Hero RecenzjeRecenzja
Hero RecenzjeArtykuł

Wsiąść do pociągu byle jakiego – recenzja Railway Empire

Wychodzę z założenia, że dobrych strategii ekonomicznych na Switchu nigdy…

25 czerwca 2020

Wychodzę z założenia, że dobrych strategii ekonomicznych na Switchu nigdy za wiele. Dlatego też ucieszyłem się bardzo z informacji, że na „Pstryka” wychodzi Railway Empire, pozycjonujące się jako duchowy spadkobierca – legendarnej wśród starszych wyjadaczy wszelkich “tajkunów” – serii Railroad Tycoon. Czy nowa gra Gaming Minds Media jest w stanie zdetronizować klasyka? Nie do końca, ale i tak powinna być całkiem sympatycznym kąskiem dla fanów pociągów i gier ekonomicznych.

 

Historia pociągiem się toczy

 

 

W Railway Empire będziemy mieli szansę wcielić się w rolę właściciela nowej firmy, zajmującej się transportem kolejowym. Naszym zadaniem będzie budowanie rozbudowanej sieci stacji i torów, aby połączyć różne miasta na terenie Stanów Zjednoczonych (oraz, w niektórych scenariuszach, innych krajów), przy okazji uzyskując niezłą sumkę za nasze usługi i zwalczając konkurencję. Do wyboru mamy tryb kampanii, pojedynczego scenariusza oraz tryb wolny (budowa na mapie bez odgórnie narzuconych celów) i tzw. sandbox – czyli budowanie torów i stacji bez obawy o straty i zyski finansowe.

Kampania jest skonstruowana z 5 scenariuszy ulokowanych we wczesnym okresie tworzenia sieci kolejowej w USA – pomiędzy latami 1830 a 1930. Choć wydaje się być to stosunkowo mało, przejście jednego scenariusza zwykle zajmuje kilka godzin, więc zabawy powinno wystarczyć na dobre kilka wieczorów. Będziemy tu brać udział w budowaniu historycznych połączeń między częściami stanów (jak np. kolej transkontynentalna) czy nawet wspierać jedną ze stron dostawami broni w trakcie wojny secesyjnej. Co więcej, po samej kampanii możemy wgryźć się w pojedyncze scenariusze, których istnieje naprawdę imponująca ilość.

 

Stalowe rumaki

 

 

Zacznijmy od tego, co w grach ekonomicznych zwykle jest najważniejsze – jak głęboka i satysfakcjonująca jest sama warstwa strategiczna. Muszę przyznać, że pod tym względem jest nieźle. Osią rozgrywki jest tu transportowanie przeróżnych towarów między miastami. Początkowo mieściny będą potrzebować jedynie podstawowych surowców, jak jedzenie czy drewno, ale z czasem będą się one rozwijać i wymagać coraz bardziej wyszukanych rzeczy, jak np. meble czy eleganckie ubrania. Możemy w takich miastach inwestować również w rozwój przeróżnych fabryk, które pozwalają nam z kolei transportować ich produkty do innych miejsc.

 

 

Jeśli chodzi o samą budowę torów, to jest ona relatywnie prosta. Ot, stawiamy stację w punkcie A, drugą w punkcie B, łączymy ją torami i upewniamy się, że po drodze mamy jakieś miejsce, gdzie pociąg może zaopatrzyć się w wodę oraz węgiel i voilà! Mamy połączenie kolejowe. Choć cały proces jest dość intuicyjny, muszę przyznać, że twórcy kompletnie skopali tutorial dotyczący sygnalizacji dla pociągów. Jest to kluczowa funkcja, bo bez niej na jednym torze będzie mógł poruszać się zaledwie jeden stalowy rumak. Niestety, musiałem szukać informacji na ten temat w Internecie, bo na podstawie samouczka po prostu nie mogłem zrozumieć, jak to ma działać.

