Nintendo przygotowało nową grę ruchową z elementami RPG. Dodatkowo do tytułu jest dodawany Ring-Con oraz opaska na nogę, z których będziemy korzystać przez całą rozgrywkę. Muszę przyznać, że jest to bardzo oryginalne podejście do gier typu fitness, ale jak sprawdza się w praktyce?
Zawartość produktu
Pudełko jest dość duże, ale to za sprawą kontrolera w kształcie okręgu, który jest w zestawie, tak jak i fizyczna kopia gry oraz opaski na nogę. Zdałem sobie sprawę, że te gadżety nie są dobre dla osób, które sporo podróżują i/lub nie mają dużo miejsca w bagażu, a chcieliby potrenować od czasu do czasu poza miejscem zamieszkania.
Gdy wziąłem Ring-Cona do ręki, byłem ogromnie zaskoczony materiałem, który znajduje się na uchwytach kontrolera – jest niezwykle wygodny i miły w dotyku. To samo mogę powiedzieć o pasku. Zakładając go wraz z Joy-Conem nie czułem żadnego dyskomfortu. Pierwsze testy z pierścieniem poszły dobrze. Nie mogłem uwierzyć, że tak bardzo mogę go wygiąć do wewnątrz i na zewnątrz. Co jak co – należą się pochwały za dobrze wykonaną robotę i włożoną pracę w te dodatki.
Pierwsze kroki
Po włączeniu gry czeka nas pierwsze spotkanie z przewodnikiem oraz z postacią o imieniu Tipp, która będzie nam wizualizować ćwiczenia. Polecenia są bardzo proste i zrozumiałe. Narrator wytłumaczy nam, jak poruszać się za pomocą Ring-Cona, skalibruje urządzenia oraz zapyta o parę personalnych kwestii, które ustalą początkowy poziom trudności. Nie ma czego się obawiać, bo jeśli przygoda okaże się zbyt trudna albo łatwa, możemy dostosować to do swoich możliwości w każdej chwili.
Osobiście polecam tryb przygody. Fabuła pasuje do motywu fitness. Trafiamy do świata fantasy, który został opanowany przez Dragaux’a, smoka-kulturystę. Naszym zadaniem jest pokonanie antagonisty, co nie należy do najłatwiejszych. Zwłaszcza, że musimy wykorzystać naszą sprawność fizyczną. Potwory nawiedzające świat będą naszym sprawdzianem wytrzymałości i kondycji.
Przyznam, że grałem na średnim poziomie trudności z myślą, że to będzie przechadzka, jednak się myliłem. Ring Fit Adventure pokazało mi, jak słabą mam kondycję. Nie spodziewałem się, że takie ćwiczenia dadzą mi popalić. W tym tytule czas jest liczony tylko, kiedy wykonujemy jakiekolwiek czynności ruchowe. Daje to nam lepsze podsumowanie danego dnia czy np. sumę godzin spędzonych na ćwiczeniach w danym miesiącu. Każdy dzień w trybie przygody możemy zacząć od rozciągania mięśni, co nie tylko przygotuje nasze ciało do wysiłku, ale zapewni mały bonus w postaci doświadczenia. Dodatkowo gra informuje nas, byśmy nie przesadzili z ćwiczeniami oraz pamiętali o piciu wody w trakcie zabawy (co osobiście mi się przydało).
Jogging przez kolorową krainę
Świat gry jest bardzo kolorowy. Trójwymiarowa, kreskówkowa grafika świetnie pasuje do tego tytułu. Zwłaszcza, że skierowany jest do osób w każdym wieku. Zwierzęta, roślinność, a nawet widoki na drugim planie wyglądają naprawdę dobrze. Przebieżka przez poszczególne tereny jest liniowa i nie mamy pełnej kontroli nad postacią, ale to nie przeszkadza w czerpaniu frajdy w prowadzeniu intensywnej rozgrywki.
Przemierzając dystanse napotkamy różnych przeciwników, którzy oprócz wyglądu różnią się pod względem akcji, jakie wykonują oraz ilością życia. Niektórzy mogą uderzyć mocniej lub słabiej, a inne potwory mogą leczyć swoich pobratymców. To właśnie tutaj, podczas walki z nieprzyjaciółmi, gra da nam potężny wycisk. Mamy do dyspozycji różne „ataki” w postaci aktywności fizycznej. Przysiady, deska, pozy wojownika, krzesło, skręty tułowia – to tylko kilka z kilkudziesięciu możliwych opcji na wyprowadzenie ofensywy. Im dokładniej wykonamy polecenia, tym większe obrażenia zadamy. Wskaźnikiem dobrego wykonanego ćwiczenia są buchające z postaci płomienie. Bronimy się za pomocą ściśnięcia Ring-Cona na brzuch. Jeśli zrobimy to wyjątkowo mocno, odniesiemy mniejsze obrażenia.
Wraz z postępem w fabule odblokowujemy nowe elementy rozgrywki. Będziemy mogli między innymi kupić nowy strój, który podbije nam statystyki czy zrobić smoothie, które zregeneruje nam zdrowie. Przez te elementy gra wydaje się łatwiejsza i ja sam jestem w stanie przechodzić więcej poziomów przy jednej sesji. Odnoszę wrażenie, że gra sama prosi się o podniesienie poziomu trudności, albo rzeczywiście z każdym dniem moja kondycja jest coraz lepsza.
