Wrestling to sportowy spektakl, który stopniowo zyskuje popularność na całym świecie. Widowiskowe starcia, umiejętnie napisany scenariusz, a także sama różnorodność sprawiają, że na hale sportowe przychodzi coraz więcej osób, a przed telewizorami ludzie oglądają transmisje z dowolnej areny (Stany Zjednoczone, Meksyk, Japonia, ale również Europa). Dlaczego w ogóle nawiązanie do sportu walki w kontekście Super Smash Bros. Ultimate? Odpowiedź będzie niezwykle prosta. Najnowsza seria zawiera bowiem wszystkie wymienione cechy, a do tego sama koncepcja walki do złudzenia przypomina ,,Royal Rumble”. Tam przeciwnika należy wyrzucić poza ring, tutaj zaś poza mapę. Sami przyznacie, że to dosyć podobny scenariusz zwycięstwa?
Najbardziej kompletna wersja Smash Bros, ale to już zapewne wiecie…
Bohaterowie znani z Nintendo jeszcze nigdy nie byli tak zjednoczeni. Ultimate to bez wątpienia największa i najbardziej naszpikowana detalami część serii, która ma się dodatkowo powiększyć w formie DLC (zostały już zapowiedziane). Masahiro Sakurai, główny projektant, wykonał olbrzymią pracę, aby uczynić ów wersję wyjątkową. I wyszło mu to genialne, bo niedociągnięcia są naprawdę kosmetyczne. Niektórzy nawet ich nie zauważą!
Na starcie naszej przygody możemy wybierać spośród wyłącznie ośmiu postaci. Taki scenariusz może sugerować nam długą i pełną emocji rozgrywkę i tak też jest. Sam główny tryb to sposób na spędzenie w napięciu kilkunastu (nawet do 35) godzin. A to dopiero początek zabawy z Ultimate! Trzeba przyznać, że apetyt na ów produkcję jest ogromny.
Tutaj każdy może dokopać każdemu!
Łączna pula ponad 70 postaci robi wrażenie już na samym starcie. Znajdziemy wśród nich flagowych bohaterów (oraz antagonistów). Nasz wzrok przykuje zatem Pikachu, Pac-Man, Ryu, Cloud, czy też Solid Snake. Możemy także zaufać znanemu hydraulikowi w swoim niebieskim kostiumie. Wśród bardziej rozpoznawalnych wymieńmy jeszcze Bayonettę, Inklingi oraz Kirby’ego . Pocieszny różowy stwór towarzyszy puli wszystkich postaci, które wcześniej spotkaliśmy w serii Smash Bros. Tak, dobrze słyszeliście! Jeżeli jakiś bohater był obecny w jakiejkolwiek innej części Smash Bros, zobaczymy go także w Ultimate.
Oprócz nich uraczy nas 11 nowych wyborów. Kosmetyczne zmiany przyniosą tzw. Echo Warriors, czyli delikatnie modyfikowani bohaterowie. Lista ośmiu głównych składa się z: Mario, Donkey Konga, Linka, Samusa, Yoshiego, Kirby’ego, Foxa oraz Pikachu. Pozostałych odblokujemy w trybie Classic Mode lub World of Light. Czym się różnią i w jaki sposób będziemy się bawić w Super Smash? Po krótkim zapoznaniu, każdy powinien wybrać swój wiodący sposób obcowania z bijatyką od Nintendo. Oto przegląd podstawowych trybów gry.
Ultimate dostosuje się nawet do największych malkontentów
Osoby wcześniej grające w Super Smash na pewno nie zawiodą się samą ilością opcji. W najnowszej części istnieje wiele trybów rozgrywki, każdy opierający się na nieco innym mechanizmie. Flagowym elementem stał się jednak World of Light i to jemu poświęca się najwięcej uwagi.
Kampania pozwala nam na przeżycie kilkudziesięciu godzin pełnych rozgrywki oraz niepewności. Rozpoczynamy od sterowania Kirby’ym. Kolorowy stworek jako jedyny nie poddał się siłom zła, które opanowały krainę wraz z jej ludnością. Nie jest to może szczyt scenariuszowych granic, ale na pewno w pełni odpowiada początkującym graczom. Aby osiągnąć swój cel będziemy musieli pokonać Bóstwo Światła oraz Ciemności. Z biegiem rozgrywki spotkamy na swojej drodze różnych przeciwników. Wśród nich znajdą się klony zniewolonych bohaterów, które możemy uwolnić poprzez pokonanie ich. Tym samym łączymy przyjemne z pożytecznym.