 

Technologiczne przełomy

 

 

Ale nie samymi torami kolejarz żyje. Jak przystało na grę o pociągach, mamy do wyboru sporo różnych modeli lokomotyw, różniących się osiągami i wyglądem. Szczególnie cieszy to, że są to faktycznie historyczne maszyny z tamtego okresu – a to z pewnością gratka dla prawdziwych entuzjastów kolei. Oczywiście nie mamy do nich dostępu “z marszu”. Będziemy musieli prowadzić badania naukowe, które oprócz nowych maszyn są w stanie odblokować także ulepszenia dla nich, zwiększające ich moc, zyski z transportu lub pojemność. Czasem takie technologie pojawiają się też na aukcjach, gdzie musimy w trybie pilnym zdecydować, czy jesteśmy zainteresowani danym ulepszeniem. Jeśli zaniedbamy rozwój technologiczny, dość szybko prześcignie nas konkurencja, która potrafi być tutaj naprawdę dość agresywna – nie ma nic gorszego, niż nowa stacja przeciwnika w mieście, które uznaliśmy za swoją bazę wypadową.

 

Rekiny finansjery

 

 

A jeśli mowa o konkurencji, to nie wypada nie wspomnieć, jak możemy ją zwalczać. Oprócz sposobu najbardziej oczywistego (zapewnieniu lepszych usług), gra pozwala również na nieco bardziej podstępne taktyki… Zacznijmy od tych legalnych – da się np. wykupić akcje naszego wroga. Po zdobyciu odpowiedniego pakietu kontrolnego możemy albo połączyć nasze sieci kolejowe, albo zdecydować się na zamknięcie jego spółki. Ale jeśli nie mamy ochoty na zabawę w Wall Street, zawsze możemy po prostu wroga sabotować. Wystarczy wynająć bandytów, którzy będą napadać na jego pociągi i obniżać tym sposobem jakość jego usług. Brudne zagranie? Być może, ale tak właśnie wyglądały realia biznesu w tamtych czasach.

 

Brzydko jak w PKP

 

 

Jeśli wszystko, co napisałem powyżej sprawia, że masz ochotę od razu otworzyć eShop i zakupić Railway Empire, warto się jednak wstrzymać. Jest to niestety jedna z brzydszych gier, jakie widziałem na Switchu. Serio. Grafika jest tak słaba, że przypomina miejscami gry z początku tego wieku, a nie tytuł wydany w roku 2020. Co więcej, gra potrafi się niemiłosiernie ciąć, mimo tego, że logika podpowiada, że gry tego typu nie są tak wymagające graficznie. Największym chyba hitem jest tryb nocny, w którym po prostu nic nie widać – patrz screen powyżej. Sprawę pogarsza jeszcze fakt, że na PC gra wygląda całkiem nieźle, więc nie da się tego, co graczom Nintendo zaprezentowano, nazwać czymś innym niż leniwym portem.

Na domiar złego pojawia się tu sporo bugów, głównie drobnych, ale jednak irytujących. Moim chyba ulubionym jest ten, że tutoriale przedstawiane są na mapie jako miejsca do kliknięcia, po których pojawiają się krótkie filmiki. I wszystko fajnie, tylko te miejsca pojawiają się też… przy stacjach przeciwnika – jakby AI również musiało je przechodzić. Jest to coś, co trudno przeoczyć, więc gra nie została porządnie przetestowana – nie świadczy to dobrze o jej twórcach.

 

Bileciki do kontroli

 

Chociaż teoretycznie gra od Gaming Minds Media posiada wszystkie elementy, które sprawiały, że Railroad Tycoon jest klasykiem gatunku, zabrakło jej nieco do tego, żeby zaspokoić tych, którzy tęsknią za tamtą serią. Niby wszystko jest poprawnie, ale niechlujnie wykonany port odbiera w dużej mierze radość ze strategicznej rozgrywki. Jeśli ktoś jest zainteresowany tytułem, chyba lepiej zrobi kupując go na PC.

 

Podziękowania dla Kalypso Media za dostarczenie tytułu do recenzji.

 


Podsumowanie

Zalety

  • + niezła warstwa strategiczna
  • + autentyczne, historyczne lokomotywy

Wady

  • - spora ilość drobnych bugów
  • - miejscami niejasne tutoriale
  • - OKROPNA grafika

6.5

Wyświetleń: 3796

Redaktor

Zimny

Fan gier indie, strategii, RPG, Nintendo i wszystkiego co ma związek z retro gamingiem. Swego czasu współtworzyłem jedną z największych polskich stron o jRPG. Z wykształcenia jestem anglistą, a w “prawdziwym życiu” pracuję nad materiałami do nauki języka angielskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *