Fani Bayonetty z pewnością nie mogli doczekać się nowej części po tym, bo przyszło im na nią czekać aż osiem lat. Astral Chain był ekskluzywnym tytułem od Platinum Games, który zaprezentował się naprawdę dobrze. Do trzeciej części serii miałem spore oczekiwania pod względem jakości i zawartości. Czy się zawiodłem? Czy może japońscy deweloperzy dopięli swego i dostarczyli produkcję godną nazwy „Game of the Year”? Przekonajmy się!
Fabularny szok
Muszę przyznać, że byłem niesamowicie zdezorientowany pod względem historii podczas pierwszych godzin rozgrywki. Okazuje się, że jest o wiele bardziej zawiła niż poprzednie i trzeba umieć czytać między wierszami, żeby odnaleźć się w dyskusji. Ogromne problemy ze zrozumieniem całości mogą mieć osoby, które nie miały okazji zagrać w dwie poprzednie części Bayonetty. Przed poznaniem całej linii fabularnej warto sięgnąć po „jedynkę” i „dwójkę” lub odświeżyć sobie informacje na ich temat, zanim siądziemy do „trójki”.
Zapytacie: dlaczego? Otóż większość postaci występuje w poprzednich częściach gry, więc warto zapoznać się z ich historią. Oczywiście informacje na temat bohaterów zawarte w dzienniku powinny być wystarczające, ale po ich przeczytaniu stwierdzam, że pominięto detale odnośnie do poprzednich części. Podejrzewam, że zabieg ten był jak najbardziej zamierzony.
Nowy wróg, nowy sposób walki
Bayonetta 3 na początku przyprawiła mnie o kompletną dezorientację, ale szybko okazało się, że główny wątek opiera się na różnych światach. Tytułowa bohaterka będzie przemierzać rozmaite wszechświaty, spotykając odmienne wersje samej siebie w różnorodnych zakątkach Ziemi. Wszystko to, aby powstrzymać tak zwanych Homunculi – biologiczną broń stworzoną przez człowieka. Okazuje się, że stworzenia te są niezwykle potężne i zdolne do kompletnej dewastacji wszystkiego, co żywe. Główny cel? Zatrzymać lidera Homunculi zwanego Singularity, nim dojdzie do całkowitej zagłady.
W trakcie walki wykorzystujemy dwa rodzaje broni, które swobodnie możemy zmieniać za pomocą jednego przycisku. Na samym początku mamy do dyspozycji tylko jedną zabawkę, ale wraz z postępem będzie ich znacznie więcej. Tak jak w poprzednich częściach, będziemy strzelać i wymierzać potężne ciosy. Podczas wykonania perfekcyjnych uników aktywuje się tak zwany Witch Time, który spowalnia czas (ale nie dla głównej bohaterki). W tym momencie możemy wyprowadzić grad pocisków w stronę przeciwnika, nie obawiając się o ripostę.
Wszystkie sekcje z potyczkami są podzielone na „Verse” i osobno oceniane w skali: kamień (najgorsza ocena) do czystej platyny (najwyższa ocena). Aby osiągnąć taki wynik, trzeba wykręcić jak największą liczbę punktów w jak najkrótszym czasie bez otrzymania jakichkolwiek obrażeń.
Giga demony prosto z piekła
Warto wspomnieć o zupełnie nowej mechanice tej części. Główna bohaterka może wykorzystać w walce technikę przywołania demonów. Możemy w ten sposób walczyć z przeciwnikami, którzy są kilkadziesiąt razy więksi od Bayonetty. Podczas wydawania komend nie możemy wykonywać akcji przeciwko przeciwnikom, toteż nie jesteśmy w stanie się efektywnie bronić, co balansuje rozgrywkę. Przywołane monstra możemy anulować w każdym momencie lub poczekać, aż znikną, gdy skończy nam się magiczna energia lub zostaniemy bezpośrednio uderzeni przez przeciwnika.
Nie jestem w stanie zliczyć ilości różnorodnych przeciwników. Praktycznie każdy rozdział miał do zaoferowania nowe wyzwanie w postaci nowego wroga. Zdecydowanie dodało to niezwykłego urozmaicenia podczas prowadzenia walk. W połączeniu z dostępnym arsenałem i sposobem, w jaki można używać tych umiejętności, efekt jest zniewalający.
Here comes a new challenger!
Od pewnego momentu w historii będziemy mogli sterować zupełnie nową, nigdy dotychczas niewspominaną bohaterką – Violą. Dołączyła do Bayonetty po trafieniu do jej wszechświata. Jej umiejętności zdecydowanie różnią się od naszej tytułowej wiedźmy. Jej bronią jest katana, dzięki której możemy blokować ataki. Blok wykonany zaraz przed uderzeniem spowoduje spowolnienie czasu. Wykonywanie uników Violą nie sprawi, że otrzymamy wyżej wspomniany Witch Time.
Można zauważyć, że Viola jest postacią drugoplanową, ponieważ rzadko występuje w rozdziałach. Posługuje się tylko jednosieczną japońską bronią, a do pomocy wzywa demonicznego kota o imieniu Cheshire. Jej obecność wymaga od nas zmiany stylu gry i dodaje jeszcze więcej świeżości do serii. Sposób, w jaki wyprowadza kombinacje, jest niezwykle satysfakcjonujący.
