RecenzjeRecenzja
RecenzjeArtykuł

Szybciej, wyżej, mocniej! – recenzja Mario Golf: Super Rush

Mario w sportowych kompetycjach nie przytrafia się nam na Switchu…

2 lipca 2021

Mario w sportowych kompetycjach nie przytrafia się nam na Switchu po raz pierwszy. Choć ten wąsaty bohater swoją prezencją znacznie odbiega od Marvelowskiego obrazu superbohatera, to zapewniam, że sprawnością im na pewno dorównuje. Mogliśmy podziwiać jego możliwości na Igrzyskach Olimpijskich, śledziliśmy jego przygodę, w której powstrzymał potężną rakietę tenisową, ratując świat przed zagładą, a nawet zadziwiał nas już swoją zręcznością w wyścigach gokartów. Tym razem najpopularniejszy hydraulik świata wkracza w świat „Pstryka”, dzierżąc w ręce kij golfowy. Przygodę czas zacząć!

 

 

Golf w świecie Mario

 

Nie ukrywam, że jest to pierwszy traktujący o golfie tytuł z wąsatym w roli głównej, w który miałem okazję zagrać. Z racji, że nie znałem poprzednich części, nie miałem też żadnych większych oczekiwań. Golf w świecie Mario wydawał mi się wystarczającym powodem, by zanurzyć się w produkcji. Pierwszym odpalonym przeze mnie trybem gry był „Golf Adventure”. Przedstawiony w nim świat mnie zachwycił! Po pierwsze swoją prostotą, po drugie – malowniczością. Jest naprawdę tak, jak być powinno. Przyjemne dla oka lokacje. Wszechobecne, znane z Marianowych platformówek postacie. Różnorodne krajobrazy, składające się na sześć głównych lokacji. A to wszystko oczywiście wzbogacone polami golfowymi, na których dane nam będzie rywalizować z innymi bywalcami tego świata. Wszystkie te miejsca i postacie poznamy jako nasz charakter Mii, bo to właśnie on będzie głównym bohaterem proponowanej historii. Mario natomiast jest tu niezwyciężonym mistrzem golfa! Wręcz legendą.

 

 

Ile przygody w przygodzie?

 

Niestety, choć świat gry jest kolorowy i znakomicie pasuje do uniwersum Mario, to jak na „przygodę” jest mały. Wspomniane lokacje to niewielkie, czasem mniej lub bardziej zurbanizowane miejsca, po których nie przemieszczamy się „płynnie”, eksplorując tereny między nimi. Każda podróż do innej wioski wiąże się z oknem wczytywania. Te na szczęście nie są uciążliwie długie, a też sama gra nie wymaga zbyt częstego cofania się do poprzednich lokacji. Wraz z postępem fabuły zdobywamy bowiem coraz to wyższy poziom naszych umiejętności, a co za tym idzie – otwiera się dla nas furtka do rywalizacji na trudniejszych warunkach. Oferowany świat możemy zwiedzać, ale nie eksplorować. Nie ma czego w nim odkrywać, a wszechobecni jego mieszkańcy, choć chętni do rozmów, przeważnie nie wnoszą nic specjalnego do fabuły. Przygoda ta więc głównie polega na wspinaniu się po szczeblach kariery zawodowego golfisty. Poprzez udział w kwalifikacjach i turniejach zbieramy doświadczenie i odpowiednie umiejętności, które pozwalają nam być coraz to lepszym sportowcem. Po drodze zdarzy się kilka pobocznych, golfowych wyzwań o rosnącym poziomie trudności, ale w moim odczuciu – choć przyjemne – było ich zdecydowanie za mało.

 

 

Czarny koń historii…

 

Choć świat ten ma już swojego bohatera – Mario – główną rolę w fabule odegramy my i nasz Mii-ludek. Zacznie się dość spokojnie. Ot, nowy rekrut, który chce spróbować swoich sił w golfie. Ten niczego się niespodziewający nowicjusz zostanie jednak wciągnięty w szalony wir przygody! Niewinny początek, który wprowadzi nas w grę, przerodzi się w walkę dobra ze złem! Dosłownie – w drodze na szczyt golfowej kariery zmierzymy się z trzema bossami. Walki te nie są wymagające, lecz wprowadzają powiew świeżości pomiędzy kolejnymi turniejami. Ten dość absurdalny i w gruncie rzeczy niespodziewany zwrot akcji w spokojnej i odprężającej grze w golfa bawi i daje dużo frajdy, tak więc jak najbardziej spełnia swoją funkcję.