Oprawa dźwiękowa
Według mnie produkcjom związanym z aktywnością fizyczną powinna towarzyszyć dobra ścieżka dźwiękowa. Ring Fit Adventure spełnia to zadanie. Muzyka zmienia się w zależności od rodzaju ćwiczenia, jakie wykonujemy. Przy jodze usłyszymy spokojne, delikatne nuty, a przy energicznym podnoszeniu kolan będzie rozbrzmiewać muzyka z „klaśnięciami”, aby łatwiej złapać rytm. Takie brzmienie pomaga w prowadzeniu gimnastyki oraz motywuje do dalszego działania.
Robiąc np. przysiady, często dostaniemy wskazówkę, czy coś robimy źle lub niedokładnie i na czym powinniśmy się skupić. Osobiście bardzo popieram takie pomoce głosowe, bo od razu możemy poprawić jakość wykonywanych zadań. Nie tylko zwiększa to efektywność pod względem zadanych obrażeń potworom, ale też pozytywnie działa na nasze ciało.
Narracja w grze występuje w małych ilościach. Przez większość czasu jesteśmy skazani na czytanie dialogów między postaciami. Dla ciekawostki – na początku gry występują udźwiękowione teksty, ale z każdą wyprawą jest ich coraz mniej. Ostatecznie przeradza się to w sytuacje, w których każda sekcja rozmowy jest poprzedzona charakterystycznym odgłosem dla danej persony.
Inne tryby rozgrywki
Oprócz trybu przygody z elementami RPG dostępne są oddzielne treningi. Możemy dowolnie wybierać spośród kilkudziesięciu aktywności fizycznych i wykonać je podczas jednego podejścia. Jeśli czujemy się niezdecydowani, to gra może za nas dobrać poszczególne ćwiczenia. Te są podzielone między innymi na: ramiona, talię, pośladki, mięśnie brzucha, aeorobik, nogi, plecy, posturę, klatkę piersiową, wytrzymałość, elastyczność, rdzeń oraz dolne partie ciała. Każdy z pewnością znajdzie swój ulubiony zestaw ćwiczeń.
Pomijając standardowy aerobik i fitness, są też ciekawe minigry, w których możemy pobijać swoje lub rywalizować ze znajomymi. Mimo że gra jest stworzona dla jednego gracza, to możemy przekonać się, kto zrobi najwięcej przysiadów w ciągu 20 sekund. Możliwości jest tutaj na wiele godzin, a jedyne, co może ograniczać frajdę, to zmęczenie, które przy intensywnym wysiłku sprawi, że musimy odłożyć kontrolery na jakiś czas.
Interesującym rozwiązaniem jest tzw. tryb multi-task. Możemy wziąć ze sobą Ring-Cona z podpiętym i włączonym Joy-Conem i ćwiczyć oglądając telewizję czy siedząc na kanapie. Do tego nie trzeba mieć włączonej gry ani konsoli. Dane zostaną zapisane i po powrocie do Ring Fit Adventure zostaniemy nagrodzeni doświadczeniem. Jeśli jesteśmy zapominalską osobą, to możemy ustawić sobie alarm – wtedy Nintendo Switch o konkretnej godzinie poinformuje nas o ustawionym przypomnieniu.
„Pot”sumowanie
Tytuł dostarcza masę frajdy, tryb przygody reprezentuje wysoki poziom i bardzo dobrze wprowadza nas w rozgrywkę. Nie każdemu może odpowiadać RPGowy styl odblokowywania ćwiczeń i toczenia walk, wobec czego dostępne są alternatywne metody zabawy. Całokształt produkcji od Nintendo jest świetny. Zachęca do zdrowej aktywności fizycznej, a nawet diety i stara się, aby te nawyki stały się codziennością.
Jednak, aby cieszyć się w pełni z Ring Fit Adventure, to rekomendowane jest bycie w posiadaniu urządzenia z dużym wyświetlaczem. Ekran w trybie przenośnym nie jest dostatecznie duży, by można było dostrzec szczegóły podczas wykonywania ćwiczeń czy joggingu. Próbowałem i moje doświadczenia były negatywne – zwłaszcza, że jestem krótkowidzem. Gdybym nie miał telewizora w pokoju lub posiadał tylko Nintendo Switch Lite, to nie skłoniłoby mnie to do zakupu tego tytułu.
Łącząc wszystkie aspekty w całość, gra zasługuje na naprawdę wysokie noty. Nie spotkałem się dotąd z tak ciekawą grą ruchową, a użycie opaski na nogi oraz pierścienia do wykonywania czynności jest świetne. Osobiście podoba mi się taki tryb rozgrywki i zostanę z tą produkcją jeszcze na długie miesiące (a może i lata).
Redaktor
Damian "Dadaista" Filipkiewicz
Z zamiłowaniem śledzę wszystkie informacje i pogrywam różne produkcje na Nintendo Switch oraz PC. Nie mam ulubionego gatunku gier, a przez te lata przewinęły się dziesiątki, z którymi świetnie się bawiłem. Zręcznościówki, strzelanki, karcianki, strategie, RPG'i nie są mi straszne. Na co dzień pracuję jako programista. Lubię kawę z mlekiem, moim spirit animal jest Slowpoke i należę do Ravenclaw.