Nie samą akcją żyje człowiek
Bayonetta 3 zaskoczyła mnie pod względem różnorodności mechanik. Oprócz tradycyjnego pakowania w przeciwników swoich ataków, natkniemy się na dobrą dawkę humorystycznych dialogów oraz scen. Nie pamiętam, kiedy tak się uśmiałem przy produkcji. Oczywiście było miejsce na wszystko: na śmiech, szok i wzruszenie. Jak dla mnie wszystko idealnie wyważone.
Możemy doświadczyć zmiany ludzkiej postaci w demona z motylimi skrzydłami lub pół-pająka, pół-człowieka czy nawet lokomotywy. Dostępna jest również nowa forma rozgrywki – skradanie. Tutaj, sterując jeszcze inną postacią – Jeanne (również wiedźma, jak Bayonetta), dostajemy się do sekretnego obiektu w poszukiwaniu postaci o imieniu Sigurd. Większość rozgrywki opiera się na widoku kamery „z boku” i likwidacji przeciwników (najlepiej) po cichu. Kolejny element, który jest zupełnie nowy w tej serii, co pozytywnie mnie zaskoczyło.
Bayonetta 3 jest znacznie bardziej urozmaicona pod względem eksploracji niż poprzedniczki. Elementy kolekcjonerskie czy rzeczy do podniesienia maksymalnego zdrowia będą poukrywane w sekcjach platformowych, w skrzyneczkach czy nawet w sekretnych misjach. Jest wiele sekwencji, w których będziemy uczestniczyć – takich jak walki dwóch gigantycznych potworów (potyczki rodem filmu z Godzilli) czy nawet scena muzyczna.
Graficzne cuda
Muszę szczerze przyznać, że Bayonetta 3 wygląda na naprawdę dopracowaną pod względem graficznym. Środowisko, elementy otoczenia prezentują się naprawdę świetnie i wprost nie mogłem uwierzyć, że deweloperzy mogli to wszystko zastosować tak, aby to było grywalne na Switchu. Zdecydowanie wygląda to na produkcję na miarę 2022 roku. Elementy przejścia kamery, efekty wizualne są niezwykle przyjemne, jednakże, gdy za dużo się dzieje, to wtedy klatki na sekundę potrafią nieźle spaść w dół. Miało to głównie miejsce przy wykorzystaniu pewnej umiejętności demona, który powodował niezły bajzel na ekranie.
Mimo takich spadków w wydajności, gra stara się nie karać i pozostawia miejsce na reakcję, jeśli nawet nasza rozgrywka nie jest w stu procentach płynna. Nie przeszkadzał mi ten problem podczas wyprowadzania ofensywy czy nawet wykonywania defensywnych manewrów. Zauważyłem, że podczas konkretnych starć, jeśli mamy do czynienia z bossem lub elitarnym przeciwnikiem, to ich ataki są znacznie szybsze, ze względu, że mamy bardzo płynną rozgrywkę. Całkiem sprytny pomysł, aby zachować balans pomiędzy wydajnością a frajdą z gry.
Jedną nutkę poproszę
Muzyka towarzysząca w trakcie gry zapada w pamięć i bardzo pasuje do klimatu. Nie mam żadnych wątpliwości, że zasilę swoją playlistę paroma piosenkami z tej produkcji. Porównując ją do ostatniej ekskluzywnej gry Platinum Games – Astral Chain – to tutaj wypadło to jeszcze lepiej.
Aktorzy anglojęzyczni świetnie przedstawili postacie, zwłaszcza Jennifer Hale, która po raz pierwszy podkładała głos pod Bayonettę. Miałem pewne obawy, czy brak Helleny Taylor wpłynie na głos głównej bohaterki, jednakże pierwsze godziny gry kompletnie rozwiały moje wątpliwości. Jennifer świetnie wczuła się w tę postać, wręcz doskonale odwzorowując każdy aspekt protagonistki.
To co? Werdykt?
Według mnie Bayonetta 3 jest zdecydowanie jedną z najlepszych gier, w którą możemy zagrać na Nintendo Switch. Oprawa audiowizualna jest na bardzo wysokim poziomie, która wykorzystuje jak tylko może limity przenośnej konsoli. Wprowadzone mechaniki są odświeżone i dopracowane względem poprzednich części, a dodanie możliwości kontroli demona podniosło produkcję na następny poziom. Liczba broni oraz kontrolowanych monstrów przekroczyła moje oczekiwania, a wprowadzenie kompletnie nowej postaci z unikalnym zestawem ruchów również przyczynia się do podbicia oceny.
Jedyne, co nie bardzo zadziałało w trzeciej części Bayonetta, to nie do końca jasna fabuła oraz spadki wydajności. U mnie te wady zostały przykryte niesamowitą mechaniką walki, humorem, śmiesznymi przerywnikami i nowościami. Mam nadzieję, że Platinum Games utrzyma passę i stworzy w przyszłości kolejną równie świetną grę jak Bayonetta 3.
Cena w eShopie: 249,80 zł
Podziękowania dla ConQuest za dostarczenie gry do recenzji
Redaktor
Damian "Dadaista" Filipkiewicz
Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch oraz PC. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, moim spirit animal jest Slowpoke i należę do Ravenclaw.