World of Light cieszy się różnymi opiniami, dlatego też miłośnicy tradycji zapewne skierują swój wzrok na Classic Mode. Nie jest on skomplikowany i opiera się na stopniowym pokonywaniu kolejnych przeciwników. Nie ma mowy o odkrywaniu kolorowej mapy (świetnie wykonanej dla kampanii fabularnej). Na sam koniec mierzymy sięz bossem oraz tajemniczą postacią. Jej pokonanie również doprowadzi do odblokowania jej. Ta metoda może okazać się nawet szybsza, a my po drodze zbierzemy monety. Przydadzą się nam w różnych fazach rozgrywki.
Kolejnym dużym trybem jest Stamina Battle. Miłośnicy klasycznych bijatyk pokochają go od początku. Jak sama nazwa wskazuje, chodzi o wykończenie przeciwnika w tradycyjnym ujęciu. Mowa tu o zniwelowaniu jego paska życia do zera. Proste? W teorii tak, ale nie zawsze będzie tak łatwo.
Wśród innych wymieńmy Squad Battles (możliwość rywalizacji drużyn), a także Mob Smash. To również znany z innych produkcji tryb survival, gdzie naprzeciw naszego bohatera stają coraz to nowi rywale. Spodoba się wyjadaczom oraz zawodnikom poważnie traktującym Smash Bros. A uwierzcie mi, że takich nie brakuje! To gra turniejowa, w której niestety często spotykamy czynnik losowy. Nie powinno nas jednak dziwić dodanie opcji Ultimate Cup Tourney (32 graczy walczy o miano zwycięzcy). Osoby raczkujące w tematyce powinny udać się na Trening. Chociaż sterowanie początkowe jest bardzo proste, a próg wejścia niski – prawdziwą radość sprawia pełna kontrola naszych poczynań.
Bogactwo lokalizacji
Największa gra z serii imponuje liczbami. Do dyspozycji użytkowników Nintendo oddano bagatela, ponad 100 planszy. Każda mapa została starannie zaplanowana oraz zoptymalizowana. Dość powiedzieć, że 96 aren przygotowano specjalnie do rozdzielczości 1080p. W kwestii konsoli przenośnej to imponujący wynik, bo płynność została zachowana na należytym poziomie. Nie odnotowałem znaczących spadków podczas dynamicznych starć.
Czy szybko znudzi się nam obijanie Pikachu albo też wciskanie w ziemię Mario? To bardzo wątpliwe. Smash Bros posiada szeroko rozwinięty czynnik losowy. System oprócz naturalnych bonusów, stawia na elementy ryzyka. Mowa tutaj o Pokeballu, który pojawi się na ekranie, a w nim znajdziemy niespodziankę. Innym bonusem jest pudełko prezentowe. Czy okaże się przydatne? Ocenicie to sami, ale nie sposób przewidzieć jego wpływu na nasze poczynania. Ocena przydatności w danej fazie zależy zatem od Was!
Na podstawie Smash Bros mógłby powstać animowany film akcji, który nie byłby niczym wstydliwym. Walka na skraju rozpędzonego pociągu, podróż po skrzydle samolotu albo też rażąca podłoga. Możemy mieć kontakt ze śmiercionośną lawą, głębinami, czy też platformową planszą, przypominającą gry z ubiegłej epoki. Jednym słowem – różnorodność. A cały obraz dopełnia system powiększonych przeciwników oraz wyjątkowe słabości. Gdy dodamy do tego tryb gry solowej, występowanie handicapów (my kontra kilku wrogów) lub też zmienione zasady – po prostu zawyjemy z radości!
Mechanika idzie w zgodzie z postępem
Wersja Ultimate mogłaby zapewne wyłącznie dodać kolejne postaci oraz zmienić mapy. Właściwie wielu osobom taki zabieg by w zupełności wystarczył. Nintendo nie ociągało się jednak i zrobiło ukłon w stronę wszystkich graczy. Mowa tutaj o poprawie kilku niuansów, tak bardzo psujących poprzednie części.
Obecnie w Smash Bros wykonamy najróżniejsze akrobacje (w tym uniki w powietrzu). Każda postać otrzymała stosowne poprawki względem poprzednich części serii. Możemy także raczyć się wieloma kombinacjami podstawowymi, co ułatwi początkującym płynną zabawę. Na bazie ciosu, skoku oraz bloku nie tylko nie przegramy starcia w dziesięć sekund, ale również wykonamy efektowne ataki. Nie musimy być wyjadaczami, aby czerpać radość z największej bijatyki dla Nintendo. Kolorowy świat staje otworem przed każdym zainteresowanym!
