wpływa to negatywnie na doznania płynące z rozgrywki. Dla tych, którzy pragną zebrać wszelkie dostępne stwory, zadanie to może okazać się stosunkowo proste, przez co nieco zanika znany z głównego konkurenta element kolekcjonowania pod hasłem „złap je wszystkie”. Jednakże każdy z potworów jest zdolny do walki, a w Monster Hunter Stories naszym kompanom przyznano rolę prawdziwych towarzyszy bitewnych, a nie tylko figurantów.
Wcielając się w głównego bohatera, dysponujemy własnym zestawem ruchów, takich jak ataki czy używanie przedmiotów, podczas gdy wybrany stwór walczy u naszego boku, realizując własne akcje. System walki, oparty na zasadzie papier-kamień-nożyce, jest bardzo prosty do przyswojenia i zrozumienia. Z czasem, ze względu na niezwykłą prostotę, może stać się powtarzalny i nużący. Na uwagę zasługuje jednak dodatek w postaci wskaźnika, który po napełnieniu w trakcie walki pozwala na dosiadanie naszej bestii, by zadawać przeciwnikom silniejsze obrażenia. Chociaż początkowo może to robić wrażenie, z czasem powtarzalność tych ataków sprawia, że tracą na atrakcyjności.
Rozgrywka w Monster Hunter Stories cechuje się prostotą, co może świadczyć o dwóch aspektach: skierowanie produkcji do młodszej publiczności oraz fakt, że pierwotna wersja gry pochodzi z konsoli, która pod względem technicznym ustępuje Nintendo Switch. Rezultatem jest prezentacja gry, która sprawia wrażenie raczej umiarkowanie odświeżonej, niż zupełnie nowej. Choć rozdzielczość została dostosowana do współczesnych standardów, wizualnie gra nadal przypomina swoją wersję z czasów 3DS-a, kiedy to wyciskała maksimum możliwości z tej kompaktowej konsoli. Obecnie, na Switchu, gra nie stanowi technicznego wyzwania dla sprzętu.
Lekki lifting
Grafika może być odbierana jako nieco przestarzała ze względu na kanciaste modele, jednakże gra nigdy nie dążyła do fotorealizmu. Jej stylistyka, która czerpie inspiracje z japońskich animacji, pozostaje przyjemna w odbiorze nawet dziś, Płynność rozgrywki jest zachowana w przedziale od 30 do 60 klatek na sekundę, przy czym niższa liczba FPS-ów ma miejsce podczas eksploracji, a wyższa w trakcie walki. Gra zarządza dynamiką zmian liczby klatek na sekundę bez uszczerbku dla jakości rozgrywki.
Jednakże irytującym aspektem są częste ekrany ładowania, które mogą negatywnie wpływać na doświadczenie z gry. Szczególnie eksploracja jaskiń okazuje się być kłopotliwa, bowiem konieczność ciągłego ładowania nowych obszarów objawia się niemalże na każdym kroku. Tym samym, krótka wędrówka niejednokrotnie przerywana jest loadingami.
Największą nowością jest wprowadzenie polskiej kinowej wersji językowej oraz pełne udźwiękowienie dialogów, dostępne zarówno w języku angielskim, jak i japońskim. Dodatkowo, wprowadzono tryb muzeum, który pozwala zapoznać się z grafikami koncepcyjnymi oraz posłuchać ścieżki dźwiękowej gry. Edycja na Switcha oferuje zarówno zawartość premierową, jak i DLC, z wyjątkiem dodatku inspirowanego The Legend of Zelda. Gra umożliwia również korzystanie z figurek amiibo.
Monster Hunter Stories to solidne wznowienie, które z pewnością zadowoli fanów drugiej części. To przyjemna propozycja, która ze względu na swój charakter najbardziej przypaść powinna do gustu młodszym graczom. Nie wprowadza ona przełomowych nowości, ale stanowi świetną alternatywę dla mniej udanych odsłon Pokemonów na Switcha.
Cena w eShopie: 134,00 zł
Podziękowania dla CENEGI za dostarczenie gry do recenzji.