 

 

Mamma mia! – Czyli mechanika gry

 

Dla mnie ogromną zaletą tytułu jest dość łatwa w opanowaniu, ale jednocześnie złożona mechanika, jaką zaimplementowano do gry. Dobry golfista musi zwracać uwagę na wszystko, co go otacza. Siła i kierunek wiatru, deszcz, burza, trąby powietrzne, nachylenie terenu, rodzaj podłoża, z którego wybijamy piłkę – to wszystko ma znaczenie! Jeśli więc chcemy być skuteczni podczas gry, to musimy pamiętać o tych szczegółach i zwracać na nie uwagę. Gra jak najbardziej ułatwia nam ten proces. Np. wybijając piłkę w kierunku dołka z nierównego podłoża, wskaźnik siły uderzenia będzie odpowiednio wygięty tak, by zasugerować nam, jak zachowa się piłka podczas lotu. Dzięki temu, dalej – biorąc poprawkę na wiatr, określając wysokość, na jakiej znajduje się dołek, wymierzając odpowiednią siłę naszego uderzenia, lokalizując ewentualne przeszkody znajdujące się po drodze i wprowadzając odpowiednią rotację dla piłki, możemy być prawie pewni sukcesu! Prawie, bo oczywiście umiejętności naszej postaci również odgrywają tu ważną rolę. Ale wracając – jako gracz możemy nadać piłce odpowiednią rotację, dzięki czemu inaczej zachowywać będzie się ona w kontakcie z podłożem. Mamy również możliwość podkręcania piłki w locie, w zależności od wykorzystywanego kija golfowego. Oczywiście określamy siłę uderzenia i jego kierunek. A to wszystko dopasowane do kontrolera tak, że każdy nowy gracz szybko opanuje tę mechanikę.

 

 

Być coraz lepszym!

 

„Golf Adventure” jest trybem, od którego warto zacząć. Nie tylko ze względu na to, że wdraża nas w świat golfa, odblokowuje tereny i poprawia nasze umiejętności jako graczy. Rozwija także naszą Mii-postać, którą później możemy wystawić w grze ze znajomymi czy rywalizując online. Osiągnięty pułap zdolności podczas przygody będzie towarzyszył Mii-ludkowi już w każdym innym trybie. Siła, dzięki której piłka może uzyskać większe odległości po jej uderzeniu; wytrzymałość, dająca naszemu bohaterowi możliwość dłuższego sprintu; szybkość, która wpływa na prędkość tego sprintu; kontrola, odpowiadająca m.in. za precyzję naszego Mii-bohatera, a także spin, jako moment obrotu piłki, jaki możemy jej nadać po uderzeniu. Te wszystkie zdolności podczas przygody możemy w pełni rozwijać, gdy zwiększa się poziom naszej postaci. Z czasem niektóre z nich będą słabnąć, więc strategicznie musimy decydować o tym, na których zdolnościach zależy nam bardziej. Przy odrobinie cierpliwości jest jednak możliwe „wymaksowanie” naszego bohatera.

 

 

Inne tryby

 

Poza wspomnianą wyżej przygodą, w Mario Golf: Super Rush czeka nas jeszcze trochę atrakcji. M.in. „Solo Challenge”, gdzie samodzielnie stawiamy czoła dołkom, próbując osiągnąć jak najlepszy wynik. A także „Golf Mode”, na który składają się trzy różne systemy rywalizacji. Pierwszy z nich to golf standardowy – staramy się być tak precyzyjni, by nie przekroczyć przewidywanej liczby uderzeń na dołek. Każde kolejne uderzenie piłki ponad wyznaczony limit skutkować będzie karą +1 do punktacji. Natomiast rozprawienie się z dołkiem w mniejszej ilości ruchów, za każde odstępstwo od wartości przewidywanej, da nam -1 punkt. Oczywiście im niższa wartość końcowa, tym lepiej dla zawodnika. Tryb przystosowano maksymalnie dla czterech graczy.