Cały system starć charakteryzuje dynamizm. Próżno szukać tu mniej lub bardziej ciekawych momentów. Chwila nieuwagi może doprowadzić do naszej porażki! Właściwie narażeni na wyrzucenie stajemy się po otrzymaniu zaledwie kilku ciosów. W jednej chwili możemy także zmienić naszą pozycję z ,,fatalnej” na ,,wiodącą”. Dzięki temu zabawa z przyjaciółmi okaże się jeszcze bardziej udana, a my nie raz podskoczymy na kanapie!
Jedyne co rzuciło mi się w oczy to lekkie niedociągnięcia przy samych krawędziach postaci. Grafika stoi na wysokim poziomie, ale modele lekko odbiegają od standardów konsoli wyższych generacji. Odświeżone areny, żywe kolory oraz zadowalająca liczba FPS’ów w pełni nam zrekompensują ów dolegliwość!
Sterowanie oraz system ulepszania
W ręce graczy oddano kilka sposobów sterowania. Warto wspomnieć o JoyConie, który jednak po pewnym czasie stanie się naszą przymusową metodą (lepiej omijać go szerokim łukiem). Wygodniej operuje się dla przykładu Pro Controllerem. Jeżeli tylko takowy posiadamy, możemy wykorzystać Game Cube’a. Wystarczy adapter, który na pewno ucieszy graczy Wii U, to drobny ukłon w stronę posiadaczy tejże konsoli. Ostatnią z metod jest Amiibo. Poprzednie części także były kompatybilne z tym sprzętem i Ultimate nie odstaje od owych standardów.
System rozpoznawalnych trofeów zastąpiły tzw. Spirits (Dusze). Mowa tutaj o ponad tysiącu elementów, wspomagających naszego bohatera w walce. Zdobywa się je przez pokonanie wrogów lub też poprzez wykupienie. Istotne jest to, że kombinacji jest mnóstwo. Każdy znajdzie właściwe połączenie siły/odporności/dodatkowej broni dla swojej postaci (metoda prób i błędów). Przed walką wyposażamy się w jedną Duszę główną, a także 3 Dusze pomocnicze. Musimy mieć na uwadze dużą elastyczność wrogów. Każdy z nich ma pewne słabości oraz atuty, które sprawdzają się przy walce z danym typem postaci. Umiejętny dobór Dusz zapewni nam zatem płynną lub utrudnioną przeprawę. Gdy znajdziemy złoty środek – bardzo szybko wykonamy potężny atak (w tej serii dostępny po napełnieniu paska). Nie martwmy się jednak nad wyraz, od tej decyzji nie zależy nasza przyszłość!
Podsumowanie
Super Smash Bros. Ultimate na pewno osiągnie sukces na całym świecie. Rekordy przyniosły już pierwsze wyniki sprzedażowe (ponad milion egzemplarzy w samej Japonii!). Główny materiał świąteczny od Nintendo był długo oczekiwany, ale na pewno znajdzie się pod choinką wielu osób! Wysoka cena wiąże się z ogromem contentu, który oddano do dyspozycji użytkowników przenośnej konsoli.
Dynamiczna walka w świecie, w którym występują wszyscy bohaterowie, znani z serii Nintendo! Lawa, pędzący pociąg oraz skrzydło samolotu są tylko początkiem. Pomysł na każdą arenę jest inny, a ich dopracowanie stoi na wysokim poziomie.
Dobrze działa także samo balansowanie. Nie ma tutaj idealnych, wszechstronnych wyborów. Niektóre sprawdzą się lepiej przy danym rywalu, inne komponują się z otoczeniem. Trzeba przy tym oddać, że część z nich będzie wybierana częściej od innych. Wspomniany Kirby jest przez wielu uznawany za zbyt mocną jednostkę. Niektóre turnieje wręcz zakazują jego używania.
Super Smash Bros. Ultimate zapewni nam rozrywkę na wielu płaszczyznach. Solowe przechodzenie kampanii oraz maksymalizowanie umiejętności w pozostałych trybach gry ma swoje uzasadnienie. Miłośnicy wspólnej zabawy wybiorą starcie w formule 1 na 1 ze swoim znajomym. Nic nie podwyższa naszego ego w takim stopniu jak dokopanie dobrze znanej personie! I nieważne, czy wybierzemy do tego celu Bayonettę, czy też skupimy się na mniej znanych bohaterach. Satysfakcja zawsze będzie taka sama!
Edycja Ultimate to nie tylko ilość, ale również wynikająca z niej jakość. Zauważą ją starzy wyjadacze serii, którzy zawsze należą do bardziej wybrednych. Niski próg wejścia potęguje grono odbiorców, bo w Smash Bros odnajdzie się każdy. Bez względu na wiek, płeć oraz doświadczenie w tym segmencie gier. Przeszkodą nie będzie również samo sterowanie, które również posiada tak wiele opcji wyboru!
Super Smash Bros. Ultimate Recenzja