 

 

Drugi oferowany sposób gry to tzw. „Speed Golf”. Dominuje on we wcześniej wspomnianej przygodzie. Jest jednak bardzo ciekawą formą rywalizacji. Gracze jednocześnie uderzają piłkę, a następnie biegną, by jak najszybciej do niej dotrzeć i znów za pomocą kija golfowego przetransportować ją bliżej dołka. Punktacja w tym trybie to czas. Jednak zarówno szybkość wpakowania piłki do celu, jak i ilość prób ma tu znaczenie, bowiem każde uderzenie piłki to dodatkowe 30 sekund na liczniku. Trzeba być więc nie tylko szybkim, ale i precyzyjnym! Tu można rywalizować maksymalnie we dwóch na jednym ekranie.

 

 

Tryb trzeci to „Battle Golf”. Walka odbywa się na stadionie. Możemy wybrać preferowany przez nas styl gry. W tym przypadku musimy zaliczyć trzy dołki zanim zrobi to któryś z naszych rywali. To bardzo szybka i wymagająca forma rozgrywki. W tym przypadku na jednym ekranie może również spotkać się maksymalnie dwóch graczy.

Wszystkie powyższe rodzaje zabawy znaleźć można oczywiście w trybie online. Rywalizacji przez sieć można również podjąć się we dwóch, a więc jeśli nie widzi się nam konkurowanie ze sztuczną inteligencją, to jak najbardziej można spróbować swoich sił przeciwko graczom z różnych stron świata!

 

 

It’s Mario time!

 

Tryb przygody, mimo prostoty, pochłonie do 10 godzin naszego życia. Brak bardziej interesujących wyzwań i tereny, które w żaden sposób nie są w stanie zaspokoić potrzeby eksploracji graczy są najpoważniejszymi wadami tytułu. Kolejnym są niektóre turnieje, trwające stanowczo zbyt długo. Poza tym gra prezentuje się ładnie, serwując nam płynne 60 klatek na sekundę. Fabuła, choć prosta i niewymagająca, ma swój zwrot akcji i angażuje, sprawiając frajdę. Muzyka w tle to dodatkowa cegiełka, która będzie nam przypominać, że poruszamy się w świecie Mario. Opanowanie wszystkich zmiennych wpływających na trajektorię lotu piłki będzie mocno satysfakcjonującym doznaniem. Nie zmienia to jednak faktu, że każda nowa osoba w golfowym świecie hydraulika szybko opanuje podstawy gry. A jeśli w towarzystwie zdecydujemy się na sterowanie ruchem, które notabene jest znakomicie zrealizowane, wdrożenie się w ten świat będzie jeszcze przyjemniejsze. Po skończonej fabule gra przyciągać będzie jednak tylko dzięki dodatkowym trybom rywalizacji ze znajomymi i online. Kto lubi i ma z kim – będzie zachwycony. Kto jednak preferuje samodzielne sesje przy konsoli, to 10 godzin fabularnej przygody może być zabawą stanowczo za krótką

Cena w eShopie: 249,80 zł

Podziękowania dla Conquest za dostarczenie gry do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + tryb przygody świetnie wdraża w mechanikę gry
  • + płynna, kolorowa, zabawna
  • + złożona, lecz łatwa w opanowaniu mechanika
  • + satysfakcjonująca rozgrywka
  • + ciekawe tryby rywalizacji
  • + 16 grywalnych postaci ze świata Mario
  • + dobrze zrealizowane sterowanie ruchem

Wady

  • - brak polskiej wersji językowej, a sporo dialogów
  • - nie ma czego eksplorować
  • - w trybie przygody niektóre turnieje się ciągną
  • - jeśli ktoś nie lubi rywalizować z drugim graczem, to gra oferuje tylko do 10 godzin przygody

8

Wyświetleń: 3960

Redaktor

Jakub Malik

Dobre historie przyciągają mnie do siebie w grach, serialach i książkach. Mam słabość do gier retro i grafiki pixel art. Każdego roku z nadzieją wyczekuję nowych przygód z Księciem Persji. A poza tym wszystkim tańczę z ogniem, trenuję i realizuję się w doktoracie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *